Historia

Poznański Czerwiec

Ostatnia aktualizacja: 28.06.2011 06:00
Na ulice Poznania wysłano około 8. tysięcy żołnierzy, 300 czołgów, kilkadziesiąt transporterów opancerzonych i samoloty.
Audio

28 czerwca 1956 roku w Poznaniu rozpoczął się jeden z największych protestów robotniczych w powojennej Polsce, skierowanych przeciwko komunistycznej władzy.
Do pracowników zakładów "Cegielskiego", wtedy - im. Stalina, którzy 28 czerwca wyszli na ulicę z transparentami: "Chcemy wolności i chleba", dołączyli robotnicy z innych zakładów i mieszkańcy miasta. Na ówczesnym placu Stalina zebrało się 100 tysięcy osób. Demonstranci opanowali gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, wdarli się też do więzienia na ulicy Młyńskiej, gdzie rozbroili strażników i uwolnili więźniów.
W nagraniach archiwalnych Polskiego Radia zachowała się wypowiedź Stanisława Matyi, (zmarłego w 1985 roku) nieformalnego przywódcy Poznańskiego Czerwca.
Matyja, który w 1956 roku był stolarzem w wagonowni Wydziału W-3, powiedział, że gdy robotnicy wyszli na ulicę wraz z sygnałem fabrycznej syreny, wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.

Pisarz Egon Naganowski (zmarły w 2000 roku), który uczestniczył w wydarzeniach czerwca, został wówczas ranny. Wspominając noc z 28 na 29 czerwca, gdy protestujący zostali okrążeni przez czołgi, Egon Naganowski podkreślił, że mimo zagrożenia, wśród mieszkańców Poznania panowała atmosfera solidarności.

Robotnicy 

Robotnicy na ulicach Poznania. źr. wikipedia.

Władze wydały rozkaz strzelania do protestujących. Na ulice Poznania wysłano około 8. tysięcy żołnierzy, 300 czołgów, kilkadziesiąt transporterów opancerzonych i samoloty. W wydarzeniach tzw. "czarnego czwartku" zginęło blisko 60 osób, a około 600. zostało rannych. Premier Józef Cyrankiewicz, w przemówieniu wygłoszonym 29 czerwca ostro potępił wystąpienie poznańskich robotników. Padły "słynne" groźby o obcinaniu rąk.

Tragicznym symbolem poznańskich wydarzeń stał się Romek Strzałkowski, 13-letni chłopiec, zastrzelony przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Egon Naganowski, który widział, jak Romek Strzałkowski przejął od rannej tramwajarki biało-czerwony sztandar, wspominał, że chłopiec zabity został na schodach UB. Kazali mu iść pod górę i z dołu strzelili - mówił.

Po stłumieniu walk zatrzymano kilkuset mieszkańców Poznania, a ponad 300. poddano brutalnemu śledztwu. Przed sądem stanęło 21 osób. Mecenas Stanisław Hejmowski (zmarły w 1969) w słynnej mowie obrończej wygłoszonej 16 października 1956 roku, winą za wypadki czerwcowe obarczył rządzących.

Większość z oskarżonych robotników otrzymała kilkuletnie wyroki. Jednak po październiku 1956 roku i dojściu do władzy ekipy Władysława Gomułki, zostali zwolnieni.

Instytut Pamięci Narodowej nadal prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Romka Strzałkowskiego. W 50. rocznicę tragicznych wydarzeń, Sejm ustanowił 28 czerwca Narodowym Dniem Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956. Posłowie oddali hołd "bohaterom, których odwaga i patriotyzm stały się kamieniem węgielnym późniejszych antykomunistycznych zrywów w Polsce".

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/E.Porycka/E.Leo/dok. /pbp/pd