Historia

Konkurowała z ”Mazurkiem Dąbrowskiego”

Ostatnia aktualizacja: 29.11.2012 07:00
- Po upadku powstania listopadowego, w zasadzie jedynymi miejscami, które umożliwiały jakiekolwiek wykonywanie pieśni patriotycznych były: dom i kościół. Ale żaden dom nie gromadził tłumów - komentował historyk, Romuald Morawski.
Audio
  • "Boże, coś Polskę" - audycja Magdy Maciejewskiej pt. "Droga do hymnu" (11.11.2002)
  • "Głosy naszej historii" - pieśń "Boże, coś Polskę" (wykonanie z czasu stanu wojennego)
Flaga Rzeczypospolitej Polskiej, wikipediacc
Flaga Rzeczypospolitej Polskiej, wikipedia/ccFoto: Kpalion

W audycji zatytułowanej ”Droga do hymnu” nadanej w 11 listopada 2002 r. Romuald Morawski opowiadał historię pieśni Boże coś Polskę. - Ta pieśń zdobyła ogromną popularność, ogólnoświatową - mówił.  - Podobnie jak Mazurek Dąbrowskiego została przetłumaczona na wszystkie języki europejskie.

Wyrosła z hymnu napisanego na cześć cara Aleksandra I, z okazji 1. rocznicy powstania Królestwa Polskiego. Zamówił ją Wielki Książę Konstanty u Alojzego Felińskiego. Muzykę skomponował Jan Nepomucen Kraszewski. Pieśń była wzorowana na angielskim hymnie God save the King - Boże, zachowaj Króla. W refrenie, w pierwotnej wersji padały zresztą słowa: Naszego króla zachowaj nam Panie!  Ale już w następnym roku ludzie zaczęli w tym miejscu śpiewać: Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie. Pieśń bardzo szybko stała się wyrazem uczuć patriotycznych.

- Upadek powstania listopadowego to początek prześladowań polskości ze strony władz carskich - słyszymy w komentarzu Romualda Morawskiego. - Pozamykano wiele instytucji z obszaru kultury i nauki. To unicestwienie polskiego życia kulturalnego oznaczało również, że żadna z wcześniej wykonywanych polskich pieśni publicznie nie mogła być wykonywana. Pozostawał śpiew w domu albo w kościele. Do wykonania hymnu trzeba było jednak tłumu.

A zatem kościół. - Ale ani Gaude Mater Polonia ani Bogurodzica w rachubę nie wchodziły, przede wszystkim ze względu na archaiczny tekst oraz melodię, której trzeba się było uczyć – mówił gość audycji. - Nie bardzo też nadawały się do śpiewania w świątyniach, ze względu na tekst, Mazurek Dąbrowskiego czy Warszawianka. Zestawienie słów: ”Hej, kto Polak na bagnety” z komunią świętą wydawać się mogło groteskowe - stwierdził Morawski.

Z tego właśnie powodu do śpiewania w kościołach nadawał się najbardziej hymn napisany przez Felińskiego, ale musiał ulec daleko idącym przeróbkom. I takich przeróbek w tekście dokonał Antoni Górecki. Odrzucił słowa odnoszące się do carów rosyjskich i do dwóch sprzymierzonych narodów. Napisał ”Hymn do Boga”, który dziś znamy jako ”Boże coś Polskę”.

29 listopada 1860 r., w 30. rocznicę wybuchu powstania listopadowego wykonano po raz pierwszy tę pieśń w wersji poprawionej przez Antoniego Góreckiego. - W czasie jednej z demonstracji, przed kościołem karmelitów na Lesznie, działacz konspiracyjny, Karol Nowakowski zaintonował głośno ”Boże coś Polskę” i od tamtej pory pieśń ta zaczęła zdobywać coraz większą popularność – opowiadał Romuald Morawski.

Hymn wykonywano w czasie licznych demonstracji organizowanych przed na początku lat 60. XIX wieku, przed wybuchem powstania styczniowego. Policja carska atakowała ludzi, śpiewających ją w kościołach. I wtedy, i później, w czasie II wojny światowej, a potem w czasach PRL-u Polacy wykonywali ją ze zmienionym refrenem: ”Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!” - śpiewali.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku Boże, coś Polskę konkurowało z Mazurkiem Dąbrowskiego o uznanie za hymn.

Posłuchaj historii pieśni, która uznawana jest za jeden z hymnów naszego kraju.

Czytaj także

Nasz Mazurek

Ostatnia aktualizacja: 26.02.2010 08:03
Towarzyszył Polakom w czasie powstań narodowych, bitew i wojen jako pieśń patriotyczna.
rozwiń zwiń