O porażce dowiedział się z gazet
Szwedzka komisja boksu zawodowego bada sprawę pojedynku pomiędzy dwoma bokserami w Rydze po tym, jak przegrany oświadczył, że o żadnej walce nic nie wie
2011-01-05, 14:07
Według słów Vemehiego Kartweli, 21-letniego Szweda gruzińskiego pochodzenia, w czasie pojedynku nie było go na ringu i w ogóle na Łotwie. Bokser jest pewien, że pod niego podszył się ktoś inny.
Kartweli oświadczył, że bardzo się zdziwił, kiedy będąc w grudniu w Sztokholmie przeczytał w gazetach o walce, którą przegrał w Rydze.
- Opublikowano nawet fotografie; wstawiono moją głowę ściągniętą ze zdjęcia na portalu społecznościowym. Mnie 11 grudnia nie było w ogóle na Łotwie - powiedział.
Kartweli w karierze nie przegrał jeszcze żadnej walki, lecz jak opisały media, w Rydze padł na ring po ciosach znacznie silniejszego przeciwnika.
REKLAMA
- To intryga mojego byłego trenera, z którym przerwałem współpracę w lecie. Znam obu bokserów, którzy walczyli w Rydze; obu trenuje ten sam szkoleniowiec. Zapewne on zaaranżował fałszywy pojedynek, wykorzystując moją osobę, aby podnieść pozycję zwycięzcy w rankingach. Ja z kolei w ten sposób mam zapisaną już jedną przegraną walkę - wyjaśniał.
Olof Johansson ze szwedzkiej komisji boksu zawodowego oświadczył, że sprawa jest poważna i śledztwo będzie prowadzone wspólnie z europejską federacją EBU. "Winni zostaną ukarani, a dyskwalifikacje mogą być nawet dożywotnie" - powiedział agencji TT.
gaw
REKLAMA