Produkcja Boeingów 737 MAX wstrzymana. Ekspert: koncern ma duży problem
- Wpadki zdarzają się wszystkim firmom, ale to jest naprawdę poważny kryzys w Boeingu. To miał być bestseller firmy, a trzeba pamiętać, że na Amerykanów coraz mocniej naciska też konkurencja - mówi portalowi PolskieRadio24.pl inżynier lotnictwa Ryszard Jaxa-Małachowski, komentując decyzję Boeinga o wstrzymaniu produkcji modelu 737 MAX.
2019-12-17, 14:17
- Boeing wstrzymał produkcję modelu 737 MAX
- To skutek dwóch katastrof i braku zgody na ponowną eksploatację maszyn
- Ekspert: to poważny kryzys, Boeing ucierpi finansowo i wizerunkowo
- Ekspert: LOT kupując te maszyny się pospieszył
Po tym, gdy stało się jasne, że amerykański regulator lotniczy szybko nie dopuści Boeingów 737 MAX do ponownej eksploatacji, koncern podjął decyzję o wstrzymaniu produkcji tych maszyn. Wcześniej te samoloty zostały uziemione po tym, jak doszło do dwóch tragicznych skutkach katastrof w Etiopii i Indonezji. Zginęło w nich ponad 350 osób. Maszyny uziemiły m.in. PLL LOT, które miały docelowo otrzymać 15 takich samolotów.
Boeing ma problem
Ryszard Jaxa-Małachowski powiedział, że o ile podobne "wpadki" zdarzały się już Boeingowi (i innym producentom) w przeszłości, o tyle ta obecna może być dla firmy szczególnie bolesna.
- Boeingi 737 MAX nie latają prawie od roku i nie zanosi się, by wkrótce miały znowu latać. To jest poważny kryzys, bo 737 MAX miał być bestsellerem firmy. Trzeba pamiętać, że konkurencja już teraz mocno naciska na Boeinga - mamy Airbusa, a i Chińczycy rozwijają swoje samoloty - zwrócił uwagę ekspert.
Zdaniem rozmówcy portalu PolskieRadio24.pl ta sprawa może wywołać perturbacje na światowym rynku lotniczym, bo przecież nowe Boeingi były zamawiane masowo i miały być bardzo intensywnie eksploatowane. Dla Boeinga - zaznaczył - będzie to oznaczać przede wszystkim duże straty finansowe, bo pojawia się już kwestia odszkodowań za opóźnienia w dostawach. Poważniejszy problem - zdaniem eksperta - mogą mieć natomiast niektóre linie lotnicze.
REKLAMA
- Kłopoty mają już np. linie Norwegian, które nie mają czym "zatkać dziur" - powiedział Ryszard Jaxa-Małachowski.
Powiązany Artykuł
![lot 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/aa0ee29f-1d48-43e2-9a7b-d9ed1908a740.jpg)
Produkcja Boeingów 737 MAX wstrzymana. LOT: monitorujemy sytuację
Niejasna przyczyna katastrof
Do tej pory nie jest w pełni jasne, co przyczyniło się lub spowodowało katastrofy Boeingów 737 Max. Wiele wskazuje na to (mówił o tym sam szef Boeinga), że system zapobiegający przeciągnięciu (a więc utraty siły nośnej samolotu) był źle zaprojektowany.
- Boeing nie chce ujawniać szczegółów, ale co pewien czas coś "wycieka". Okazuje się, że Boeing mógł wiedzieć, że ten system jest wadliwy. Ale praprzyczyna może leżeć gdzie indziej - Boeing wypuścił na rynek model 737 Max niejako z przymusu, bo był "dociskany" przez Airbusa, i być może ten nacisk i pośpiech odegrały tu jakąś rolę - skomentował ekspert.
Jednocześnie zwrócił uwagę na to, że 737 Max przeszedł pewne zmiany konstrukcyjne w stosunku do poprzednich wersji samolotu - zamontowano w nim większe silniki i zbliżono je nieco do kadłuba. Ryszard Jaxa-Małachowski powiedział, że to mogło uczynić samolot podatnym na zjawisko fizyczne, które sprawia, że samolot w czasie lądowania może wykonać "beczkę" i się rozbić.
REKLAMA
- Boeing zainstalował system, który miałby chronić przed tym pilotów i maszyny. Tu jednak trzeba by przeprowadzić dokładne badania aerodynamiczne - zastrzegł ekspert.
Ucierpi wizerunek firmy
Według inżyniera lotniczego obecny kryzys w Boeingu spowoduje nie tylko straty finansowe, ale też wizerunkowe.
- Chodzi też o "markę" samolotu. Może się okazać, że pasażerowie niekoniecznie będą chcieli latać tymi maszynami - mówi rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.
Ekspert: LOT się pospieszył
REKLAMA
Boeingi 737 Max kupił też LOT - docelowo miało być ich 15. Kilka tego typu maszyn, które latało w barwach narodowego przewoźnika, jest uziemionych, a LOT został zmuszony do wyleasingowania samolotów od zewnętrznych firm. To na dłuższą metę, zdaniem eksperta, będzie poważnym problemem dla LOT-u.
- Oczywiście dziury można łatać leasingując samoloty, problem w tym, że teraz wszyscy chcą łatać te dziury - powiedział ekspert. W jego ocenie LOT zbyt szybko zdecydował się na zakup tych samolotów, tym bardziej, że przecież miał też problemy z Dreamlinerami.
- Wiadomo, że w samolotach mogą się pojawić jakieś problemy "wieku dziecięcego". Trzeba te usterki odnaleźć, zobaczyć, jak samolot sprawdza się w eksploatacji i kupić go po kilku latach użytkowania przez innych. Tymczasem LOT chciał dokonać szybkiego skoku i modernizacji, przez co kupiono samoloty z początku produkcji, a więc droższe. Niestety, wyrwaliśmy się do przodu, a efekt jest taki, że samoloty stoją - podkreślił.
Rano rzecznik LOT-u Michał Czernicki zapewnił, że firma monitoruje sytuację w związku z wycofaniem modelu 737 Max z produkcji i jest w stałym kontakcie z Boeingiem. Wiadomo, że narodowy przewoźnik będzie negocjował z Amerykanami kwestię odszkodowań.
REKLAMA
PolskieRadio24.pl, md
REKLAMA