Jak list Rokity do Geremka trafił w ręce Kiszczaka

2019-02-21, 06:00

Jak list Rokity do Geremka trafił w ręce Kiszczaka
Bronisław Geremek i Jan Rokita. Foto: PAP/Andrzej Rybczyński

Dramatyczny apel w sprawie niszczenia dokumentów komunistycznej bezpieki napisany w 1990 roku przez Jana Rokitę do Bronisława Geremka, jednego z najważniejszych ówczesnych polityków obozu postsolidarnościowego, trafił ostatecznie do… szefa tejże bezpieki - Czesława Kiszczaka. W jego archiwum po 28 latach udało się odnaleźć oryginał listu.

Nieznane materiały z archiwum Hoovera - raport specjalny >>>

Jan Rokita list doskonale pamięta. - Nawet to – opowiada - w jakich okolicznościach go pisałem. Byłem coraz bardziej zdesperowany, gdyż nie udawało mi się zatrzymać procederu niszczenia bezcennej dokumentacji MSW, pomimo że miałem bardzo mocne dowody, i poruszyłem sprawą „wszystkich świętych”, z premierem włącznie – relacjonuje.

Dwie strony maszynowego papieru z zamaszystym podpisem. W górnym prawym rogu na pierwszej stronie data, a po środku adresat: Bronisław Geremek, który stał wówczas na czele Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. OKP zrzeszał w tamtym czasie 161 posłów oraz prawie wszystkich senatorów wybranych z list opozycyjnego Komitetu Obywatelskiego w tzw. wyborach kontraktowych.

Jan Rokita: list mógł wykraść agent - czytaj więcej >>>

Rokita opisuje w liście skierowanym do profesora Geremka proceder niszczenia dokumentów w MSW, jeszcze przed likwidacją Służby Bezpieczeństwa. Podaje konkretne przykłady, cytuje relacje świadków. Nie ukrywa emocji związanych z jawnym łamaniem prawa przez resort spraw wewnętrznych, który nie robi z tego „szczególnej tajemnicy”. - Świadczą o tym przypadki takie – pisze Rokita do Geremka – jak jawne rozpalanie w lasach ognisk przez funkcjonariuszy MSW, w których [później] okoliczna ludność znajduje niedopalone resztki materiałów operacyjnych MSW. W posiadaniu kierowanej przeze mnie Komisji Nadzwyczajnej znajdują się materialne dowody takich działań.

Rokita do Geremka, str.1 / fot. Polskie Radio/ "Rzeczpospolita" Rokita do Geremka, str.1 / fot. Polskie Radio/ "Rzeczpospolita"

Rokita nie chce – jak sam to ujmuje w liście - „być w przyszłości wymieniany przez historyków jako ten, z którego winy zniszczono te materiały”. Apeluje więc o „podjęcie próby przekonania Rządu, że w kwestii tej nie można pozostać bezczynnym”. Tym bardziej, że do Biura C, tuż przed kolejną akcją niszczenia dokumentów bezpieki (25 stycznia 1990 r.), przybyła „grupa radzieckich ekspertów”. Z szefostwem Wydziału V Biura C, który zajmował się m.in. obsługą Połączonego Systemu Ewidencji Danych o Przeciwniku (tzw. PSED), kontaktował się pracownik KGB Trupkin (w liście Rokity pada tylko jego nazwisko), sugerując pracownikom MSW „upłynnienie pewnych materiałów tego wydziału”.

Rokita do Geremka, str.2 / fot. Polskie Radio/ "Rzeczpospolita" Rokita do Geremka, str.2 / fot. Polskie Radio/ "Rzeczpospolita"

Po ponad 28 latach udało się odnaleźć oryginał listu opisującego ten proceder. Jak się okazuje, trafił on do samego głównego bohatera historii w nim opisanej, bo nadzorującego wówczas MSW, generała Czesława Kiszczaka. Potem wraz z archiwum, w ramach tzw. „Kiszczak Papers”, trafił do amerykańskiego Stanford, gdzie znaleźli go dziennikarze „Polskiego Radia” i „Rzeczpospolitej”.

W jaki sposób korespondencja prowadzona między postsolidarnościowymi politykami znalazła się w archiwum byłego szefa komunistycznej bezpieki? Tego nie wiadomo. Jan Rokita, któremu to opowiedzieliśmy, był zaskoczony. Przypuszcza, że list mógł zostać przekazany drogą oficjalną w trybie interwencyjnym. Ale czemu w takim razie do generała trafił oryginał, a nie kopia? Generał Kiszczak, Bronisław Geremek, a także ówczesny premier Tadeusz Mazowiecki już nie żyją.

- Wiele wskazuje na to – mówi dr Marek Lasota, autor m.in. książki „Wojtyła na podsłuchu”, dziś dyrektor Muzeum AK w Krakowie - że dokumenty niszczono wybiórczo, w większości wypadków zachowując kopie na mikrofilmach. Mijający czas dowiódł również, że materiały ważne bezpieka skrzętnie przechowywała w ukryciu. I były to oryginały. Jak widać, list Jana Rokity do Geremka podzielił los tej właśnie reszty, do dziś nieznanej części materiałów Służby Bezpieczeństwa, lądując w rękach nadzorującego bezpiekę generała.

Tomasz Krzyżak, Piotr Litka, Wiktor Świetlik

Polecane

Wróć do strony głównej