Rzym

2007-09-03, 11:46

Rzym

Cała dzisiejsza prasa informuje, że we Florencji zmarł Alberto Nierenstein.

Cała dzisiejsza prasa informuje, że we Florencji zmarł Alberto Nierenstein. Urodził się w Baranowie w 1915 roku, miał więc 92 lata.

W nieczęstym odruchu samokrytyki gazety przyznają, że nie był znany szerszej publiczności. A Nierenstei był, jak pisze "La Repubblica", "świadkiem Shoah". Jednak już ta sama rzymska gazeta cenzuruje życiorys tego świadka, gdy odnotowuje, że "swoją misję zapoczątkował w latach 1950-53, gdy powrócił do Polski", by zapoznać się z archiwami Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Jak wyjaśnia na łamach "Il Giornale" Fiamma Nierenstein, córka zmarłego i jednocześnie korespondentka tego dziennika w Jerozolimie, władze Polski Ludowej nie pozwalały jej ojcu na powrót do Włoch "aż do śmierci Stalina", czyli do 1953 roku. "Wcześniej nawet mojej watce Wandzie Lattes nie udało się wygrać z komunistyczną biurokracją, chociaż zwróciła się do samego Palmiro Togliattiego" (ówczesnego genseka włoskiej kompartii), dodaje Fiamma Nierenstein.

Na podstawie materiałów zebranych w Warszawie Alberto Nirenstein wydał w 1958 roku swoją pierwszą książkę pod tytułem "Pamiętaj, co ci uczynił Amalek". W 1989 wydał prace o historii łódzkiego getta, a pięć lat później esej pod wymownym tytułem "To było zaledwie 50 lat temu", poświęconą historii Holokaustu w Europie. Jak przypomina "Il Giornale" Nierenstein (mówiący doskonale po polsku; nigdy zresztą nie przyjął włoskiego obywatelstwa, decydując się pozostać bezpaństwowcem) spotkał się z Janem Pawłem II, "z którym rozmawiał o kwestii żydowskiej w Polsce,spotykając się z osobistą sympatią".

"Corriere della Sera" przypomina, że Alberto Nierenstein na przełomie lat 20. i 30 z grupą syjonistów znalazł się w Palestynie. Do Włoch przyjechał w 1943 w mundurze Brygady Żydowskiej 8. armii brytyjskiej. Myślał, że będzie to jedynie epizod w jego życiu, los jednak chciał inaczej. Największy włoski dziennik nie urywa jednak, żeżydowski intelektualista pozostawał zawsze na marginesie. "Jego zamknięt charakter i jednocześnie okrutne struktury klanów naszych intelektualistów nie pozwoliły na to, aby docierał do ludzi głos tego intelektualisty kosmopolity, tego Żyda samotnika. Włochy, które dały mu schronienie, powinny teraz wyrzucać sobie, że nie stały się dla niego ojczyzną", pisze "Corriere della Sera".

Marek Lehnert

Polecane

Wróć do strony głównej