Historia

Jerzy Bińczycki. Niezapomniany Bogumił z "Nocy i dni"

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2020 05:40
22 lata temu zmarł Jerzy Bińczycki, jeden z najwspanialszych polskich aktorów XX wieku. By go pożegnać, na Cmentarz Rakowicki w Krakowie, przyszło kilka tysięcy osób. 
Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki w filmie Noce i dnie w reżyserii Jerzego Antczaka. 1975 rok
Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki w filmie "Noce i dnie" w reżyserii Jerzego Antczaka. 1975 rokFoto: PAP/CAF-Ireneusz Radkiewicz

Pogrzeb w strugach deszczu

Śmierć przyszła nagle, nieoczekiwanie, 2 października 1998 roku, w szpitalu im. Gabriela Narutowicza w Krakowie, a przyczyną był zawał serca.

Niespełna miesiąc wcześniej aktor obchodził swoje 61. urodziny. Wspaniałego aktora złożono do grobu w Alei Zasłużonych Cmentarza Rakowickiego w Krakowie. Wśród licznych odprowadzających, znanych postaci polskiego teatru, polskiego filmu, świata kultury, władz państwowych i zwykłych wielbicieli jego niezwykłego talentu panował wielki smutek... w strugach ulewnego deszczu. Procesja żałobna liczyła sobie kilka tysięcy osób.

"Dziennik Polski", w opisie z 9 października (piątek), tak opisuje te przykre chwile: "W strugach deszczu żegnaliśmy wczoraj w Krakowie Jerzego Bińczyckiego, aktora i dyrektora Starego Teatru. Msza św. żałobna odprawiona została w Bazylice Mariackiej. Nie wszyscy zmieścili się we wnętrzu świątyni - wielu uczestniczyło w nabożeństwie, stojąc na zewnątrz. Na miejsce wiecznego spoczynku wybitnego aktora odprowadziło kilka tysięcy krakowian".

"Zostawiłeś smutek ..."

Ceremonię w Bazylice Mariackiej celebrował jej proboszcz, ksiądz infułat Bronisław Fidelus. W ciepłych słowach wspominał aktora: "Świętej pamięci Jerzy mieszkał na terenie parafii św. Szczepana, ale myślę, że w tym ostatnim pożegnaniu byłaby jakaś luka, gdyby ta ceremonia nie odbyła się w centrum miasta, w Rynku, przez który przechodził zamyślony w drodze do swojego teatru. (...) W sobotę z całą rodziną uczestniczył w ceremonii chrzcielnej, a w następną sobotę przyszła nagła choroba. Kto by pomyślał, że tak szybko przyjdzie nam żegnać w tej bazylice Jerzego?"

Nad grobem swoje mowy pożegnalne wygłosili luminarze kultury - minister kultury Joanna Wnuk-Nazarowa, przyjaciele i bliscy. Jan Nowicki mówił: "Zostawiłeś mało przyjazną aurę początku października, w której moknąć będzie Twój nieprzygotowany na przyjście jesieni ogród. Zostawiłeś piękne oczy Elżbiety, w których trwogę potwierdza przepastne zdumienie, że może jednak zniknąłeś na zawsze. Zostawiłeś chłopięcy smutek Jaśka... Wierzę, że zmarli jak nikt integrują żywych. A jeśli Twoja śmierć tego nie potwierdzi, oznaczać to będzie, że trumnę, w której spoczywasz, otaczają martwi".

Swoje słowa wypowiedziała także córka Magdalena: "Wierzę, że w ciągu tych ostatnich dni zdołaliśmy Ci przekazać wszystko to, czego nie umieliśmy powiedzieć wcześniej..."

Niezapomniane "Noce i dnie"

Przeogromny smutek ogarnął wielotysięczny tłum żałobników... i zapewne każdy przywoływał w pamięci wizerunek Wielkiego Aktora, jego słynne role, te teatralne i te filmowe. Każdy pamiętał cudowną rolę Bogumiła w "Nocach i dniach" (w reżyserii Jerzego Antczaka) czy równie piękną rolę profesora Wilczura w "Znachorze" (w reżyserii Jerzego Hoffmana). Należy dodać, że "Noce i dnie" w 1976 roku otrzymały nawet nominację do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Sukces filmu kinowego skłonił twórców do nakręcenia w 1977 roku serialu pod tym samym tytułem.


Posłuchaj
05:05 noce i dnie fajny film_[A]PR3(PCM) 11 wrzesień 2013 10_47_48.mp3 Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak o specjalnej projekcji "Nocy i dni" (Fajny film/Trójka)

 

Co ciekawe, oba filmy były z założenia kręcone równocześnie... serial jednak stwarzał możliwości dokładniejszej adaptacji czteroksiągu powieściowego Marii Dąbrowskiej. Tadeusz Drewnowski tak opisuje to wielkie przedsięwzięcie ("Kino" 1978): "Stwierdzić wolno z całą pewnością, iż łącznie Noce i dnie na dużym i małym ekranie były najbardziej masowym wydarzeniem naszej kultury lat ostatnich, a może i w ogóle wydarzeniem bez precedensu, świadczyło nie najgorzej o renomie i żywotności cyklu powieściowego Marii Dąbrowskiej, a także o pracy filmowej Jerzego Antczaka. (...) W podwójnym przedsięwzięciu Antczaka trudno rozdzielić film od serialu, i odwrotnie. Były one kręcone równocześnie, według tych samych założeń, w tej samej obsadzie, choć nie tą samą kamerą. A jednak istnieją między nimi różnice dość zasadnicze, i co do zawartości, i pod względem efektu artystycznego".

Pisząc dalej zwraca uwagę na główne postaci filmu: "Noce i dnie są nie tylko historią dwojga serc, księgą domu polskiego, lecz również powieścią o nowej, demokratycznej tradycji, jaka w Polsce rodziła się na przełomie wieków. Bogumił Niechcic to nie tylko dzielny człowiek, kochający mąż i ojciec, lecz również "wolny twórca życia", zaprowadzający nowe porządki w swoim otoczeniu: dba o interesy służby, współżyje ze wsią, zaprowadza nie tylko w zarządzanym przez niego majątku nowoczesne metody gospodarowania".

"Bogumił – Jerzy Bińczycki kreacja kongenialna"

Krzysztof Demidowicz ("Film" 1998) tak określą grę Bińczyckiego w roli Bogumiła: "Zbudował on fascynującą, ponadczasową sylwetkę zwyczajnego człowieka. Delikatnie odsłonił psychiczne rany bohatera, pokazując jednocześnie jego wewnętrzne bogactwo". W dalszej części artykułu pisze: "zrealizował w "Nocach i dniach" pewien ideał aktorski. Grając dla wielomilionowej widowni, nawiązał kontakt z pojedynczym widzem. Jego oszczędne, kameralne aktorstwo stworzyło zniewalający nastrój intymności, w którym zwłaszcza małżeńskie upokorzenia Bogumiła znalazły niebanalny wyraz. Subtelnie ukazał skryty dramat miłosnego niespełnienia Niechcica, który chciał i potrafił kochać namiętnie, lecz przez długie lata skazany był na lekceważenie ze strony Barbary, wspominającej swój młodzieńczy ideał".

Drewnowski o dwu postaciach głównych ról pisze podobnie: "Antczak okazał wiele intuicji w obsadzie aktorskiej swych adaptacji. Bogumił – Jerzy Bińczycki wydaje mi się kreacją aktorską kongenialną z kreację literacką. To samo dałoby się powtórzyć o Jadwidze Barańskiej, gdyby nie pewne rysy fałszywe na początku jej roli, wynikające zresztą nie ze skaz aktorskich, lecz z wadliwego, jak mi się zdaje, wstępnego ustawienia roli".

"Prof. Wilczur - próbka subtelnego aktorstwa"

Monika Mokrzycka-Pokora, na łamach Culture.pl, odnosi się do wspaniałego aktorstwa także w drugim uwielbianym filmie, w którym zagrał Jerzy Bińczycki: "Podobnie niezwykły efekt Bińczycki osiągnął jako Profesor Rafał Wilczur w "Znachorze" wg Tadeusza Dołęgi-Mostowicza w reżyserii Jerzego Hoffmana (1982). Również w tym filmie dał próbkę subtelnego aktorstwa. Nie odebrał nic ze szlachetności granej postaci, a jednocześnie udało mu się pokazać prawdziwego, a nie wyidealizowanego, pełnokrwistego człowieka".

Wspaniałych ról tego Wielkiego Aktora, także reżysera teatralnego, było znacznie więcej - liczone są dziesiątkami w każdej z dziedzin... Jerzy Bińczycki zagrał wspaniałe role w teatrze, w teatrze telewizji, w przedstawieniach i słuchowiskach radiowych, w filmach kinowych i telewizyjnych, w serialach, a wszędzie gdzie się pojawiał zyskiwał przychylność i ogromną sympatię widowni. Już zawsze będzie nam Go brakowało.

PP

Czytaj także

Jadwiga Barańska – słynna Barbara z "Nocy i dni"

Ostatnia aktualizacja: 21.10.2023 05:40
– Mnie mój mąż nie chciał przyjąć do szkoły. Był asystentem, a ja byłam strasznie chuda i drobniutka. Powiedział, że ktoś taki w żadnym wypadku nie może być aktorką – wspominała Jadwiga Barańska początki kariery w audycji Polskiego Radia z 1999 roku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Serial "Noce i dnie". Bogumił i Barbara w odcinkach

Ostatnia aktualizacja: 26.02.2024 05:40
26 lutego 1978 roku miała miejsce premierowa emisja pierwszego odcinka serialu telewizyjnego "Noce i dnie" w reżyserii Jerzego Antczaka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Znachor". Barwny obraz przedwojennej prowincji

Ostatnia aktualizacja: 12.04.2024 05:40
12 kwietnia 1982 roku miała miejsce premiera, opartego na powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, filmu "Znachor" w reżyserii Jerzego Hoffmana. 
rozwiń zwiń