Amerykanie nie zostawiliby śledztwa Rosjanom

W przypadku katastrofy lotniczej, gospodarzem śledztwa może być kraj do którego należał rozbity samolot - pisze "Nasz Dziennik". Powołuje się przy tym na precedens amerykańskiego śledztwa w sprawie katastrofy w Dubrowniku.

2010-04-26, 06:32

Amerykanie nie zostawiliby śledztwa Rosjanom

Gazeta przypomina katastrofę amerykańskiego samolotu w Chorwacji w 1996 roku, w której zginął sekretarz ds. handlu USA Ronald Brown. "Nasz Dziennik" przypomina, że samolot, tak jak prezydencki Tu-154 M, wchodził w skład formacji wojskowych. Śledztwo nadzorował Pentagon i Departament Obrony, a Chorwaci umożliwili Amerykanom między innymi analizę pokładowych i naziemnych radarów.

Gazeta dodaje, że konwencja chicagowska o ruchu lotniczym z 1944 roku pozwala na badanie przyczyn katastrofy lotniczej na terytorium obcego państwa przez służby polskie. Tymczasem, twierdzi gazeta, po wypadku pod Smoleńskiem strona polska oparła się tylko na wynikach postępowania rosyjskiego na podstawie Europejskiej konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 roku.

Prawnicy wskazują, że jej zapisy zawierają wiele ograniczeń. Według nich, strona polska może się domagać tylko kopii żądanych akt, a przekazanie oryginału zależy od uznania władz kraju, który nimi dysponuje. Zgodnie z art.6, państwo, do którego kieruje się tzw. wniosek rekwizycyjny, może odroczyć przekazanie dokumentów.

kg,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej