Zbigniew Chlebowski

Szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski powiedział, że jest zbulwersowany spotem Komisji Europejskiej poświęconym dwudziestoleciu upadku komunizmu w Europie środkowo-wschodniej. Zapewnił, że rząd ostro zareagował w tej sprawie.

Zbigniew Chlebowski podkreślał, że pominięcie faktu, iż to zdarzenia, do których doszło w Polsce doprowadziły do upadku komunizmu, jest oburzające. Podkreślił, że wierzy, iż poprawki do filmu zostaną naniesione jak najszybciej.

Na krótkim filmie obrazującym proces upadania komunizmu w Europie  nie pojawiła się nazwa "Solidarność". Polsce poświęcono zaledwie kilka sekund, pokazując archiwalne zdjęcia ze stanu wojennego z generałem Wojciechem Jaruzelskim.

Trzyminutowy film przedstawiający upadek komunizmu Komisja Europejska zamieściła w internetowym serwisie YouTube. W spocie najwięcej miejsca poświęcono upadkowi muru berlińskiego.

REKLAMA

Zbigniew Chlebowski wyraził nadzieję, że mimo zastrzeżeń i warunków stawianych przez stoczniowców, dojdzie do ich wieczornej debaty z premierem. Gość "Sygnałów Dnia" w Programie I Polskiego Radia przypomniał, że jeszcze wczoraj we Wrocławiu Donald Tusk deklarował chęć wzięcia w niej udziału. Szef rządu- jak zaznaczył Zbigniew Chlebowski- chce rozmawiać rzeczowo o problemach polskich stoczni i o ich przyszłości.

Zbigniew Chlebowski uważa, że dla konstruktywnej debaty reprezentacja stoczniowców jest odpowiednia. Podkreślił, że debata wieczorna ma dotyczyć wyłącznie problemów polskich stoczni, dlatego zostali na nią zaproszeni najbardziej zainteresowani. Stoczniowcy mają m.in. pretensje, że premier nie zaprosił na debatę szefów: 'Solidarności" Janusza Śniadka i OPZZ Jana Guza.

Zbigniew Chlebowski podkreślił, że rząd Donalda Tuska przywiązuje dużą wagę do dialogu społecznego na tematy gospodarcze, a  właściwym forum do takiego dialogu i dyskusji na tematy gospodarcze jest Komisja Trójstronna. Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu został tam przyjęty 13-punktowy pakiet kryzysowy, przewidujący m.in zmiany w kodeksie pracy, który ma wspierać gospodarkę i przedsiębiorców, ale i ratować miejsca pracy. Zgodzili się na niego i pracodawcy i związkowcy.