"Huczne" wybory na Białorusi
Rosyjska prasa relacjonuje przebieg wyborów prezydenckich na Białorusi, skupiając uwagę na opozycji i masowych manifestacjach, które w niedzielę późnym wieczorem odbyły się w Mińsku.
2010-12-20, 09:32
Posłuchaj
Rządowa "Rossijska Gazieta" pisze, że były to "huczne wybory" i nawiązuje do użycia przez specjalne siły białoruskiej milicji OMON granatów hukowych. Gazeta uwypukla pobicie do nieprzytomności opozycyjnego kandydata na prezydenta, Uładzimira Niaklajewa.
Rządowy dziennik opisuje też incydent z udziałem rosyjskich dziennikarzy Pierwszego Kanału, którzy z tłumu przeciwników Łukaszenki relacjonowali wydarzenia dla państwowej telewizji w Moskwie. Reportera i operatora białoruska milicja rzuciła na ziemię twarzą w śnieg, po czym wypuściła.
Dziennik "Wiedomosti" zwraca uwagę, że poprzez masowe protesty, opozycja ma nadzieję na zmiany w polityce. Gazeta cytuje opozycjonistę Anatola Labiedźkę, który uważa, że masowe protesty mogą wpłynąć na twarde stanowisko w sprawie przebiegu wyborów Rosji, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem, międzynarodowi partnerzy mogą w ten sposób zmusić Łukaszenkę, by poszedł na ustępstwa wobec opozycji.
Najwięcej miejsca wyborom białoruskim poświęca "Kommiersant". Gazeta komentuje, że masowe protesty i nieprzejrzyste zwycięstwo Łukaszenki będą miały konsekwencje podczas wyborów parlamentarnych w 2012 roku. Według "Kommiersanta", Łukaszenka dopuści wówczas do parlamentu niewielki procent opozycyjnych deputatów. W ten sposób prezydent zagwarantuje sobie nietykalność po odejściu od władzy.
REKLAMA
- Nie osiągnie on tego niekończącym się dławieniem opozycji, tylko poprzez dogadanie się z nią, pod międzynarodowym patronatem - stwierdza gazeta.
kh
REKLAMA