Historia

Pierwszy longplay słynnych Rolling Stonesów

Ostatnia aktualizacja: 16.04.2022 05:30
58 lat temu, w pamiętny czwartek 16 kwietnia 1964 roku zadebiutowała na rynku płytowym słynna grupa The Rolling Stones. Longplay wydany w Wielkiej Brytanii nosił właśnie taki tytuł jak "świeża" nazwa nowo powstałego zespołu.
Rolling Stones
Rolling StonesFoto: East News

Grupa założona w lipcu 1962 roku jest nadal aktywna i znajduje się na czwartym miejscu listy zespołów rockowych pod względem sprzedanych nagrań muzycznych w historii – ich łączna liczba przekroczyła już 250 milionów płyt. Pierwszy długogrający album w ich dorobku miał swoje dwie premiery – brytyjską i amerykańską. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że różniły się tytułami i zestawem utworów na pierwszej stronie płyty.

Obecnie nie ma chyba kraju na kuli ziemskiej gdzie nazwa tego zespołu nie byłaby znana, podobnie jak jeden z założycieli grupy i jej absolutny frontman Mick Jagger, który mimo podeszłego wieku nadal występuje razem z zespołem na scenach świata. Historia tej niesamowitej grupy, założonej niecałe dwa lata przed pierwszym longplayem wskazuje kilka istotnych faktów. Angielski krążek nie był pierwszym wydawnictwem zespołu. Jeszcze pod pierwotną nazwą Rollin' Stones, zaczerpniętą z utworu Muddy'ego Watersa, wydali kilka singli, głównie z coverami innych znanych utworów. Dopiero zmiana nazwy zespołu i pierwsze próby wypracowania własnego repertuaru pozwoliły na wydanie dużego krążka. Jest on o tyle ważny, że z miejsca umieścił grupę na tej samej orbicie co The Beatles, z tą jednak różnicą, że ich muzyka była znacznie ostrzejsza, o wiele bardziej agresywna... brzmiała właśnie jak "'lecące kamienie" (z języka angielskiego "rolling stones").

Jak przystało na prawdziwy longplay, na płycie znalazło się 12 utworów, po 6 z każdej strony. Z nich wszystkich tylko trzy były utworami własnymi zespołu: "Now I've Got a Witness", "Little by Little" i "Tell Me (You're Coming Back)". Co ciekawe grupa od początku przyjęła zasadę, że wszystkie utwory napisane i skomponowane wspólnie określać będzie autorstwem "Nanker Phelge". 

Portal Winyle-online.pl  dopisuje kilka istotnych faktów związanych z tą pierwszą płytą: "The Rolling Stones byli w czołówce brytyjskiej inwazji zespołów, które stały się popularne w USA w latach 1964-65. Początkowo zespół kojarzony był w równym stopniu nie tylko z muzyki, ale też z długich włosów, utożsamiany z młodzieńczą i buntowniczą kontrkulturą lat 60-tych. Krytyk Sean Egan twierdzi, że w ciągu roku od wydania swojego debiutanckiego albumu z 1964 roku, »byli postrzegani przez młodzież brytyjską, a następnie świat, jako przedstawiciele opozycji do starego, okrutnego porządku - antidotum na klasową, autorytarną kulturę«. Przyczynili się oni do uczynienia z bluesa głównej części rock & rolla oraz do zmiany międzynarodowego ukierunkowania kultury bluesowej na mniej wyrafinowany blues prezentowany przez artystów skojarzonych z Chess Records".

Na Wyspach ten pierwszy album cieszył się bardzo dużym powodzeniem i uznaniem krytyki, która wśród powodzi podobnych grup rockowych zauważała "spójny przekaz muzyczny i brzmieniowy". Płyta bardzo dobrze się sprzedawała także ze względu na niesamowicie żywiołowy charakter ich koncertów, o których zaczęły już krążyć legendy. Wiele z tych koncertów, w mniejszych lub większych salach klubowych i koncertowych, kończyło się awanturami lub regularnymi rozróbami. W wielu sytuacjach musiała interweniować policja.

Dziennik Gazeta Prawna dopisuje także kilka istotnych faktów z historii tego albumu i początków sukcesu Rolling Stonesów... czytamy tam: "Zespół, który wziął swoją nazwę z piosenki »Rollin' Stone« legendarnego bluesmana Muddy'ego Watersa, walczył o publikę z Beatlesami. W dniu premiery debiutanckiej płyty »The Rolling Stones« zespół - z Mickiem Jaggerem przy mikrofonie - pobił wyniki sprzedaży Beatlesów. I to wielokrotnie - »Rolling Stones« pierwszego dnia sprzedał się w stu tysiącach egzemplarzy. Beatlesi debiutancki album »Please, Please Me« wydali rok wcześniej. Pierwszego dnia rozeszło się sześć tysięcy sztuk".

Dziennik nawiązuje też do ważnych słów menedżera zespołu: "Stonesom pomogła nietypowa i przykuwająca uwagę okładka płyty. Menedżer zespołu Andrew Oldham wymyślił, żeby nie dawać na okładce ani nazwy zespołu, ani tytułu płyty. Jest na niej tylko mroczne zdjęcie pięciu Stonesów z posępnymi minami. Krążek przykuwał uwagę. Album znalazł się na pierwszym miejscu list przebojów na Wyspach i był tam przez 12 tygodni. W notce na płycie Oldham napisał: Rolling Stones to coś więcej niż grupa. Oni są stylem życia".

Taka właśnie fama dotarła na drugi kontynent – do Stanów Zjednoczonych. Publika tam nie była jeszcze w stanie przyjąć z entuzjazmem tego typu zachowań. Gazety rozpisywały się o nich jako o "najbardziej dzikiej grupie pod słońcem". Winne temu były agresywne brzmienie i często wykrzykiwane obscenizmy Micka Jaggera. Debiutancki album w Stanach Zjednoczonych poprzedzał pierwszą z dwóch tras koncertowych po drugiej stronie oceanu. Płyta ukazała się 30 maja, a trasa rozpoczęła w czerwcu. Tytuł płyty był zgoła inny niż w Europie i brzmiał "England's Newest Hitmakers", co w wolnym tłumaczeniu miało oznaczać najnowszych angielskich twórców hitów. Niestety płyta nie cieszyła się takim uznaniem jak na Wyspach.

Stonesi wrócili więc do Anglii i rozpoczęli kolejne tournée po kraju... u siebie czuli się jak ryba w wodzie - może ta ryba, o której przecież śpiewał Muddy Waters w swoim bluesie "Rollin'Stone" - poszukajcie, posłuchajcie – ciekawe przeżycie – zarówno Stonesi jak i Waters. Bez trudu znajdziecie ich utwory, też te pierwsze, w internetowych zasobach. Są i tak śmiałe opracowania historyczne, które twierdzą, że to właśnie zespół Rolling Stones dokonał prawdziwej rewolucji muzycznej i rockowej w historii XX wieku.

PP

Zobacz więcej na temat: HISTORIA MUZYKA Rolling Stones