Ceny wody i ścieków w Polsce: gdzie najdrożej, gdzie najtaniej?

2016-05-23, 14:40

Ceny wody i ścieków w Polsce: gdzie najdrożej, gdzie najtaniej?
W wielu miejscach inwestycje wodno-kanalizacyjne zostały zaplanowane zbyt optymistycznie, zaś eksploatacja niedociążonej infrastruktury okazuje się dosyć kosztowna. . Foto: Pixabay

Różnice w cenach wody i ścieków są w Polsce szokujące i sięgają nawet 900 proc.

Z miast wojewódzkich najniższe opłaty za wodę i ścieki ma Białystok, najwyższe taryfy obowiązują w Katowicach. Ceny wody i ścieków nadal rosną i będą rosnąć, ale tempo podwyżek znacznie wyhamowało. Za drogą infrastrukturę przyjdzie mieszkańcom jeszcze długo płacić, bo amortyzacja i koszty stałe obsługi sieci i instalacji to spory wydatek dla przedsiębiorstw wodociągowych.

Od niecałych 5 zł do blisko 50 zł wahają się opłaty za metr sześcienny (czyli tzw. kubik) doprowadzenia wody i odbioru ścieków w Polsce – tak wynika z naszej analizy taryf w miastach wojewódzkich oraz 40 gminach z najwyższymi i najniższymi opłatami w kraju.

W miastach wojewódzkich małe rozpiętości cen

W miastach wojewódzkich ceny brutto dla mieszkańca (łącznie za wodę i ścieki) wahają się od 6,79 zł za metr sześcienny w Białymstoku do 14,11 za m sześc. w Katowicach. Poniżej 9 zł stawki ustalono jeszcze w: Opolu (7,82 zł), Rzeszowie (8,08 zł), Łodzi (8,55 zł), Toruniu (8,58), Lublinie (8,91 zł).

Ale różnice w cenach za doprowadzanie wody i odprowadzenie ścieków w dużych miastach wcale nie są duże, jeśli weźmie się pod uwagę to, jak mogą być windowane stawki w mniejszych gminach. Najwyższe stawki obowiązują w miejscowościach o rozproszonej zabudowie lub tam, gdzie przeszacowane inwestycje szczególnie mocno odbiły się na lokalnym budżecie.

Najwyższe stawki w małych, rozproszonych miejscowościach

Dla przykładu w gminie Białogard mieszkaniec za kubik płaci 48,32 zł. W Starej Kamienicy, gdyby nie dopłata gminy, ceny za wodę i ścieki byłyby na podobnym poziomie. Ponad 40 zł za każdy m sześc. muszą wysupłać mieszkańcy gminy Grzmiące. Ponad 30 zł za kubik to wydatek, z jakim muszą się liczyć korzystający z wody w gospodarstwach domowych w takich gminach jak: Mysłakowice, Barwice, Biały Bór, Szklarska Poręba.

Opłaty za wodę i ścieki z kolei najmniej obciążają budżety mieszkańców gmin: Bytom Odrzański (4,83 zł za m sześc.), Wielbark (5,6 zł), Warka (5,83 zł).

Inwestycje w branży wodno-kanalizacyjnej są kosztowne. Kto je płaci? Pan, pani…

– W wielu miejscach inwestycje wodno-kanalizacyjne zostały zaplanowane zbyt optymistycznie, zaś eksploatacja niedociążonej infrastruktury okazuje się dosyć kosztowna. Dlatego też, mimo spadku zużycia wody, rosną ceny, bo koszty stałe utrzymania sieci i instalacji są wysokie – podkreśla dr inż. Karolina Skalska-Józefowicz, ekspert ds. sektora wod-kan. i odpadowego z firmy doradczej EY.

Do tego dochodzą też spłaty kredytów i pożyczek.

– W 2010 roku zrealizowaliśmy ogromny projekt inwestycyjny o wartości 1,2 miliarda złotych, dzięki któremu Szczecin znalazł się w zupełnie innej rzeczywistości ekologicznej. Już nie jesteśmy największym trucicielem środowiska w tej części Bałtyku, ponieważ posiadamy nowoczesne oczyszczalnie, pompownie i kolektory tłoczne ścieków oraz pijemy bezpieczną i doskonałej jakości wodę. W 2004 roku na realizację tego przedsięwzięcia zaciągnęliśmy kredyty w wysokości ponad 400 mln złotych. Tylko w tym roku musimy spłacić ok. 43 mln złotych rat kapitałowych i odsetek od tych kredytów. Na obsługę tego zadłużenia przeznaczona jest co czwarta złotówka zbierana od mieszkańców z opłat za wodę i ścieki, a kredyty spłacać będziemy do 2023 roku – informuje szczeciński Zakład Wodociągów i Kanalizacji.

Ceny za wodę i ścieki rosną i będą rosły

Z danych zebranych przez firmę EY wynika, że tendencja wzrostowa w taryfach za wodę i ścieki nadal jest widoczna, a ich wzrost na przestrzeni lat 2000-2015 jest wyższy niż wzrost cen ogółem.

– Tendencja ta bynajmniej nie wyhamowała. Amortyzacja naliczana od wybudowanego majątku nie jest kosztem jednorazowym, ale rozłożonym na lata – kontynuuje Skalska-Józefowicz.

W związku z tym, jej zdaniem, do 2020 r. nie należy spodziewać się obniżek cen, tym bardziej że branża szykuje się do kolejnych inwestycji, tym razem w gospodarkę osadową.

– Na sposób zagospodarowania osadów ściekowych w Polsce znacząco wpłynęły wymogi prawne związane z członkostwem naszego kraju w Unii Europejskiej. Skutkuje to zakazem składowania osadów ściekowych (od 1 stycznia 2016 roku) oraz corocznym wzrostem wytwarzania osadów w wyniku rozbudowy sieci kanalizacyjnych i oczyszczalni ścieków. Z tych względów Polska staje przed dużym problemem natury ekonomicznej, technicznej oraz ekologicznej, co raczej nie zwiastuje obniżek cen wody i ścieków w najbliższym czasie – dodaje.

A co z absurdalnymi stawkami?

Sama branża wodno-kanalizacyjna przyznaje, że w niektórych miejscowościach ceny ustalone zostały na zbyt wysokim poziomie, ale takie sytuacje nie powinny mieć już miejsca.

– Przypadków, gdy ceny za dostarczanie wody i odbiór ścieków zostały ustalone na absurdalnym poziomie 50 zł czy nawet więcej za metr sześcienny, nie powinno już być. Co więcej, te najwyższe stawki już nie rosną – twierdzi Tadeusz Rzepecki, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie (IGWP) oraz prezes spółki Tarnowskie Wodociągi. – Ekstremalne kwoty, powiedzmy te od 30 zł wzwyż, dotyczą kilku miejsc w kraju, gdzie przygotowane projekty były zbyt rozległe obszarowo, co przełożyło się na ich koszty.

Wysokie stawki oznaczają dla samorządu konieczność stosowania dopłat do wody dla mieszkańców. W ubiegłym roku w Starej Kamienicy przy łącznej kwocie za metr sześcienny wody i ścieków wynoszącej 63,61 zł (netto) gmina dopłacała do kubika blisko 50 zł

Rzepecki podaje kilka powodów wyhamowania największych wzrostów cen: po pierwsze branża może pochwalić się lepszym niż jeszcze kilka, czy kilkanaście lat temu kalkulowaniem projektów, po drugie większość inwestycji jest w fazie realizacji czy zakończenia. Do końca 2015 r. Polska była zobowiązana do osiągnięcia wyznaczonego przez UE poziomu skanalizowania i „główny rzut” inwestycyjny, który pochłonął 100 mld zł, jest już za nami. Konkursy z kolejnej unijnej perspektywy jeszcze nie ruszyły na dobre i widać od ubiegłego roku pewien zastój.

Ale jest też grupa miejscowości, która ma stawki ustalone na poziomie 20-30 złotych.

– To stawki realne, ale wysokie. Ceny te biorą się z ogromu dodatków, jakie branża wodno-kanalizacyjna ponosi w związku z inwestycjami. Mowa o amortyzacji, ale też o podatku od powstałych budowli – podkreśla Rzepecki. – Na pewno wyższe taryfy będą na Śląsku, gdzie z powodu warunków geologicznych, eksploatacji górniczej straty na sieciach są i będą większe oraz na terenach wiejskich, np. Galicji, gdzie budowa jest dość mocno rozproszona. A niższe w zwartej zabudowie Polski północnej i zachodniej – kontynuuje szef IGWP.

Wiadomo też, że ci, którzy wodę kupują, będą ją mieć droższą od tych, którzy dysponują własnymi ujęciami wody.

– Największą część kosztów, jakie składają się na wysokość opłaty za wodę i ścieki w Rudzie Śląskiej, stanowi zakup wody z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Jest to jedna piąta ceny, którą mieszkańcy płacą w łącznej stawce za wodę i ścieki. Nieco mniejsze są natomiast koszty wynagrodzeń z narzutami. Kolejna pozycja kosztowa pod względem wysokości to koszty wydziałowe i ogólnozakładowe przedsiębiorstwa. Podatki i opłaty pochłaniają natomiast około 12 proc. stawki, a czynsz dzierżawny 9 proc. Pozostała część kosztów taryfy – około 21 proc. – przeznaczana jest na zakup energii oraz pozostałych materiałów niezbędnych do funkcjonowania spółki – wylicza rudzki magistrat.

Najniższe stawki cieszą mieszkańców, ale jak długo?

W ocenie IGWP kwota, jaką jest w stanie zaakceptować przeciętny Kowalski, to 10-15 zł za kubik. Zważywszy że trzyosobowa rodzina zużywa miesięcznie ok. 10 kubików – koszt, jaki ponosi miesięcznie, wynosi ok. 150 zł.

– To cena godziwa z punktu widzenia przedsiębiorstwa i tolerowana przez przeciętne rodziny – ocenia Rzepecki.

Zdecydowana większość gmin i miast swoje stawki mieści właśnie w tym przedziale cenowym. – Struktura cen się wyrównuje, zagęszcza się wokół taryfy kilkunastu złotych. Średnia to 11-12 zł za metr sześcienny – kontynuuje prezes IGWP. – Tam, gdzie ceny są bardzo niskie, prawdopodobnie projekty w instalacje jeszcze się nie zakończyły lub nawet nie zaczęły, bo gmina przespała moment aplikacji po środki na ten cel. Są też miejsca, gdzie zainwestowano w tańsze wodociągi, a nie w drogą kanalizację i oczyszczanie ścieków. Jak to poznać? Porównać ceny wody i ścieków. Woda średnio stanowi 1/3, a odbiór ścieków 2/3 taryfy. Gdy jest odwrotnie, to znaczy, że w kanalizację nie inwestowano. Jeszcze… – tłumaczy Rzepecki.

Jak dodaje, stosunkowo niska cena może jednak być też efektem super efektywnych inwestycji, szczególnie w miastach, gdzie projekt dotyczył wyłącznie zwartej miejskiej tkanki, jak np. w Białymstoku czy w Opolu.

Gdzie podwyżki, gdzie bez zmian, gdzie… obniżki?

Nawet w chwalonym za najniższe taryfy Białymstoku od 1 czerwca mieszkańcom przyjdzie płacić więcej – o 6,6 proc. wzrosną opłaty za wodę, a o 3,2 proc. za odprowadzanie ścieków. Podwyżka zostanie wprowadzona mimo sprzeciwu Rady Miasta. Tamtejsza spółka wodociągowa uzasadnia podwyżki inwestycjami.

– Cena wody i odbioru ścieków to temat istotny dla budżetu domowego. Jej wzrost może budzić emocje. Zagadnienie to zwykle schodzi na dalszy plan, jeśli na skutek awarii lub innych wydarzeń losowych jesteśmy pozbawieni bieżącej wody czy możliwości odprowadzenia nieczystości płynnych. Bezawaryjna dostawa wody i odprowadzanie ścieków oraz możliwość przyłączania się nowych odbiorców do systemu wodociągowo-kanalizacyjnego są równie ważne jak cena – tłumaczył zmiany cen Piotr Sokołowski, prezes Wodociągów Białostockich.

Z kolei mieszkańcy Wrocławia od 1 marca płacą za wodę i ścieki o 16 proc. więcej niż przed rokiem (cena brutto za wodę i ścieki dla gospodarstw domowych wzrosła o 1,38 zł). Jak tłumaczy Tomasz Jankowski, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, konieczność podwyższenia cen to efekt m.in. rosnących kosztów działalności ponoszonych przez spółkę, takich jak amortyzacja, podatki i opłaty. Przypomina, że ostatnia podwyżka we Wrocławiu miała miejsce 2 lata temu.

– Po podwyżce wrocławianie będą płacić i tak mniej za wodę i ścieki niż mieszkańcy takich miast jak np. Warszawa, Poznań, Gorzów Wielkopolski – wylicza Jankowski.

Także rzeczniczka Urzędu Miasta Gorzowa Wlkp. Ewa Sadowska-Cieślak wyjaśnia, że styczniowa podwyżka cen wody, o którą wnioskowało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Gorzowie Wlkp., wynika z rozbudowy sieci wodociągowo-kanalizacyjnej i związanych z tym nakładów inwestycyjnych i opłat.

– 20-30-procentowe skoki cen rok do roku mamy za sobą. Przedsiębiorstwa, jak i organy gmin, wykazują się znacznie większą ostrożnością przy podejmowaniu dużych inwestycji. Ale też przedsiębiorstwa mają lepszy potencjał inwestycyjny i potrafią to wykorzystać, widać też negocjacje przy ustalaniu taryf – komentuje Tadeusz Rzepecki.

W 2016 r. opłata za wodę i ścieki (łącznie) w Toruniu wzrosła o 0,7 proc. – Za metr sześcienny zapłacimy w mieście o 6 groszy więcej. Przyjmując, że przeciętna rodzina w Toruniu miesięcznie zużywa około ośmiu metrów sześciennych wody, to miesięczny rachunek wzrośnie o 40-50 groszy. To jest najniższy wzrost cen wody i ścieków w Toruniu od lat – informuje Sylwia Derengowska z UM Toruń.

Ten wzrost cen też tłumaczony jest inwestycjami. – Od wielu lat Toruńskie Wodociągi intensywnie inwestują w gospodarkę wodno-ściekową, czego efektem są wysokie wskaźniki stopnia zwodociągowania i skanalizowania miasta, które przekraczają 98 proc. – dodaje Derengowska.

Są jednak miasta, jak np. Kielce, Warszawa, Krosno, Ruda Śląska, Bielsko-Biała, które w 2016 r. zdecydowały się pozostawić taryfę na ubiegłorocznym poziomie.

– Rada Miejska w Bielsku-Białej w uchwale z 24 listopada 2015 r. postanowiła na uzasadniony wniosek firmy "Aqua" przedłużyć czas obowiązywania dotychczasowej taryfy na zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków na terenie gmin: Bielsko-Biała, Buczkowice, Jaworze, Wilkowice do dnia 31 grudnia 2016 r. – mówi Izabela Krzempek-Szczotka z UM w Bielsku-Białej.

Z kolei w Bydgoszczy ceny wody poszły w dół.

– Od 1 stycznia za wodę w stosunku do ubiegłych lat płacimy 36 groszy mniej (cena za 1 metr sześcienny ścieków pozostaje bez zmian). Zgodnie z prognozami – jeśli nie zmienią się warunki niezależne od MWiK – niższa cena za wodę i ścieki zostanie utrzymana przez najbliższe 4 lata – informuje Anna Strzelczyk-Frydrych z UM Bydgoszcz.

Skąd obniżka cen za wodę? – Komisja Europejska rozliczyła i zaakceptowała dwa duże projekty inwestycyjne prowadzone przez Miejskie Wodociągi i Kanalizację w Bydgoszczy – Sp. z o.o przy wsparciu środków pozyskanych z Unii Europejskiej, które zapewniły Bydgoszczy kompleksowo uporządkowaną gospodarkę wodno-ściekową. Akceptacja projektów przez Komisję Europejską umożliwiła przekazanie bydgoskim Wodociągom płatności końcowych dla obu projektów, co pozwala na wcześniejszy wykup obligacji. Wykup obligacji daje możliwość redukcji kosztów, a to pozwoliło obniżyć w Bydgoszczy cenę za wodę od początku 2016 roku – kontynuuje Strzelczyk-Frydrych.

Abonament zatopiony w wodzie

To, czy w danej miejscowości pobierana jest opłata abonamentowa od mieszkańców, zależy od decyzji przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego. To ono dokonuje wyboru struktury i rodzaju taryfy.

Podstawą prawną pobierania opłat abonamentowych przez przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne jest rozporządzenie Ministra Budownictwa z 28 czerwca 2006 roku w sprawie określania taryf, wzoru wniosku o zatwierdzenie taryf oraz warunków rozliczeń za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków.

Zgodnie z tym rozporządzeniem stawka opłaty abonamentowej to wielkość wyrażona w zł na odbiorcę usług za okres rozliczeniowy, którą odbiorca usług jest obowiązany zapłacić przedsiębiorstwu wodociągowo-kanalizacyjnemu za utrzymanie w gotowości do świadczenia usług urządzeń wodociągowych lub kanalizacyjnych oraz jednostkę usługi odczytu wodomierza lub urządzenia pomiarowego i rozliczenia należności za ilość dostarczonej wody lub ilość odprowadzonych ścieków.

Tak więc stawki opłat abonamentowych mogą obejmować:

  • utrzymanie w gotowości do świadczenia usług urządzeń wodociągowych lub kanalizacyjnych (nie więcej niż 15 proc. całości tych kosztów, podzielonych zgodnie z przyjętym współczynnikiem alokacji na taryfowe grupy odbiorców oraz liczbę odbiorców w danej grupie taryfowej),
  • odczyt wodomierza lub urządzenia pomiarowego,
  • rozliczenie należności za wodę lub ścieki.

– Krótko mówiąc, abonament to swego rodzaju ochrona tych, którzy pobierają wodę przed ponoszeniem kosztów za tych, którzy wody nie pobierają, ale w każdej chwili mogą zacząć ją pobierać – tłumaczy Rzepecki. – Co warte podkreślenia, jest próg 15 proc. kosztów, jakich nie może przekroczyć abonament za wodę. Takiej bariery ustawodawca nie wyznaczył w przypadku przesyłu gazu czy prądu – dodaje.

Włączenie do stawki opłaty abonamentowej kosztów utrzymania w gotowości urządzeń wodociągowych lub kanalizacyjnych pomniejsza odpowiednio o tę część koszty eksploatacji i utrzymania tych urządzeń przy kalkulowaniu cen za wodę lub ścieki. – W miastach, gdzie nie ma wyodrębnionej opłaty abonamentowej, koszty te mieszkańcy ponoszą w stawkach za wodę – reasumuje prezes IGWP.

Agnieszka Widera


Polecane

Wróć do strony głównej