Będzie rozejm po skandalu z premierem w roli głównej?
Minister spraw wewnętrznych Włoch Roberto Maroni zaapelował na łamach "Corriere della Sera" do koalicji i opozycji o rozejm po skandalu obyczajowym z udziałem premiera Silvio Berlusconiego.
2011-01-23, 16:32
Szef MSW w obszernym liście, opublikowanym w największej włoskiej  gazecie, wulgarnie nazwał tzw. Rubygate, czyli będącą przedmiotem  prokuratorskiego śledztwa aferę z rozwiązłymi przyjęciami w domach  premiera z udziałem licznych i sowicie opłacanych młodych kobiet, wśród  nich nieletniej. 
 Maroni napisał: "Odczuwam niesmak i zakłopotanie, kiedy przewracam  strony, poświęcone sprawie Ruby". W dalszej części minister podkreślił:  "Moje zakłopotanie nie wynika wyłącznie z tego, że bohaterem jest Prezes  Rady Ministrów (jestem zresztą przekonany, że sprawa ta sama w sobie,  przynajmniej pod względem karnym, jest całkowicie bezpodstawna) ani z  rewelacji (wielkie deja vu) na temat tego, co premier robi wieczorem w  swoim domu (jego styl życia różni się oczywiście od mojego, ale to jego  sprawa)". 
Niesmak i zakłopotanie
 - Odczuwam zakłopotanie, ponieważ obsesja podglądania przez część prasy  prywatnego życia Prezesa Rady Ministrów sprawia, że nie docenia się tak,  jak należałoby nadzwyczajnych sukcesów odniesionych przez siły  bezpieczeństwa w walce z przestępczością zorganizowaną - dodał Roberto  Maroni.  
 Wyraził też ubolewanie, że by przeczytać w gazecie na przykład o  "kopernikańskiej rewolucji", przeprowadzonej przez dyrektora generalnego  Fiata Sergio Marchionne trzeba przebrnąć w gazetach przez co najmniej  10 stron o prostytutkach i kobietach do towarzystwa. 
 
Włoski minister oświadczył: "Popieramy lojalnie koalicyjną większość, do  której należymy, ale po obfitości d... i cycków w sprawie Ruby chcemy  powrócić do kwestii, które interesują obywateli: prosimy wszystkich  (koalicję i opozycję) o złożenie broni w codziennym pojedynku  teorematów, spisków i prześladowań i o to, by na nowo zająć się na dobre  tym, do czego zostaliśmy wybrani, stawiania czoła problemom i  rozwiązywania ich". 
Na apel ministra Maroniego odpowiedziała natychmiast centrolewicowa opozycyjna Partia Demokratyczna. - Co i kto zabronił rządowi w ostatnich dwóch latach myśleć o kraju? - zapytało kierownictwo ugrupowania. - Jeśli dzisiaj Włochy są sparaliżowane i nie są rządzone, winę za to ponosi rząd i jego koalicja - oceniła największa siła włoskiej opozycji.
sm