Ile jest warta miejska przestrzeń? I dla mieszkańców, i dla deweloperów
Nasze miasta coraz bardziej się „rozlewają”, coraz dłużej mieszkańcy muszą np. dojeżdżać do pracy, rosną wydatki na paliwo, i jeszcze często tracimy czas w korkach.
2015-09-10, 22:34
Posłuchaj
Dla nikogo nie jest do dobre. Ani dla miasta jako organizmu, który musi zapewnić funkcjonowanie komunikacji zbiorowej, ani dla mieszkańców, którzy muszą dojeżdżać. Dlaczego tak się dzieje?
– Ponieważ np. w Warszawie dostępność terenów pod budownictwo mieszkaniowe jest głównie na peryferiach. W centrum jest bardzo trudno, gdyż są blokady związane z roszczeniami, potencjalnymi roszczeniami i nie ma tam wiele miejsca. Budownictwo na peryferiach jest więc jakąś koniecznością, a nie polityką deweloperów – uważa Jacek Bielecki, dyrektor Marvipol Development, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich, gość Polskiego Radia 24.
Jeśli już trzeba dojeżdżać, to tylko własnym samochodem
Rozwój komunikacji wpływa na wartość terenów pod budowę i na wartość nieruchomości. Jeśli możemy szybko dojechać do miasta z naszego miejsca zamieszkania, to ten teren jest atrakcyjniejszy i droższy.
– Klienci kupujący nieruchomości przede wszystkim preferują łatwość dojazdu własnym samochodem do centrum czy do miejsca pracy, a dopiero w drugiej kolejności komunikacją zbiorową. Można to tłumaczyć dwoma czynnikami. Komunikacja publiczna ciągle nie spełnia oczekiwań, zwłaszcza szynowa. A z drugiej strony jest dążenie do pokazania pewnego statusu – komentuje Jacek Bielecki.
REKLAMA
Tam inwestycje, gdzie tereny są dostępne
Ale programy typu MdM, czy Rodzina na Swoim spowodowały, że przeważnie przystępne ceny mieszkań były poza miastem, i może to też zachęcało do zamieszkania w pobliżu miasta, a nie w samym mieście?
– Tak, ale raczej wybierano obrzeża miasta. Ale i tutaj polityka państwa, te absurdalne limity cenowe, np. w Warszawie czy w Krakowie, w wyniku których nikłe procenty chętnych mogły skorzystać z tych Programów, też zdecydowały o inwestowaniu na obrzeżach. Deweloperzy muszą się dostosować. A cena gruntu to jest istotny element ceny mieszkania. Czyli dostosowując się do tego zapotrzebowania wykreowanego przez politykę, budowano tam, gdzie można było zmieścić ceny w tych limitach – wyjaśnia gość PR 24.
Nie ma komunikacji – nie ma inwestycji
A może trzeba zakazać budowania na obszarach, gdzie nie ma komunikacji publicznej?
– Oczywiście można zakazywać, bo to jest jedna z ulubionych czynności władzy publicznej, ale to by oznaczało znaczące zmniejszenie podaży – podkreśla Jacek Bielecki.
REKLAMA
Jednak w obecnej sytuacji, potencjalni nabywcy są trochę przymuszani do kupowania mieszkań na trudnych terenach, choćby komunikacyjnie.
– Kto chce to kupi, kto nie chce to nie kupi. A przypomnę o tych uwarunkowaniach politycznych i faktycznych, czyli braku terenów pod zabudowę w centrach miast. Jako deweloper wolałbym budować wysokie domy np. na Górnym Mokotowie, bo jest wtedy lepsze wykorzystanie przestrzeni niż na Białołęce czy we Włochach. Ale tam nie ma takich terenów. Z przyczyn, o których już wspominałem – komentuje dyrektor Marvipol Development.
REKLAMA
Kolejarze ułatwią powrót inwestycji do miast
Obecnie PKP ma udostępniać nowe tereny, a ma ich sporo. I są one bardzo atrakcyjne.
– Do tej pory były one wyłączone spod planowania, ale parę lat temu zmieniono ustawę, która dopuszcza tam planowanie przestrzenne, i to odblokowało te tereny. PKP deklaruje zaś, że je udostępni, a są one położone w centrach miast. I to jest nadzieja na przybliżenie się z budownictwem do centrów miast – ocenia Jacek Bielecki.
Nowy wymiar przestrzeni miejskiej
Czyli żeby np. w Warszawie budowano z sensem, żeby mieszkańcy nie musieli godzinami dojeżdżać do pracy potrzebne są dwie rzeczy: rozwój komunikacji miejskiej, i przede wszystkim uporządkowanie prawa własności gruntów.
– To jest bardzo pilna sprawa, i trudno zrozumieć dlaczego przez 25 lat tego nie załatwiono – zastanawia się gość PR 24.
REKLAMA
Warto też pamiętać, że w polskich miastach jest taka koncentracja: budownictwo przemysłowe, mieszkaniowe, handlowe i te formy, rodzaje się nie spotykały.
– Teraz to się zaczyna zmieniać. Np. na Służewcu przemysłowym powstają osiedla mieszkaniowe, między biurowcami. I to bardzo zachęca ludzi, którzy tam pracują, do zakupu tych mieszkań. I to skraca dojazdy. Ważne jest bowiem, żeby miejsce zamieszkania było blisko miejsca pracy. Ponieważ to jest ten codzienny transport. I to się już dzieje, tzw. dywersyfikacja funkcji przestrzeni – zaznacza Jacek Bielecki.
Miejmy więc nadzieję, że także Warszawa, ale i inne miasta będą mogły się rozwijać do środka, a nie na zewnątrz.
Robert Lidke, mb
REKLAMA