W Polsce jest za mało tanich hoteli. To główny grzech branży turystycznej
Długi majowy weekend przed nami – hotelarze już czekają na gości, jednak wiele z nich tylko na tych z grubszymi portfelami. Niedrogich obiektów buduje się u nas zbyt mało.
2014-04-24, 14:50
Posłuchaj
- Jedna osoba zatrudniona w hotelarstwie, to cztery osoby współpracujące – możemy więc mówić o dużym przemyśle hotelarskim sprzęgniętym z innymi – uważa Krzysztof Milski, prezes Polskiej Izby Hotelarstwa, która przygotowała „Diagnozę zahamowań rozwoju polskie branży hotelarskiej”.
Najważniejsze wady polskiego hotelarstwa
Izba wylicza tam 10 najważniejszych mankamentów. Są to m.in. niedobór miejsc noclegowych w turystycznej bazie noclegowej - buduje się raczej hotele od trzech gwiazdek w górę, a nie tańsze. – Cały ruch turystyczny świata opiera się na jedno i dwugwiazdkowych hotelach – wyjaśnia Krzysztof Milski.
Nie ma też skoordynowanych działań, bo hotele ze sobą nie współpracują. Innym problem jest niedobór finansowania, głównie chodzi o możliwości kredytowe. Centralna administracja nie ma też koncepcji rozwoju turystyki na obszarach wiejskich.
Branża oczekuje większego wsparcia ze strony państwa
Polska branża turystyczna co roku wnosi do budżetu ok. 5 mld dolarów. – To nie jest mało. Wymagamy od rządu, by dbał o tę rozwojową dziedzinę, jaką jest turystyka – mówi prezes.
W 2013 r. odwiedziło Polskę 23 mln gości zza granicy. To w przeliczeniu na noclegi – 60 mln.
Średnie wykorzystanie miejsc noclegowych w hotelach w naszym kraju to jednak jedynie ok. 46 proc.
Hanna Uszyńska/gr
Polecane
REKLAMA