Ekologiczny stadion, wegańskie menu i "zielony" właściciel - to najbardziej alternatywny klub świata?

2016-12-14, 16:20

Ekologiczny stadion, wegańskie menu i "zielony" właściciel - to najbardziej alternatywny klub świata?
Robert Sinclair, piłkarz Forest Green Rovers. Foto: Wiki Commons/CC BY 2.0/Nick

Teoretycznie mamy do czynienia z drużyną, jakich wiele w niższych ligach w Anglii. Wystarczy jednak rzut oka by stwierdzić, że bardziej alternatywnego klubu w tym momencie można szukać ze świecą. Przedstawiamy Forest Green Rovers.

Świat piłki nożnej nie miał wiele okazji do tego, by usłyszeć o tym klubie Zespół z piątej ligi angielskiej może właściwie pochwalić się rekordem, którego zazdrości mu chyba mało kto - dzierży tytuł drużyny z najdłuższym stażem w Vanarama National League.

Ot, niewielki, lokalny klub, który w ciągu 127 lat historii nie odnotował większych sukcesów i liczyć głównie na wsparcie lokalnych kibiców.

Wiemy, jak wygląda kibicowanie w mniejszych miasteczkach, gdzie dominują kluby, które nie mogą mierzyć się z potęgami. Ograniczony budżet, zawodnicy, którzy przeważnie łączą grę w piłkę z normalną pracą, stadiony (czy raczej stadioniki), które pozostawiają wiele do życzenia. Rzeczywistość, która nie oczarowuje, ale w niektórych przypadkach nadaje pewien porządek w czasie trwania sezonu - weekendowy mecz to czas, w którym wypada dopingować swój zespół.

Podobnych drużyn są w Wielkiej Brytanii setki, ale w ostatnich sezonach w Nailsworth dzieje się coś, co wyróżnia Forest Green Rovers. Wszystko zaczęło się w momencie, w którym na The New Lawn pojawił się Dale Vince.

To ciekawa postać - bajecznie bogaty biznesmen, który swoją fortunę stworzył dzięki zielonej energii, między innymi elektrowniom wiatrowym. Zaangażowany ekolog, weganin, który przeżył okres fascynacji New Age - to wszystko sprawiło, że mocno przylgnęła do niego łatka "hipisa", z której korzystali przede wszystkim sceptyczni co do jego przekonań ludzie. Specyficzny sposób bycia nie przeszkodził mu jednak w robieniu świetnych interesów.

W 1996 roku Vince założył firmę Ecotricity, która zajmuje się dostarczaniem energii pochodzącej wyłącznie ze źródeł odnawialnych. Zasługi dla środowiska znalazły uznanie w oczach Królowej, która odznaczyła go Orderem Imperium Brytyjskiego.

Do świata piłki wszedł w 2011 roku, a już jego pierwsze decyzje były bardzo radykalne. Zawodnicy dostali zakaz jedzenia czerwonego mięsa, później zakaz ten dotarł do klubowej restauracji i wszystkich miejsc, w których na stadionie sprzedawano przekąski. Alternatywą zostały dania wegetariańskie, serwowano też potrawy z drobiu z wolnego wybiegu i ryby ze zrównoważonego połowu.

Vince zaczął też wprowadzać ekologiczne rozwiązania dla obiektów klubu, w tym panele słoneczne i zasilane nią kosiarki. Samą murawę nawozi się naturalnie, bez żadnych chemikaliów.

- Naszym priorytetem nie jest tylko stworzenie "zielonej" drużyny, mierzymy w awans do Championship i jesteśmy o trzy kroki od tego. Wprowadziliśmy jednak zrównoważony rozwój do DNA naszego klubu. Chcemy grać dobrze w piłkę i przekazywać dalej wiadomość, że funkcjonować według innego wzoru - mówił Vince w rozmowie z BBC.

Trener David Hockaday, który prowadził zespół przez cztery lata, stwierdził, że początkowo zapach nawozu był trudny do zniesienia, ale stan boiska w pełni to wynagrodził. Stworzenie "organicznej" murawy trwało dwa lata - tyle czasu zajęło usunięcie wszystkich chemicznych dodatków.

Ale jeśli tak wygląda czwartoligowe boisko, to wypada tylko pozazdrościć:

Stopniowo, krok po kroku, klub tworzył swoją nową tożsamość. Tożsamość, która sprawiła, że został obwołany pierwszym wegańskim klubem na świecie. "Zielone" ma być wszystko - jedzenie zawodników i kibiców, którzy chcą posilić się w przerwie meczu, piwo, które mogą kupić na stadionie, murawa i system jej nawadniania. Według planu Dale'a Vince'a, sam stadion ma zostać przebudowany tak, by głównym materiałem było drewno. To ze względu na ten obiekt o klubie było najgłośniej. 

Do jego budowy zgłosiło się aż 50 pracowni architektonicznych z całego świata. Pojemność? Niewielka, bo zaledwie pięć tysięcy kibiców, z możliwością rozbudowy do dziesięciu tysięcy. Zwyciężyła Zaha Hadid Architects, która wśród swoich dokonań ma m.in. projekt stadionu na mistrzostwa świata w Katarze. Darmowa reklama? To prawdopodobnie rzecz drugorzędna dla tak uznanej marki, jednak prestiż i PR na pewno zostaną wzmocnione. Budowa ma ruszyć w przyszłym roku.

W 2014 roku Forest Green Rovers podczas meczu z Lincoln City, rozgrywanego w Światowy Dzień Wegan, usunęli z menu wszystkie dania pochodzenia zwierzęcego. Sporą porcję rozgłosu zafundował wtedy Paul McCartney, który publicznie poparł to działanie.

Ostatnio Vince mówił o tym, że wpływy ze sprzedaży jedzenia na New Lawn wzrosły o 84% w ostatnich trzech latach. Za poprzedni sezon klub zgarnął nagrodę na menu roku. Znalazły się w nim klasyczne zapiekanki i frytki, ale też pizza, burgery z batatów czy meksykańskie fajitas. Jedyne, na co narzekał część fanów, to brak wyboru - mięsne dania zostały całkowicie usunięte z menu.

A sami piłkarze? W klubie stołują się cztery-pięć razy w tygodniu, ale pokazali już, że czasem lubią wrócić do swoich przyzwyczajeń. Po przegranym barażu udali się do knajpy, w której raczyli się pizzą i hot dogami. Widać więc, że momenty słabości wciąż się zdarzają.

- Nie ingerujemy w to, co robią w swoim wolnym czasie. Nie pytamy i nie mówimy im, co mają robić. W klubie dbamy o aspekt żywieniowy, ale wyrzucenie z diety czerwonego mięsa to dość standardowa praktyka u wszystkich poważnych sportowców. Chcemy dać naszym piłkarzom wszystko, co może pomóc im na boisku - mówił właściciel Forest Green.

Czy to wszystko to tylko fanaberie właściciela czy wizja, która przyniesie sportowy sukces? To jedno z głównych pytań, które mogą przyjść do głowy, kiedy dowiadujemy się o tym, jakie zmiany przyniósł ze sobą Dale Vince. Ale trzeba przyznać uczciwie, że progres jest.

W 2011 roku "Zielone Diabły" były blisko relegacji z ligi, potem stopniowo zaczął się marsz w górę. Przez spokojne sezony, które kończyły się w środku tabeli, po poprzedni sezon, w którym Forest Green Rovers walczyli w barażach o League 2, jednak przegrali w finałowym meczu z Grimsby Town. Obecnie przez długi czas pozostawały liderem rozgrywek, ale ostatnie słabsze mecze spowodowały lekki spadek. To jednak nie zmienia faktu, że cel jest jasny - walka o awans i nieustanny rozwój.

Czy Forest Green Rovers mogą być przykładem dla innych, większych klubów? To kwestia otwarta i temat do gdybań. W ostatnich latach obserwujemy jednak wzrost świadomości ludzi odnośnie stylu życia, konsumpcji, a ekologia jest tematem, o którym mówi się coraz więcej. Także wśród sportowców można znaleźć wielkie gwiazdy, który biorą udział w kampaniach poświęconych ochronie środowiska czy prawom zwierząt.

Jest też wielu atletów, którzy są wegetarianami i weganami - wystarczy wspomnieć siostry Williams, walczący w UFC bracia Nate i Nick Diaz, mistrz MMA Jake Shields. W Premier League to chociażby Phil Jagielka, Phil Neville czy Jason Roberts. Ostatnio do tego grona dołączył Kun Aguero.

Takie preferencje żywieniowe to żadna przeszkoda zarówno dla profesjonalnych, jak i amatorskich sportowców, a kojarzenie ich z modnym, hipsterskim zjawiskiem to jednak spore nadużycie.

Powiązany Artykuł

weganizm 663.jpg
W weganizmie jest siła!

Forest Green Rovers to jak na razie ciekawostka, ale ciekawostka dobrze oddająca to, że w sporcie jest miejsce na skrajnie różne postawy jeśli chodzi o światopogląd. Sukces i wynik oczywiście mają znaczenie, ale w tym przypadku to nie jest najważniejsze. Chodzi o pomysł na siebie, którego jakiś aspekt może być inspiracją dla innych. A zdolności do inspirowania po prostu nie można nie doceniać.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej