Tajemnice wieczorów w Muzeum. Nagie boginie, herosi i malowane psy

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2020 13:50
- Projekt "Wieczory w Muzeum Narodowym" rozpoczęliśmy latem 2016 roku - wspomina Barbara Tichy z Muzeum Narodowego w Warszawie. - Chcieliśmy dać zwiedzającym luźniejszą propozycję, zdradzającą sekrety, których nie poznamy na zwykłym zwiedzaniu - dodaje. 
Audio
  • Barbara Tichy opowiada o "Wieczorach w Muzeum" (Stacja Kultura/Czwórka)
Muzeum Narodowe w Warszawie
Muzeum Narodowe w WarszawieFoto: M.Bajkowska/MNW

Muzealne wnętrza nocą wielu przywodzą skojarzenia z filmem "Noc w muzeum". Barbara Tichy, pracowniczka MNW, też nie jest wolna od wyobrażeń nocnego życia swej placówki. - Myślę, że muzeum ma nocne życie. Gdy opuszczam pracę, a czasami jest to późno, myślę sobie o tym tajemniczym życiu w muzeum, które zacznie się zaraz, jak tylko zamknę za sobą drzwi. Jest to taki magiczny moment. Postacie na obrazach w półmroku są lewo widoczne - porusza to wyobraźnię. Co się tam dzieje? - O to najlepiej zapytać strażników, którzy eksponatów pilnują cały czas - opowiada. 

Namiastkę tych muzealnych tajemnic można odkrywać na spotkaniach "Wieczory w Muzeum Narodowym". - Wiele osób, które odwiedziło nasze muzeum, mówi: Muzeum Narodowe? Już tam byłem, mają "Bitwę pod Grunwaldem", a my chcemy ich zabrać na ciekawe zwiedzanie, nie na naukowy wykład, nie na wypowiedź kuratorską - mówi gość Kasi Dydo. - Współpracujemy z grupą 30 edukatorów, którzy dla nas te zajęcia prowadzą. W wyborze tematów dajemy im wolną rękę, bo oni bardzo dobrze znają kolekcję Muzeum - dodaje. - Bardzo obleganym, organizowanym przez nas już trzeci raz, jest Wieczór pt. "Pieski w sztuce". 

W najbliższym czasie już 23 stycznia, Muzeum zaprasza na gorący temat: "Nuda veritas - cała prawda o nagości w sztuce"

Piękno bogiń i herosów, duchowa czystość, prawda i cnota, ale również żądze i grzech - nagość w sztuce jest chyba jednym z najbardziej wieloznacznych wątków. Kiedy i w jakim celu artyści używali nagości w swoich dziełach?

- Nagość w sztuce pojawia się w każdej epoce od zarania dziejów, po czasy współczesne. Mimo to wzbudza kontrowersje - opowiada Barbara Tichy. - Podczas Wieczoru będą omawiane obiekty od czasów średniowiecznych, przez sztukę dawną, XIX wiek, aż po sztukę nowoczesną. Pokażemy różne przykłady nagości, bo zupełnie inne znaczenie ma nagie dzieciątko, które przedstawia światu Madonna, inna jest nagość potępionych czy zbawionych w "Sądzie ostatecznym", inne znaczenie ma w nowożytnym wizerunku Adma i Ewy czy zmagających się Herkulesa i herosów antycznych. Inna jest też nagość pięknej Wenus, a inną jest ta przedstawiana, gdy artysta zachwyca się proporcjami ciała człowieka - dodaje. 

Wyświetl ten post na Instagramie.

O czym myślał Adolf Hitler, podziwiając „Wenus i Amora” w swojej rezydencji w Berghof? Kiedy następnym razem będziecie przechadzać się po naszej Galerii Sztuki Dawnej, być może inaczej spojrzycie na obraz późnorenesansowego malarza weneckiego Parisa Bordone 🏹 . Przedstawia on nagą Wenus spoczywającą w zmysłowej pozie na tle krajobrazu z rzeką i młynem. Bogini wyciąga rękę w kierunku Amora, wpatrując się w przestrzeń poza obrazem. Towarzyszą jej charakterystyczne atrybuty: róże i drzewo mirtu. Amor o wyjątkowo złośliwym i kapryśnym wyrazie twarzy kieruje w stronę matki dwie strzały o różnych grotach – metalowym i drewnianym. Ugodzenie jedną przynosi miłość spełnioną, drugą zaś – nieodwzajemnioną. Całkiem dobrze znane są nam losy obrazu – w połowie XVII wieku został nabyty przez znanego angielskiego malarza i kolekcjonera Petera Leliego. Po śmierci właściciela płótno zostało wylicytowane za 105 funtów przez hrabiego Anthony’ego Graya. W 1936 roku dzieło weszło w posiadanie… Adolfa Hitlera. W swojej książce słynny architekt III Rzeszy Albert Speer zamieścił fotografię przedstawiającą wnętrze salonu rezydencji Hitlera nieopodal Berchtesgaden. Widać na niej „Wenus i Amora” wiszących nad kominkiem. W latach 40. XX wieku stan obrazu znacznie odbiegał od jego pierwotnego wyglądu. Jeszcze w XVII wieku płótno powiększono, by dopasować je do barokowej ramy, a na doszytym pasie domalowano roślinność. Powiększono również karminowe prześcieradło, na którym spoczywa Wenus, tym samym nieco ją nim przykrywając i… odchudzając. Wreszcie – w XIX wieku malowidło zostało pokryte złocistym werniksem, który wytłumił oryginalne, intensywne barwy. Podczas konserwacji przeprowadzonej w Muzeum w pierwszych latach XXI wieku, usunięto z obrazu barwiony werniks i przemalowania, a powiększający kompozycję pas płótna ukryto pod ramą. Dzieło ucznia Tycjana odzyskało swój malarski blask. W jaki sposób „Wenus i Amor” trafili do naszego Muzeum? W maju 1946 roku płótno zostało mylnie zidentyfikowane przez Amerykanów jako dzieło zrabowane przez Niemców i zapakowane do skrzyń z dziełami sztuki jadącymi do Warszawy. Czyżby obfita piękność zamąciła rozum alianckim żołnierzom?

Post udostępniony przez Muzeum Narodowe w Warszawie (@nationalmuseuminwarsaw)

***

Tytuł audycji: Stacja Kultura

Prowadzi: Kasia Dydo

Gość: Barbara Tichy (Dział Edukacji, Muzeum Narodowe w Warszawie)

Data emisji: 21.01.2020

Godzina emisji: 11.40

pj/ac

Czytaj także

"Krzycząc: Polska! Niepodległa 1918" wystawa w Muzeum Narodowym

Ostatnia aktualizacja: 02.11.2018 11:00
- Myślę, że ta wystawa to donośny głos w obchodach 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości - mówi Piotr Rypson, pełniący obowiązki dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie. - "Krzycząc: Polska! Niepodległa 1918" to kilkaset głosów artystów - dodaje. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Alicja Wróblewska i "małe cieszotki", które psują świat

Ostatnia aktualizacja: 31.12.2019 16:00
Alicja Wróblewska jest fotografką i autorką krótkich form filmowych. W swojej twórczości komentuje zjawiska współczesnego świata, szczególną uwagę poświęcając ekologii. Od projektu "GUI" rozpoczęła się jej przygoda ze świadomym podejściem do otaczającej nas rzeczywistości.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

Targowisko Sztuki - tam poznasz klienta i odpowiesz na dziwne pytania

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2020 14:36
- Targowisko Sztuki jako wydarzenie dla studentów jest dosyć wyjątkowe - Zuza Jankowska, absolwentka grafiki. - Często jest to pierwsza szansa na to, by sprzedać pracę i móc skontaktować się z odbiorcami - dodaje. 
rozwiń zwiń