Łukasz Lefanowicz, Gerda Broker: deflacja coraz słabsza
Wszystko wskazuje na to, że największe nasilenie spadkowej tendencji cen towarów i usług konsumpcyjnych mamy już za sobą. Według najnowszych danych, ich wskaźnik spadł w kwietniu o 1,1 proc., a więc wyraźnie mniej niż miesiąc wcześniej, czy niż w lutym, gdy ceny zmniejszyły się o 1,6 proc. Ekonomiści prognozują, że niższymi cenami będziemy cieszyć się tylko do końca roku.
2015-05-14, 15:07
Do kwietniowej deflacji, sięgającej 1,1 proc., podobnie jak wcześniej, najbardziej przyczynił się spadek cen paliwa do prywatnych środków transportu. Były one niższe niż w kwietniu ubiegłego roku o 13 proc. W kwietniu zaczęły iść w górę notowania ropy naftowej na giełdach. O ile jeszcze na początku miesiąca sięgały one niewiele ponad 55 dolarów za baryłkę, to w kolejnych tygodniach podskoczyły o około 10 dolarów. To wciąż niewiele, w porównaniu do około 110 dolarów, notowanych w kwietniu 2014 r., ale surowiec już nie jest tak tani, jak na początku roku. Ceny ropy zaczęły się obniżać w lipcu ubiegłego roku, a więc już za kilka tygodni różnice między obecnymi a ówczesnymi kosztami surowca będą się zmniejszały, obniżając dysproporcje, a tym samym zmniejszając presję deflacyjną, przynajmniej w ujęciu statystycznym. Skala tego zjawiska będzie jednak zależeć od tego, co będzie się działo z cenami ropy w najbliższym czasie. Prognozy w tym zakresie są niejednoznaczne. Informacje, że najwięksi producenci i eksporterzy surowca nie zamierzają zmniejszać wydobycia i sprzedaży, sugerują, że ceny ropy mogą iść w dół. Na razie mamy do czynienia z tendencją odwrotną. Od początku roku ropa podrożała już z poniżej 50 do niemal 70 dolarów za baryłkę, czyli o około 40 proc. Warto także pamiętać, że ceny płacone za paliwo na stacjach zależą też w dużym stopniu od kursu dolara. Ten na szczęście od dwóch miesięcy idzie w dół. W połowie marca za dolara płacono 3,8-3,9 zł, podczas gdy pod koniec kwietnia już tylko 3,6 zł.
W marcu żywność tańsza o 3,8 proc.
W marcu mocno, bo o 3,8 proc. taniała żywność. To zjawisko nietypowe jak na tę porę roku, ale w ostatnim czasie nietypowych zjawisk nie brakuje. W kwietniu ceny towarów żywnościowych spadały już wolniej. Były niższe niż w kwietniu ubiegłego roku o 2,7 proc. Pewien wpływ mogło mieć na to wyhamowanie spadkowej tendencji notowań surowców rolnych na giełdach. Wciąż tanieją odzież i obuwie, ale to zjawisko obserwujemy już od wielu miesięcy. W kwietniu spadek cen tego typu artykułów wyniósł 5,1 proc. - był więc słabszy niż w marcu, gdy ubrania potaniały o 5,3 proc. Tradycyjnie w górę szły koszty związane z edukacją, kulturą i rekreacją, usługami hotelarskimi, a także ceny w restauracjach. W tych kategoriach zanotowano wzrost po nieco ponad 1 proc.
Pod koniec roku ceny przestaną spadać
Nasilenie zjawisk deflacyjnych zmniejsza się już drugi miesiąc z rzędu. Najmocniej, aż o 1,6 proc. wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych obniżył się w lutym. W marcu spadek wyniósł 1,5 proc., a w kwietniu 1,1 proc. Można się spodziewać, że z taką tendencją będziemy mieć do czynienia także w następnych miesiącach. Ekonomiści prognozują, że pod koniec roku ceny przestaną już spadać. W skali całego roku średni spadek wskaźnika cen ma wynieść około 0,4 proc. (w 2014 r. średniorocznie ceny były na takim samym poziomie jak w 2013 r.). Kwestia korzystnego wpływu deflacji na zasobność naszych portfeli, czy większą zdolność do zakupów, jest więc czasem nieco wyolbrzymiana, choć oczywiście nie można jej nie dostrzegać, czy bagatelizować w skali całej gospodarki.
W przyszłym roku inflacja znów powróci
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że tendencja spadku cen jest jednak zjawiskiem przejściowym. Analitycy prognozują, że w przyszłym roku inflacja znów powróci, a średni wzrost wskaźnika cen może ich zdaniem wynieść nawet 1,6 proc. Ten fakt należy uwzględniać w kalkulacjach dotyczących lokowania pieniędzy. Przy deflacji przekraczającej 1 proc., realne zyski z lokat czy obligacji, oprocentowanych na przykład na 2-2,5 proc., są jeszcze dość przyzwoite. Jednak gdy inflacja skoczy znów na przykład do 1-1,5 proc., tego typu odsetki będą już zupełnie nieatrakcyjne. Warto już teraz brać to pod uwagę, bo przecież obecnie podejmowane decyzje o lokowaniu pieniędzy dotyczyć będą przyszłości, w której trzeba się liczyć ze wzrostem wskaźnika cen.
REKLAMA
Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker
REKLAMA