Obniżenie wieku emerytalnego: nie ma groźby załamania na rynku pracy
Przejście na emeryturę wg. nowych zasad kilkuset tysięcy osób nie spowoduje „tąpnięcia” na rynku pracy, uspokajają eksperci oraz minister Rafalska.
2017-09-30, 13:14
Posłuchaj
Już jutro wejdą w życie przepisy przywracające wiek emerytalny wynoszący 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Jego obniżenie było jedną z głównych przedwyborczych zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym przestaje obowiązywać ustawa wprowadzona przez poprzednią koalicję PO-PSL o stopniowym wydłużaniu wieku emerytalnego oraz zrównania go do 67 lat.
Wnioski o świadczenie złożyło 196 tys. osób z 330 tys. uprawnionych
Według ostatnich danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wnioski o świadczenie, wynikające ze zmiany prawa, złożyło 196 tysięcy osób.
Powiązany Artykuł

1 października obniżka wieku emerytalnego wchodzi w życie
Nowe przepisy wejdą w życie 1-go października, ale wnioski można było składać od 1 września. Najwięcej wpłynęło ich na początku miesiąca. Później, z każdym dniem, ta fala słabła.
REKLAMA
─ Nie znaczy to jednak, że pozostała cześć z ponad 330 tys. uprawnionych osób z prawa do przejścia na emeryturę wkrótce nie skorzysta, mówi ekspert Pracodawców RP - Łukasz Kozłowski.
─ Być może nie wszyscy mieli świadomość, że mogli miesiąc przed wejściem obniżonego wieku emerytalnego składać wnioski o przyznanie świadczenia, mówi gość radiowej Jedynki.
I dodaje, że generalnie 90 proc. osób korzysta z tego uprawnienia.
Kolejnej fali wniosków do ZUS można się spodziewać po nowym roku
─ I stąd następnej fali wniosków należy się spodziewać tuż po nowym roku - dodaje Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Bo, jak wyjaśnia, bardzo wiele osób zastanawia się, czy nie będzie pracować do końca grudnia – bo liczy na nagrodę roczną, trzynastkę, która będzie wliczana do świadczenia.
Każdy rok dłuższej pracy, to większa emerytura
Ponadto radzi, aby się nie spieszyć z przejściem na emeryturę, bo każdy rok pracy dłużej daje wyższe świadczenie.

Podobnego zdania jest minister rodziny, pracy i polityki społeczne, Elżbieta Rafalska, która przypominała na antenie radiowej Jedynki, że możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę to przywilej, a nie obowiązek.
─ To jest określenie minimalnego wieku, w którym możemy przejść na emeryturę, decyzja emerytalna to jest zawsze nasz wybór, mówi minister.
REKLAMA
I zwraca uwagę, że roczna praca dłużej daje nam podniesienie świadczenia o 8 procent i w żadnym innym kraju tak wysokiej zachęty nie ma.
Pracodawcy też powinni zachęcać do dłuższej pracy
Podobny apel, ale z innych powodów, mogliby wystosować także przedsiębiorcy, bowiem według ekspertów, reforma emerytalna może negatywnie odbić się na rynku pracy, który już dziś ma problem ze znalezieniem pracowników.
Jak mówią eksperci, nie należy się spodziewać „wyparowania” po 1 października 200 tys. pracowników z rynku pracy, ale stopniowo będzie się odczuwać pogorszenie na rynku pracy w latach 2018, 2019 i 2020.
I dodają, że na pewno wiele osób przechodzących na emeryturę będzie sobie dorabiać, nie ma jeszcze ograniczeń w dorabianiu do emerytury.
Obaw o pogorszenie się sytuacji na rynku pracy nie podziela także minister Rafalska.
Jak mówi, część osób składających wnioski to były osoby długotrwale wykluczone z rynku pracy bądź osoby pozostające w szarej strefie.
Te osoby czekały aby zagwarantować sobie pewność materialnego funkcjonowania.
Jednocześnie, minister Rafalska uspokajała: w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie zabraknie pieniędzy na wypłaty emerytur.
Według szacunków ZUS-u koszt reformy może wynieść w tym roku ok. 800 milionów złotych, w przyszłym blisko 10 mld zł.
Łącznie w latach 2017-2021 tzw. ustawa wiekowa będzie kosztowała 54 miliardów złotych.
REKLAMA
Błażej Prośniewski, jk
Polecane
REKLAMA