Beata Mazurek: decyzja o przeprowadzeniu od kwietnia strajku nauczycieli jest zła

- Decyzja o przeprowadzeniu od kwietnia strajku nauczycieli, skutkująca tym, że mogą nie odbyć się egzaminy gimnazjalne czy maturalne, w mojej ocenie jest decyzją złą - powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

2019-03-06, 14:19

Beata Mazurek: decyzja o przeprowadzeniu od kwietnia strajku nauczycieli  jest zła

W poniedziałek prezes ZNP Sławomir Broniarz poinformował, że prezydium Zarządu Głównego ZNP zdecydowało o rozpoczęciu 8 kwietnia strajku w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których - w wyniku referendum - uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie. Związek domaga się wzrostu wynagrodzeń nauczycieli i pracowników oświaty niebędących nauczycielami o 1000 zł.

Strajk ma rozpocząć się 8 kwietnia i ma być bezterminowy - decyzję o dacie jego zakończenia ma podjąć prezydium Zarządu Głównego ZNP. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny; a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty. 6 maja mają zaś rozpocząć się matury.

- Decyzja o przeprowadzeniu strajku od kwietnia, skutkująca tym, że mogą nie odbyć się egzaminy, czy gimnazjalne, czy maturalne, w mojej ocenie jest decyzją złą - powiedziała Mazurek w środę dziennikarzom w Sejmie.

"Za czasów PO i PSL nauczyciele tracili pracę ponad 40 tys. razy"

Na uwagę, że według opozycji minister edukacji Anna Zalewska nie robi nic innego, jak tylko "irytująco się uśmiecha", rzeczniczka PiS odparła: "Nie będę odnosiła się do tego, co mówi opozycja, bo opozycja nieustannie nas krytykuje". - Przypomnę tylko jedną rzecz - za czasów PO i PSL, nauczyciele tracili pracę ponad 40 tys. (razy), ponad 2,5 tys. szkół było likwidowanych i (nauczyciele) nie dostawali od 2012 roku - jeśli dobrze pamiętam - podwyżek, wtedy nie protestowali, nie wychodzili na ulicę - podkreśliła Mazurek.

Na uwagę, że nauczyciele postulują wzrost wynagrodzeń o 1000 zł, a dostaną mniej, Mazurek powiedziała: "Ale jednak dostaną". - Gdyby okazało się, że jednak nasz budżet jest tak pojemny, że byłby w stanie od dzisiaj dać wszystkim tyle, ile chcą, to przypuszczam, że każda formacja, która byłaby na naszym miejscu, by to zrobiła - podkreśliła rzeczniczka PiS.

- My jesteśmy odpowiedzialni, dzielimy się tym, co mamy, według określonego planu. Wczoraj, zdaje się, premier Mateusz Morawiecki powiedział, że być może będzie (nas) stać na coś więcej. Poczekajmy, dajmy szansę temu rządowi wykazać się, podwyżki dla nauczycieli i tak z tego, co państwo wiecie, zostały przyspieszone - powiedziała Mazurek.

Premier Mateusz Morawiecki przypomniał we wtorek w Polsat News, że w kwietniu 2018 roku miała miejsce pierwsza podwyżka dla nauczycieli w wysokości 5 proc., kolejna - jak mówił - była w styczniu 2019, a na wrzesień planowana jest trzecia; zapowiedział też, że kolejna podwyżka planowana jest na 2020 rok.

- Potrzeba trochę czasu, aby poprawić sytuację finansową nauczycieli, ale w kolejnych latach zarobki nauczycieli będą coraz lepsze - podkreślił szef rządu. Zapowiedział, że rząd chce przeznaczyć dodatkowy miliard złotych dla najmniej zarabiających grup nauczycieli.

dn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej