Nie taka Bośnia święta…

2008-01-08, 16:55

Nie taka Bośnia święta…

Fundamentalizacja Bośni i Harcegowiny, mafijny charakter sprawowania władzy i brak rozliczenia z przeszłością to pozostałość nie tylko po komunistycznych czasach, ale również flircie z ludźmi bin Ladena.

Stopień fundamentalizacji Bośni i Harcegowiny, mafijny charakter sprawowania władzy i brak rozliczenia z przeszłością to pozostałość nie tylko komunistycznych czasów, ale również flirtu z ludźmi bin Ladena.

Publikacje, poruszające problem terrorystów i sieci ich zbrodniczych powiązań, ciągle cieszą się popularnością. Na fali ogólnoświatowej tendencji do tropienia fundamentalistów wypłynęła książka Juergena Elsaessera, który wziął pod dziennikarską lupę Bośnię i Harcegowinę.

Niemiecki dziennikarz i pisarz – Juergen Elsaesser – w swojej książce „Jak dżihad przybył do Europy. Wojownicy Boga i tajne służby na Bałkanach” zabrał się za temat, który jeszcze przez długi czas elektryzować będzie opinię publiczną. Elsaesser tropi w Bośni ślady islamskich ekstremistów, z których większość jest obecnie poszukiwana na całym świecie, a część odpowiada za zamach z 11 września. Ich kontakty z europejskimi i amerykańskimi służbami sprawiają, że ich działanie okrywa tajemnica i zmowa milczenia.

Osoby czytające książkę Juergena Elsaessera zostaną przygniecione materiałami, których autentyczność ciężko zweryfikować. Nawet jeśli czytelnik znajdzie do nich klucz i wydaje mu się, że wpadł na właściwy trop, nigdy nie może być pewny ich autentyczności. Nigdy nie wiadomo, czy nie został zmanipulowany lub czy kolejnych „dowodów” nie należałoby raczej zakwalifikować jako insynuacji. Istnieją bowiem środowiska, które skutecznie bronią dostępu do poważniejszych materiałów.

Bośnia i Hercegowina, najbardziej zislamizowane państwo w Europie, już od kilku lat było oskarżane o kontakty z mudżahedinami i bin Ladenem. Oskarżenia te padały jednak głownie ze strony serbskiej, dlatego, z wiadomych przyczyn, nie traktowano ich poważnie. Autor książki, zdając sobie z tego sprawę, celowo rzadko posługuje się ich materiałami czy komentarzami. Stara się głównie bazować na źródłach zachodnioeuropejskich, a od czasu do czasu sięga po chorwackie i bośniackie. Właśnie źródła zdają się być w tej książce najważniejszymi. Większość informacji jest na tyle „niecodzienna”, że czytającego ciągle nachodzi ochota zerkania do przypisów. Nie widzę jednak innego sposobu na „porządne” zapoznanie się z treścią.

Elsaesser prezentuje sieć powiązań łączącą przywódców bośniackich z Alija Izetbegoviciem i ludźmi, którzy pierwsze wojenne szlify zbierali w latach osiemdziesiątych w Afganistanie, podczas walk z Rosjanami. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że byli oni w tym czasie wspierani przez USA, ani że są oni dziś awangardą organizacji sławnego Osamy. Jednak to, że stanowili oni elitarne jednostki na froncie bośniackim, dla wielu jest nie do pomyślenia. Wynika to z myślenia w kategoriach „kat–ofiara”, które skutecznie zostało „sprzedane” większości światowych mediów. Oblężone Sarajewo, zrównany z ziemią Vukovar, czy ludobójstwo w Srebrenicy, to tylko kilka obliczy tej bratobójczej wojny.

Dziś, po 11 września i ponad dziesięciu latach, które pozwoliły na krytyczne podejście do bratobójczej wojny, odważniej mówi się o tym, że manichejski podział na „dobrych” i „złych” chłopców, rodem z tendencyjnych hollywoodzkich filmów wojennych, był doraźną potrzebą chwili, wymyśloną przez nie wgłębiających się w niuanse „plemiennych” walk na Bałkanach. Neofaszyzm przybrał tam swoje nowe oblicze nie tylko w zbrodniczych manifestach bośniackich Serbów, czy nastawionej na wojnę totalną miloševiciowskiej wierchuszce. Miał on swoje narodowe odmiany zarówno w Chorwacji, jak i wśród bośniackich muzułmanów. Można dyskutować tylko o nasileniu tych tendencji, a nie o tym czy istniały. Elsaesser bynajmniej nie broni Serbów, nie stara się ich usprawiedliwiać, nie zajmuje się kwestią kto był winny i kogo należy ukarać. Nie popełnia błędu Marka Waldenberga, który w książce „Rozbicie Jugosławii. Jugosłowiańskie lustro międzynarodowej polityki” wybiela „dokonania” Serbów, odkrywając występki pozostałych stron konfliktu. Zamiarem Elsaessera jest pokazanie aspektów konfliktu, które do tej pory nie doczekały się omówienia czy konkretnych badań. „Dzięki” wydarzeniom z 11 września kwestia zaangażowania sił islamskich mudżahedinów w wojnie w Bośni ma szansę ujrzeć światło dzienne i wywołać szerszą dyskusję. W szczególności, jeśli podejmie się wątki przyzwolenia rządów zachodnioeuropejskich i amerykańskich na finansowanie wojska bośniackiego przez kraje islamskie. Na to przyzwolenie i kooperację dzisiejszych wrogów, Elsaesser zgromadził sporo dowodów, których nie można odrzucić lekką ręką.

Książkę „Jak dżihad przybył do Europy” ciężko zaliczyć do grona fantasmagorycznych opowiastek dla czytelników tabloidów. Za dużo jest tu bowiem informacji na temat „białych plam” zarówno z okresu wojny, jak i problemów trapiących współczesną Bośnię. Jak się okazuje stopień fundamentalizacji kraju, mafijny charakter sprawowania władzy i brak rozliczenia z przeszłością, są pozostałością nie tylko komunistycznych czasów, ale przede wszystkim flirtu z ludźmi bin Ladena.

Petar Petrović

„Jak dżihad przybył do Europy. Wojownicy Boga i tajne służby na Bałkanach”, Juergen Elsaesser, wyd. Muza 2007

Polecane

Wróć do strony głównej