Białoruś zarabia na sankcjach UE i Rosji

Europa i Rosja nakładają na siebie kolejne sankcje, a Białoruś tymczasem czerpie z tego korzyści. Miński portal internetowy "Nawiny" pisze, że w ubiegłym miesiącu, po wprowadzeniu przez Moskwę restrykcji na produkty rolne z Zachodu, białoruski eksport do Rosji wzrósł o ponad 7 procent i to dopiero początek.

2014-09-10, 09:36

Białoruś zarabia na sankcjach UE i Rosji
Ruble białoruskie. Foto: PolskieRadio.pl/Agnieszka Kamińska

Posłuchaj

Europa i Rosja nakładają na siebie kolejne sankcje, a Białoruś tymczasem czerpie z tego korzyści, relacja (IAR) Włodzimierz Pac, Mińsk
+
Dodaj do playlisty

Białoruś w sierpniu o ponad połowę zwiększyła eksport serów i innych produktów mlecznych, a także kiełbas.

Eksport kiełbas zwiększył się 160 proc., nabiału - o 190 proc., masła - o 130 proc., a serów - o 150 proc..

Cel to nawet 50 proc.

- 99 proc. eksportu to rynek rosyjski - cytuje niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" naczelnika departamentu handlu zagranicznego Ministerstwa Rolnictwa Alaksieja Bahdanaua.
Podkreśla on, że do końca roku Białoruś zamierza zrealizować prognozy dotyczące eksportu m.in. poprzez zwiększenie produkcji, a także przetwarzania sprowadzanych z zagranicy płodów rolnych na terytorium Białorusi. Wicepremier Białorusi Michaił Rusy mówił wcześniej, że Białoruś jest gotowa zwiększyć w tym roku dostawy artykułów żywnościowych do Rosji o 15-50 proc.

Surowce z Zachodu
Alaksiej Bahdanau z Ministerstwa Rolnictwa powiedział, że już zostały przeprowadzone rozmowy z partnerami z Polski, Litwy i Łotwy. Polskie firmy najbardziej interesują się możliwościami przerobu jabłek na Białorusi. W ubiegłym roku, Rosja importowała z Polski ponad 700 tysięcy ton polskich jabłek. Teraz, Białoruś zapowiedziała, że do końca tego roku będzie mogła przerobić na soki 60 tysięcy tych owoców, czyli niemal 10 procent tego, co nasz kraj sprzedawał w Rosji.
Białorusini zaproponowali stronie polskiej nie tylko przerób surowca, ale i włożenie pieniędzy w modernizację miejscowych fabryk. To pozwoli jeszcze bardziej podnieść jakość białoruskiej produkcji do europejskiego poziomu, w efekcie czego Białorusinom łatwiej będzie eksportować swoje produkty.

REKLAMA

Co z krajowymi surowcami
Stowarzyszenie Gospodarstw Rolnych Obwodu Mińskiego obawia się - jak pisze gazeta - że wejście polskiego surowca na rynek białoruski ograniczy ich możliwości sprzedaży własnej produkcji. - Jeśli polski surowiec zaleje nasze zakłady przetwórcze, gdzie będziemy sprzedawać własny? - powiedział szef Stowarzyszenia Mikałaj Silin.
Białoruskie Ministerstwo Rolnictwa zapewnia jednak, że wykorzystanie białoruskiego surowca jest i będzie dla kraju priorytetem. - Sprowadzanie polskiego surowca będzie zasadne tylko w przypadku ekonomicznej efektywności, czyli jeśli towar będzie sprzedawany, a zakłady będą czerpać z tego zyski - powiedział wiceprezes koncernu Biełgospiszczeprom Ihar Szustou.
Obecnie na Białorusi działa ponad 30 zakładów zajmujących się przetwórstwem owoców i warzyw, a ich roczna zdolność produkcyjna konserw wynosi 300 tys. ton. Od 2006 do 2012 r. w modernizację fabryk konserw zainwestowano około 100 mln euro.
Według Bahdanaua białoruskie i polskie przedsiębiorstwa powinny "znaleźć jak najszybsze sposoby" zapełnienia niszy, która powstała na rynku rosyjskim w związku z embargiem. Dzięki temu - jak ocenia - jakość produkcji białoruskiej podniesie się do poziomu europejskiego.
- Potem będzie już łatwiej przekierowywać towar do Europy albo do innych państw - powiedział. Oprócz tego, jak podkreślił, zyska na tym również białoruski nabywca.

PAP/IAR, abo

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej