Zaopiekowała się psem i straciła pracę
Dorota Kania pracująca w wodociągach wrocławskich została zwolniona z pracy za opiekowanie się chorym psem, który należał do firmy.
2011-01-03, 06:14
Czarny kundel, którym zaopiekowała się kobieta przyszedł na świat na terenie oczyszczalni ścieków 10 lat i od tego czasu przebywał na terenie oczyszczalni ścieków – pisze "Gazeta Wrocławska". Przez pracowników był on traktowany jako pies zakładowy, który zaglądał do biur czy sekretariatu.
Dorota Kania z wodociągami jest związana od 15 lat. Psem zaopiekowała się, gdy rozpoczęła pracę w sekretariacie firmy. Gdy okazało się, że pies ma padaczkę, zaczęła go zabierać do domu. Pewnego dnia, jak pisze gazeta, nie mogła zostawić psa w domu i zabrała go ze sobą do pracy. Tego samego dnia weszła do sekretariatu pracowniczka centrali spółki. Na widok kobiety pies zaszczekał. W ciągu czterech dni wręczono pani Dorocie dyscyplinarne zwolnienie. Wówczas postanowiła odwołać się do sądu pracy.
Jak twierdzi poprzedniczka Doroty Kani, Tania Rabiega, pies biegał po biurach już od kilku lat i nikt nie robił z tego powodu problemów. Innego zdania jest sama spółka. Jej rzecznik Konrad Antkowiak twierdzi, że był to prywatny pies pani Doroty i trzymając go w sekretariacie kobieta uchybiła wartościom firmy.
W obronie kobiety stanęło Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu, które uważa, że jeśli pies należał do MPWiK to powinien być traktowany jak pracownik firmy. A pani Dorocie zamiast zwolnienia należy się pochwała za zaopiekowanie się chorym zwierzakiem.
sm, "Gazeta Wrocławska"
REKLAMA