Życie w Podziemiu
Polskie Państwo Podziemne było jedynym tego typu państwem w całej Europie. Nazwane zostało tak dopiero po wojnie, wcześniej było tajnymi strukturami podporządkowanymi rządowi emigracyjnego.
2013-09-27, 13:29
Posłuchaj
27 września obchodzimy Dzień Polskiego Państwa Podziemnego. Został on uchwalony przez Sejm RP. Data ta upamiętnia powstanie polskiej organizacji konspiracyjnej – Służby Zwycięstwu Polski, która zapoczątkowała budowę Polskiego Państwa Podziemnego. Tego samego dnia powstały również Szare Szeregi.
- Do Szarych Szeregów wstąpiłem w 1943 roku, miałem wtedy nieco ponad 14 lat. Z pozycji młodego chłopaka Polskie Państwo Podziemne było rzeczywiście ewenementem. Do nas dochodziły wtedy informacje, które świadczyły o tym, że jest pewna organizacja, która skupia ludzi wokół problemu jakim była walka i oswobodzenie kraju. Były dwie organizacje harcerskie, polskie harcerstwo, które było chyba mniej liczne i bardziej narodowe oraz Szare Szeregi. To, kto przystąpił, do której organizacji zależało od tego, z jakim kolegą się kontaktował. Nie przebiegały tu żadne linie podziału ideologicznego – mówił Stanisław Fibich , weteran Powstania Warszawskiego.
Sytuacja w Polsce, zmuszała młodych ludzi do tego, żeby szybciej dojrzeć. Ich życie toczyło się w obliczu wszechobecnych zagrożeń, katastrof, czy łapanek. Nikt nie czuł się wówczas bezpiecznie.
- Moment wybuchu powstania w getcie obserwowałem osobiście. Udaliśmy się z kolegami na Plac Krasińskich i widzieliśmy tam działo, które stało z lufą skierowaną w kierunku getta. Półtora roku później, wzbudziła się pewna refleksja. Trzeba podkreślić w żyjącym mieście ginęła pewna, otoczona murem dzielnica. Ginęli tam ludzie, a miasto żyło normalnie. 25 września 1944 byłem żołnierzem pułku Baszta na Mokotowie. Nastąpił wtedy atak niemiecki od strony Fortu Mokotowskiego, nie było tam żadnej zabudowy tylko łany zboża. Przez nie przesuwały się w nasze stronę niemieckie czołgi, strzelały w naszą stronę. A w oddali, jakieś 500,600 m za czołgami widziałem furmanki, na które ładowano zboże – ludzie pracowali normalnie. Ten kontrast polegający na tym, że czołgi jadą w naszą stronę, a ludzie normalnie pracują - dopiero wtedy zrozumiałem tragizm getta – mówił Gość PR24.
Mimo ogromu nienawiści polsko-niemieckiej w tamtym czasie, zdarzały się też pozytywne sytuacje.
- Pamiętam bardzo dobrze jak grałem w domu na pianinie. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Był to niemiecki żołnierz, wywołało to we mnie pewne zaniepokojenie, zapytał wtedy moją mamę czy może on zagrać na pianinie, ponieważ słyszał, że ktoś gra. Był to piękny ukłon z jego strony, ponieważ pierwszą melodią, którą zagrał był utwór Fryderyka Chopina – wspominał Stanisław Fibich.
PR24/Anna Szpakowska