Sprawa Amber Gold. Mowy końcowe po trzech latach procesu

2019-04-23, 10:40

Sprawa Amber Gold. Mowy końcowe po trzech latach procesu
Mowa końcowa Michała Komorowskiego, obrońcy byłego szefa Amber Gold Marcina P.Foto: PAP/Adam Warżawa

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w procesie ws. afery Amber Gold rozpoczęła się we wtorek mowa końcowa obrońcy Marcina P., założyciela i twórcy spółki, która według prokuratury działała jako piramida finansowa. Marcin P. został doprowadzony na salę sądową z aresztu.

Obrońca Marcina P. Michał Komorowski wniósł o uniewinnienie założyciela i twórcy spółki Amber Gold. Natomiast Marcin P. w swojej wypowiedzi przed sądem powiedział tylko, że podtrzymuje w całości stanowisko swojego adwokata.

- Czego mój klient może oczekiwać od tego procesu, skoro już 26 listopada 2012 roku usłyszał od składu sędziowskiego, że jego wyjaśnienia uważane są za niewiarygodne (...)? Czego może oczekiwać oskarżony, kiedy 29 marca słyszy, że przygotowany jest już projekt wyroku skazującego wobec niego? I dlatego moja sytuacja jako obrońcy ma charakter szczególny, bo oskarżony wie, w jakiej sytuacji się znajduje, i spodziewa się, jaki finał tego procesu go spotka - mówił adwokat.

Przekonywał, że prokuratura nie wykazała wszystkich elementów, które są konieczne, aby wypełnić popełnienie przez Marcina P. przestępstwa oszustwa. - Marcin P. stanął pod zarzutem tego, że wprowadzając w błąd kilkanaście tysięcy osób, doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Żaden z pokrzywdzonych nie miał kontaktu z oskarżonym - to wprowadzenie w błąd nie miało więc charakteru bezpośredniego - ocenił.

Wprowadzenie w błąd

Zdaniem obrońcy, "jeżeli jego zachowanie (Marcina P.) miało polegać na kierowaniu innymi osobami, to albo opis czynu powinien być inaczej sformułowany, albo ława oskarżonych powinna być zdecydowanie dłuższa".

"Nie wykazano, w jaki sposób pokrzywdzeni mieliby być wprowadzeni w błąd. Przesłuchiwani w sali rozpraw pokrzywdzeni nie wypowiadali się, czy wiedzieli, na jakich warunkach zawierali umowy z Amber Gold; odpowiadali, że nie wiedzieli, po jakim kursie kupowali złoto, co tak naprawdę się działo z ich pieniędzmi. Oni byli zainteresowani tylko procentem. Czy ludzie, którzy naprawdę powierzają całe oszczędności swojego życia, rzeczywiście nie zastanawiali się, co się dzieje z ich pieniędzmi? Czy tak można rzeczywiście postąpić, jeśli dokłada się należytej staranności? A po drugiej stronie mamy treść umowy, która zdaniem obrony została wykonana w całym zakresie, nie przekroczono żadnego z jej zapisów" - zaznaczył Komorowski.

"Spółka wypłacała depozyty"

Obrońca dodał, że w tej sytuacji kwestia, czy zapisy umów były zrozumiałe dla pokrzywdzonych, jest już "sprawą drugorzędną".

- I dlatego, gdyby nie fakt z uniemożliwieniem wykonywania działalności spółkom Amber Gold (z grupy OLT Express), doprowadzeniem do utraty płynności finansowej, poprzez zamknięcie rachunków bankowych oraz wytworzenie negatywnego odbioru całej grupie spółek, co zablokowało de facto prowadzenie działalności gospodarczej, to spółka Amber Gold byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich zaciągniętych zobowiązań. (...) Do końca czerwca 2012 roku spółka Amber Gold wypłacała wszelkie depozyty, które miała wypłacić - argumentował adwokat.

Wniosek prokuratury

W czwartek 18 kwietnia podczas mów końcowych oskarżenia prokuratura wnioskowała o wymierzenie twórcom i założycielom Amber Gold kar po 25 lat pozbawienia wolności. Domagała się też wysokich grzywien, obowiązku naprawienia szkody i 15-letniego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej związanej z finansami. 

Jak mówiła Izabela Janeczek, zastępca prokuratora okręgowego w Łodzi, kara dla obojga oskarżonych musi być surowa, "biorąc pod uwagę szczególnie niską motywację działania oskarżonych, wyrachowaną, bezwzględną, przemyślaną, nastawioną na uzyskanie jak największych korzyści kosztem innych osób".

Prokurator Tomasz Janicki w mowie końcowej powiedział, że spółka Amber Gold od początku jedynie stwarzała pozory legalnie prowadzonej działalności gospodarczej, funkcjonowała jak charakterystyczna piramida finansowa i powstała tylko w celu oszukiwania pokrzywdzonych.

- Spółka Amber Gold utrzymywała się jedynie z pieniędzy wpływających na jej rachunki od osób zawierających umowy lokat w metale szlachetne. Środki te były następnie przeznaczane na różnorodne cele, ale przede wszystkim niezwiązane z przedmiotem umów zawieranych z klientami. Płynność finansowa spółki uzależniona była z jednej strony od ciągłego napływu środków od nowych klientów, z drugiej zaś od stosunkowo niewielkiego odpływu pieniędzy tytułem zakończonych i nieprzedłużonych lokat - powiedział Tomasz Janicki.

Proces w sprawie założycieli spółki Amber Gold toczy się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku od ponad trzech lat. Marcin i Katarzyna P. są oskarżeni między innymi o oszustwo na dużą skalę. Zdaniem prokuratury pokrzywdzonych jest 19 tys. osób na łączną kwotę ponad 850 mln zł. 

Oskarżeni Marcin P. i Katarzyna P. są w areszcie.

Na 6 maja zaplanowano mowę końcową obrońcy Katarzyny P.

fc

Polecane

Wróć do strony głównej