Historia

Kitasato i Yersin. Niezależni odkrywcy bakterii wywołującej dżumę

Ostatnia aktualizacja: 25.08.2021 05:40
133 lata temu, 25 sierpnia 1888 roku, japoński lekarz Shibasaburō Kitasato dokonał znaczącego odkrycia medycznego, szczególnie w dobie szerzącej się wtedy w Hongkongu epidemii dżumy - określił czynnik zakaźny tej choroby w postaci bakterii Pasteurella pestis.
Kitasato Shibasaburo
Kitasato ShibasaburoFoto: Wikipedia/domena publiczna

Japończyk nie był jednak jedynym odkrywcą. Niezależnie od niego, w tym samym czasie i miejscu odkrył tę bakterię Alexandre John Emile Yersin, francuski bakteriolog. Oba odkrycia nastąpiły w tym samym czasie, jednak to japońskie ma swoją konkretną datę, a to francuskie zdaje się być lepiej udokumentowane medycznie. Nie wiadomo, który z obu naukowców był pierwszy i w sumie to nie miało większego znaczenia.

Naukowcy z kręgu Yersina okazali się jednak szybsi w ogłoszeniu swojego odkrycia i od początku, na cześć głównego odkrywcy, nazwali tę baterię Yersinia pestis. Ten francuski naukowiec, pochodzenia szwajcarskiego był wychowankiem słynnego Instytutu Pasteura, a do Indochin Francuskich sprowadziły go panujące tam warunki bakteriologicznych poszukiwań i możliwość założenia dwu oddziałów Instytutu - w Sajgonie (1890 r.) i 5 lat później w Nha Trang. Yersin wsławił się jeszcze jednym niezwykle ważnym odkryciem - w 1897 roku wypracował dość skuteczną metodę pozwalającą na leczenie tej strasznej choroby za pomocą swoistej surowicy. To właśnie dzięki tej surowicy możliwe było leczenie dżumy.

Ospa wrocław 1963.jpg
"Od powietrza, głodu, ognia i wojny..." - epidemie w Polsce na przestrzeni wieków

Kitasato natomiast był uczniem słynnego Roberta Kocha, niemieckiego uczonego lekarza i bakteriologa, laureata Nagrody Nobla (1905 r.). Nagrodę tę Koch otrzymał za badania nad gruźlicą, a w swoim naukowy dorobku miał nie tylko odkrycie bakterii gruźlicy, ale też wąglika czy cholery. Zarówno Koch, jak i Ludwik Pasteur, działając prawie w tym samym czasie (Pasteur był 21 lat młodszy), byli jednymi z głównych twórców mikrobiologii, choć to o Francuzie mówi się jako o prekursorze.

Robert Koch (1843-1910) wiele lat spędził na terenach polskich pod pruskim zaborem, znał więc język polski Robert Koch (1843-1910) wiele lat spędził na terenach polskich pod pruskim zaborem, znał więc język polski

Posłuchaj
39:23 wieczór_odkrywców_Jedynka_nocna_8_09_2015.mp3 Robert Koch. O prywatnym i naukowym życiu doktora z Wolsztyna opowiada prof. Zofia Zwolska z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc (PR, 8.09.2015)

 

Odkrycie ich uczniów było jednym z najistotniejszych w historii śmiertelności ludzi w obliczu zarazy. Najczęściej te właśnie są określane mianem zoonozy, czyli choroby zakaźnej bądź pasożytniczej, której źródła roznoszenia pochodzą od zwierząt. W przypadku dżumy uważa się, że roznosicielami są pchły szczurze, jednak choroba ta roznoszona jest też przez inne gryzonie i drobne ssaki. W wyniku badań określa się trzy postaci tej śmiercionośnej choroby: dymieniczą, będącą rodzajem zapalenia węzłów chłonnych, posocznicową, gdzie u chorych rozwija się z pominięciem postaci dymieniczej, od razu pierwotna sepsa oraz płucną, zarówno pierwotną i wtórną, charakteryzującą się bardzo wysoką zaraźliwością. Choroba ta przenosi się także bezpośrednio z człowieka na człowieka właśnie poprzez tę trzecią formę.

Jan Luyken, Scena uliczna z umierającymi ofiarami dżumy, 1695 – 1705, Rijksmuseum Amsterdam Jan Luyken, Scena uliczna z umierającymi ofiarami dżumy, 1695 – 1705, Rijksmuseum Amsterdam


Dżuma w swojej tragicznej historii nazywana była złowieszczo "czarną śmiercią", "morem", czy "zarazą morową" i przyniosła masowe epidemie już w czasach starożytnych. Jedną z pierwszszych wzmianek o niej to opis Tukidydesa, ateńskiego historyka, tak zwanej "dżumy ateńskiej". Jeszcze w VI wieku zanotowano "dżumę Justyniana", a później w XIV wieku chyba największą z nich, przyniesioną jedwabnym szlakiem z Azji Środkowej na Krym i dalej na cała Europę basenu Morza Śródziemnego - dżumę te roznosiły pchły pasożytujące na szczurach śniadych zamieszkujących ówczesne statki handlowe.


Posłuchaj
53:59 2017_11_05 21_00_01_PR2_Kryzys_wieku_sredniego dżuma.mp3 O średniowiecznej epidemii czarnej śmierci w audycji Łukasza Kozaka i Łukasza Modelskiego z cyklu "Kryzys wieku średniego" mówi wirusolog prof. Włodzimierz Gut oraz historyk prof. Jerzy Pysiak. (PR, 5.11.2017)

 

Portal medyczny "Medonet.pl" tak opisuje tę historię: "Epidemia dżumy, która w XIV w. zdziesiątkowała większość krajów europejskich, uważana jest do dziś za największą i najpoważniejszą epidemię w historii, a jej dokładne przyczyny i rozwój nie są znane. Według większości historyków dżuma przywędrowała do Europy z Azji Środkowej poprzez jedwabny szlak, a wspomniane tatarskie oblężenie na Krymie mogło znacznie przyczynić się do jej rozprzestrzenienia. Za przenoszenie zarazków dżumy w tamtym czasie wini się jednak przede wszystkim szczury żyjące na statkach handlowych i pasożytujące na nich pchły. Wraz z nimi zaraza morowa dotarła prawdopodobnie do wszystkich krajów Starego Kontynentu, powodując śmierć od 30 do nawet 60% ludności – ze względu na małą liczbę zachowanych dokumentów trudno o dokładne liczby".

Z portalu tego dowiadujemy się też niezwykle ciekawych faktów traktowania tej zarazy jako broni biologicznej. Otóż "po raz pierwszy w charakterze broni biologicznej użyli jej Tatarzy w 1346 r.. Katapultowali wówczas zwłoki zmarłych na dżumę do obleganej twierdzy Kaffa". Oczywiście w okresie tej największej epidemii szukano skutecznych metod jej leczenia. Tu pojawiały się różne wymyślne specyfiki - jak choćby "ocet siedmiu złodziei" czy "driakiew ubogich". Wszystkie one miały charakter kompozycji antidotum i tak "ocet" ten to ocet winny, w którym przez dwa tygodnie moczono bylicę piołun, rutę zwyczajną, rozmaryn lekarski, szałwię lekarską i inne zioła bogate w olejki eteryczne oraz o silnych właściwościach bakteriobójczych. Natomiast "driakiew ubogich" to nic innego jak pospolity czosnek, choć sama driakiew oznacza rodzaj krzewu ozdobnego, stosowanego w ziołolecznictwie, a w konsekwencji używało się tej nazwy jako zwykłego określenia "lekarstwa".

Zapewne pamiętamy słynne obrazy ukazujące lekarzy walczących z tą straszną zarazą... ubranych w przedziwny "ptasi" dziób, którego maska miała chronić ich przez zarażeniem. Tak była to swoista forma maski bakteriobójczej ze względu na umieszczone w przedziwnym dziobie zioła o silnie wonnych olejkach eterycznych i bakteriobójczych. Ten ubiór ochronny pozwalał też znosić ogólnie panujący fetor rozkładających się zwłok, jednak sam w sobie nie był ochroną idealną.

Symbolem dżumy stał się charakterystyczny ubiór ochronny noszony w XVI–XVIII w. przez lekarzy w czasie epidemii, z maską w kształcie dzioba, gdzie wkładano wonne olejki tłumiące fetor rozkładających się zwłok. Prócz ubioru, chroniono się przed dżumą także specjalnymi antidotami: najcenniejszym z nich była driakiew, ale stosowano też ocet siedmiu złodziei (ocet winny, w którym przez 12 dni moczono bylicę piołun, rutę zwyczajną, rozmaryn lekarski, szałwię lekarską i inne zioła zawierające olejki eteryczne, o silnych właściwościach bakteriobójczych) i "driakiew ubogich" – czosnek pospolity.

Grafika ilustracyjna Grafika ilustracyjna

Dżuma jest chorobą spotykaną także w czasach obecnych - jednak z uwagi na możliwości całkowite wyleczenia nie rozprzestrzenia się tak szybko i z tragicznymi skutkami. "Medonet" wskazuje: "Chorzy na dżumę są w Polsce objęci są przymusową hospitalizacją. Dżuma uważana jest poza tym za chorobę kwarantannową – na mocy ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. "O zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi" kwarantanna wynosi 6 dni od momentu styczności z osobą chorą". Nam pozostaje jedynie życzyć wszystkim jak najlepszego zdrowia i nie poddawania się jakiejkolwiek epidemii.

PP