Rządy Pieniądza: dlaczego nie warto się spieszyć z przyjęciem euro?
Dlaczego ostrożnie trzeba podchodzić do kwestii wejścia do strefy euro, mówili goście audycji rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24.
2019-04-15, 13:33
Posłuchaj
Gośćmi Anny Grabowskiej byli: Arkadiusz Pączka Pracodawcy RP, radca prawny Paweł Pelc oraz Piotr Soroczyński z Krajowej Izby Gospodarczej.
Na ostatniej konwencji regionalnej PiS, Jarosław Kaczyński podkreślał, że przedwczesne przyjęcie euro może być bardzo poważnym ciosem dla polskie gospodarki, wskazywał na unijne kraje, które przyjęły wspólną walutę i zmagają się z gospodarczymi problemami, takie jak: Grecja, Portugalia, Hiszpania i Włochy.
Również premier Morawiecki przekonywał, że Polsce nie opłaca się obecnie przyjmować euro, a rząd dąży do jak najszybszego zrównania poziomu życia w Polsce do średniej unijnej.
Piotr Soroczyński podkreśla, że kwestia wejścia Polski do strefy euro nie jest prosta, i on nie jest w stanie jednoznacznie ocenić, kiedy powinniśmy przyjąć tę walutę.
REKLAMA
− Zwolennikom szybkiego wejścia do strefy euro chciałbym zadać tylko jedno pytanie – a po jakim kursie do złotego? – pyta gość Polskiego Radia 24.
Jak podkreśla, właśnie kwestia kursu po jakim zamieniamy narodową walutę na euro, ma kluczowe znaczenie. Czy po 3,4 zł, czy po 4,9 zł do euro?
− Trzeba pamiętać, że od tego zależy rozwój sytuacji i kwestii społecznych i gospodarczych.
Rozbieżne kalkulacje dotyczące przeliczenia złotego na euro
Jeśli z kolei myślimy o części firm eksportowych, szczególnie tych dużych, to wiele z nich może powiedzieć, że przy słabszym złotym, nam się dzieje lepiej. W przypadku konsumentów, można powiedzieć, że ich interesuje jak najmocniejszy złoty, bo ich złotówki przeliczane na te sprowadzane dobra, lepiej wyglądają. Bo jak się kupuje wideo za 100 euro to lepiej, aby kosztowało nie 500, ale 300 złotych – mówi ekspert.
REKLAMA
Złoty też nie może zbyt silny
I jednocześnie przestrzega, że jeśli przegnie się z kursem, to grozi nam to, co stało się w NRD, kiedy przy połączeniu Niemiec zapowiedziano wymianę marki (wschodnią na zachodnią) jeden do jednego.
− I po dwóch latach w NRD mieliśmy pustynię gospodarczą, ponieważ tamtejsi producenci nie byli w stanie nic sprzedać – mówi Piotr Soroczyński.
I kończy, że najważniejsze jest, aby określić po jakim kursie należy przeprowadzić zamianę waluty.
Paweł Pelc zauważa, że tak naprawdę pytanie o kurs jest pytaniem wtórnym, bo to nastąpi wtedy, kiedy będziemy gotowi do przyjęcia euro.
REKLAMA
Polska nie tworzy optymalnego obszaru walutowego z innymi krajami
− A tymczasem Polska jest w takiej sytuacji, że nie możemy powiedzieć, że nie przyjmiemy euro, ale nie jest powiedziane kiedy to nastąpi, gdyż, zgodnie z teorią optymalnego obszaru walutowego, ewidentnie nie tworzymy z innymi krajami strefy euro takiego obszaru – mówi Paweł Pelc.
Stąd, jak dodaje, w przypadku przyjęcia euro, polityka monetarna nie byłaby dostosowana do naszych potrzeb i to groziłoby różnego rodzaju zaburzeniami.
Rezygnacja z krajowej waluty zmniejsza możliwości obrony przed kryzysem
− Ponadto rezygnacja ze złotego w takiej sytuacji, gdy polityka nie byłaby dostosowana do naszych potrzeb gospodarczych, oznaczałaby stratę możliwości ruchu kursem, a wtedy jedyną możliwością dostosowania się do kryzysu, byłyby tylko cięcia płac i emerytur, bo tylko w ten sposób można próbować zwiększyć konkurencyjność gospodarki i dostosować się, wyjaśnia Pelc.
Wejście do euro tylko w warunkach wzrostu gospodarczego
− Jeśli nie chcemy mieć takich drastycznych scenariuszy to najpierw musimy być gotowi ekonomicznie, czyli powinniśmy wzrosnąć gospodarczo. A to oznacza, że w obecnym stanie przyjęcie euro nie jest dla nas korzystne i ta wiedza jest już dosyć powszechna – mówi Paweł Pelc.
REKLAMA
Jak dodaje, dobiegające głosy o potrzebie wejścia do euro mają aspekt polityczny – taki jak bycie w centrum decyzji w Unii Europejskiej.
Arkadiusz Pączka dodaje, że trzeba też pamiętać o kwestii bezpieczeństwa, wynikającej z naszej przynależności do Unii i w przyszłości do strefy euro.
Prowadząca audycje Anna Grabowska dorzuca, że w dyskusji nie można pominąć też wyników sondaży, z których wynika, że ok. 65 proc. Polaków nie chce euro.
Anna Grabowska, jk
REKLAMA
REKLAMA