Brakuje służb, które będą ratować dzikie zwierzęta

2010-07-07, 08:24

Brakuje służb, które będą ratować dzikie zwierzęta

Nie ma służb, które zajmują się ratowaniem dzikich zwierząt, kiedy przed samochód wybiegnie sarna albo znajdziemy rannego jeża - informuje "Metro".

Od 18 lat działa w Mikołowie Leśne Pogotowie prowadzone przez Jacka Wąsińskiego - leśnika z nadleśnictwa Katowice.

Obok jego leśniczówki, na trzech hektarach, leczą się wilki, bociany, jeże, zające i inne zwierzaki. W sezonie przebywa czasem nawet 60 bocianów, które wypadły z gniazd, albo zostały odrzucone przez rodziców.

Zwierzęta są dowożone przez osoby prywatne i organizacje ekologiczne z całego kraju. Od kilku lat pieczę nad lecznicą przejęło Nadleśnictwo Katowice. Pan Jacek podpisuje też umowy z poszczególnymi miastami.

Od prywatnych osób, przywożących zwierzęta, leśniczy nie bierze pieniędzy.

- Dzikie zwierzęta są własnością państwa i ma ono obowiązek je chronić. Ale ciągle zdarzają się urzędnicy, którzy mówią, że byłoby taniej, gdyby ten jeleń zdechł na drodze i nie trzeba go było leczyć - mówi Jacek Wąsiński dziennikowi "Metro".

sm

Polecane

Wróć do strony głównej