300-metrowy skok przeraża fanów, Kobayashi ryzykował? Apoloniusz Tajner: ekstremalne, ale możliwe

Paweł Majewski

Paweł Majewski

2024-04-24, 16:55

300-metrowy skok przeraża fanów, Kobayashi ryzykował? Apoloniusz Tajner: ekstremalne, ale możliwe
Ryoyu Kobayashi zapowiadał oddanie 300-metrowego skoku na Islandii. Foto: PAP/EPA/KIMIMASA MAYAMA

Ryoyu Kobayashi zapowiedział na środę próbę oddania 300-metrowego lotu na prowizorycznej skoczni narciarskiej zbudowanej na Islandii. - Wyzwanie ekstremalne, ale można skakać 300 metrów. Fizjologia na to pozwala - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Apoloniusz Tajner, honorowy prezes Polskiego Związku Narciarskiego i były trener Adama Małysza. Ostatecznie Japończyk wylądował na 291. metrze, co jest nieoficjalnie najdłuższym skokiem w historii.

Choć sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich zakończył się przed miesiącem, nie oznacza to, że w tej zimowej dyscyplinie absolutnie nic się nie dzieje.

Z Kobayashim nie ma nudy. Przyleciał na Islandię po rekord

O odpowiednie emocje zadbał jeden z najbardziej utytułowanych skoczków na świecie Ryoyu Kobayashi, który w poniedziałek przyleciał na Islandię, by... spróbować oddać 300-metrowy lot na prowizorycznie zbudowanej skoczni.

- To dla mnie zaskakujące, przede wszystkim dlatego, że obiekt, na którym można osiągać takie odległości, został wykonany prowizorycznie. Budowa skoczni mamucich jest bardzo kosztowna i dlatego nie podejmuje się decyzji o budowie nowych obiektów, a jeśli już się ktoś decyduje na budowę, to bardzo długo i dokładnie analizuje, czy inwestycja ma sens - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Apoloniusz Tajner, były trener polskiej kadry i wieloletni prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Jak informowała islandzka telewizja publiczna, japoński oddział Red Bulla, czyli głównego sponsora Kobayashiego, podpisał kontrakt z miastem Akureyri na budowę platformy do skoków i nakręcenie materiału filmowego. Replika platformy do skoków została przygotowana w Vikersund.

- To, że na Islandii udało się wybudować taką skocznię praktycznie "na kolanie" i jeszcze można tam uzyskiwać takie odległości, jest nieprawdopodobne - nie ukrywał zaskoczenia Apoloniusz Tajner.

Ryoyu Kobayashi na Islandii. Niezwykłe wyzwanie Japończyka

We wtorek internet obiegło wideo ze skokiem Kobayashiego na 256. metr. To lepsza odległość niż ta uzyskana w 2017 roku przez Austriaka Stefana Krafta, który na skoczni mamuciej w Vikersund skoczył 253,5 metra.

Nie oznaczało to jednak, iż Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) ogłosi Japończyka rekordzistą świata. Przede wszystkim dlatego, że... w skokach narciarskich nie ma oficjalnego rekordu.

- Ten obiekt nie jest licencjonowany przez FIS, w związku z tym myślę, że taki rekord nie zostanie uznany. Poza tym tak naprawdę FIS nie zajmuje się odnotowywaniem rekordów świata. Mówimy raczej o najdłuższym skoku oddanym kiedykolwiek przez skoczka. Ten skok Kobayashiego uznany za rekord więc i tak nie będzie, ale medialnie na pewno będzie miał siłę przebicia - wyjaśnił Apoloniusz Tajner.

Ryoyu Kobayashi zapowiedział na środę próbę oddania 300-metrowego skoku. Niektórzy obserwatorzy zastanawiali się, czy uzyskanie takiej odległości jest możliwe oraz, przede wszystkim, czy jest bezpieczne, zwłaszcza na prowizorycznie zbudowanej skoczni.

- Na pewno wyzwanie Kobayashiego jest bardzo ekstremalne, ale myślę, że można skakać 300 metrów. To różnica dwóch, trzech sekund w locie w porównaniu z obecnymi skokami na mamutach. Fizjologia na to pozwala - zawodnik musi być napięty w locie, mieć napięte nogi, cały musi być zablokowany. Musi być takim "latającym przedmiotem", dlatego skoczkowie podczas lotu są tak napięci w powietrzu - tłumaczył Apoloniusz Tajner.

Ostatecznie Japończyk oddał swoją próbę i do magicznej granicy niewiele zabrakło. Ryoyu Kobayashi wylądował bowiem na 291. metrze!

300 metrów w Pucharze Świata? "FIS ogranicza możliwość przebudowy"

Według byłego trenera Adama Małysza 300-metrowe skoki jak najbardziej są możliwe.

- Taki izometryczny wysiłek trwający osiem-dziesięć sekund to nie jest dla nich nic nadzwyczajnego, można się do tego przygotować. To właśnie napięcie w locie decyduje o tym, czy zawodnik poleci 300 metrów, czy dalej, nawet 500 m. To jest możliwe, ponieważ najtrudniejszy jest zawsze moment po wyjściu z progu, stabilizacja w pozycji przelotowej, którą zawodnik przyjmuje. A później to, czy on leci 200, czy 300 metrów, to kilka sekund różnicy, ale sam lot jest dla zawodnika bezpieczny - wyjaśnił nasz rozmówca.

Na razie, ciężko jednak wyobrazić sobie 300-metrowe loty w Pucharze Świata. Władze skoków stawiają na bezpieczeństwo, co sprawia, że żaden z czterech dostępnych obecnie mamutów (Planica, Vikersund, Oberstdorf i Bad Mitterndorf - przyp. red.) nie umożliwia lotów powyżej 250 metrów.

Wspomniany wcześniej skok Krafta został oddany w czasach, gdy zeskok obiektu w Vikersund był zbudowany nieco inaczej.

- FIS ogranicza możliwość przebudowywania obiektów, by skakać jeszcze dalej na skoczniach mamucich. Myślę, że po wyczynie Kobayashiego to może ulec zmianie - podkreślił Apoloniusz Tajner. - Nie wykluczam takich skoczni w Pucharze Świata. Jeśli skocznia będzie umożliwiała odpowiedni kąt nachylenia zeskoku i lądowanie na 300. metrze, to taki lot może się zdarzyć. Pamiętajmy jednak, że do bicia takich rekordów zawodnik musi podchodzić ostrożnie. Kobayashi nie jest jednak na Islandii sam, ma swoich trenerów i ma na tyle doświadczenia, by nie narażać siebie na zbyt duże niebezpieczeństwo czy ryzyko - zakończył honorowy prezes Polskiego Związku Narciarskiego, a obecnie poseł na Sejm RP.

Wideo z 256-metrowego lotu Kobayashiego można obejrzeć TUTAJ.

<<< WIĘCEJ O SKOKACH NARCIARSKICH >>>

Tak wygląda mamut na Islandii:

Czytaj także:

PŚ w skokach 2023/2024

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl/wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej