Kto zawiódł w sprawie afery Amber Gold? "Ocena aparatu państwowego za rządów Donalda Tuska jest druzgocąca"

2019-05-15, 20:30

Kto zawiódł w sprawie afery Amber Gold? "Ocena aparatu państwowego za rządów Donalda Tuska jest druzgocąca"
Członkowie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, od lewej: Jarosław Krajewski, przewodnicząca Małgorzata Wassermann, Tomasz Rzymkowski. Foto: PAP/Piotr Nowak

Poznaliśmy projekt raportu końcowego z prac komisji śledczej badającej działania organów państwa wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold. Wskazuje on na szereg instytucji publicznych, które w tej sprawie zawiodły, oraz potwierdza, że twórca piramidy finansowej Marcin P. nie działał samodzielnie.

Zdaniem przewodniczącej komisji do spraw Amber Gold, która przygotowała projekt raportu końcowego z jej prac, na skrajnie negatywną ocenę zasługują przede wszystkim trzy ministerstwa. Pierwsze z nich to resort spraw wewnętrznych. Wpływ na krytyczną ocenę tego ministerstwa w dużej mierze miała postawa jego ówczesnego szefa, a także koordynatora służb specjalnych Jacka Cichockiego. - Kompletnie nie nadzorował tego, co działo się w podlegających mu służbach - tłumaczy portalowi PolskieRadio24.pl Małgorzata Wassermann, która podkreśla, że na złą ocenę jego działań wpływ miał także epizod z 30 sierpnia 2012 roku.

Pierwszy, który zawiódł - Jacek Cichocki

- Pan minister Cichocki udzielił Sejmowi, a co za tym idzie opinii publicznej, nieprawdziwych informacji o tym, że służby specjalne prowadziły działania w stosunku do Grupy Amber Gold od marca 2012 roku. W rzeczywistości zostały one podjęte już od sierpnia 2011 roku. Problem w tym, że funkcjonariusz ABW, który posiadał taką wiedzę, został storpedowany przez swojego przełożonego, który nie upoważnił go do aktywnego zajmowania się tą sprawą - wyjaśnia Wassermann. Dlaczego minister Cichocki chciał ukryć tę informację przed opinią publiczną?

- Inaczej brzmi w momencie wybuchu afery informacja o tym, że służby podjęły pierwsze działania ustaleniowe w marcu 2012 roku, niż fakty, że ta wiedza była w służbach od sierpnia 2011 - tłumaczy portalowi PolskieRadio24.pl przewodnicząca komisji. - Nie było żadnego merytorycznego uzasadnienia, dlaczego te same informacje w maju 2012 były podstawą do wszczęcia sprawy operacyjnej i powiadomienia premiera i prezydenta, a nie były podstawą do tego, żeby zająć się nią już w 2011 roku - kontynuuje Wassermann.

Drugi, który zawiódł - Sławomir Nowak


Kolejnym ministerstwem, które zawiodło w sprawie Amber Gold, był resort budownictwa kierowany przez Sławomira Nowaka. - Urząd Lotnictwa Cywilnego utrzymywał koncesję dla spółek OLT, a nawet ją rozszerzał, mimo iż nie spełniały one przewidzianych prawem wymagań i to w sposób skrajny - mówi portalowi PolskieRadio24.pl przewodnicząca komisji. W jej ocenie jedyną osobą, która mogła przerwać tę sytuację, był Sławomir Nowak, ale tego nie zrobił.

- Jako minister nadzorujący prezesa ULC mógł przeprowadzić kontrolę, która wskazałaby, że istnieją podstawy to wydania decyzji o odebraniu koncesji spółkom OLT z rygorem natychmiastowym - tłumaczy przewodnicząca. Wassermann przypomina, że choć na biurku Sławomira Nowaka już w czerwcu 2012 roku pojawiła się notatka szefa ABW ostrzegająca przed działalnością spółek Amber Gold i OLT, to wspomnianą kontrolę wysłał on dopiero w sierpniu 2012 roku, a więc po upadku wszystkich spółek Marcina P. i upłynnieniu przez niego wszystkich pieniędzy.

Trzeci, który zawiódł - Andrzej Parafianowicz

Wśród instytucji, które zawiodły w sprawie Amber Gold, raport wskazuje także Ministerstwo Finansów, a zwłaszcza działania, a właściwie ich brak, ze strony wiceszefa resortu Andrzeja Parafianowicza, odpowiedzialnego za urzędy skarbowe. - Pan minister już 2 listopada 2011 roku został przez szefa KNF poinformowany, że spółka Amber Gold może defraudować pieniądze Polaków, a mimo to nie uruchomił żadnych działań aparatu państwa, które były w zakresie jego możliwości - mówi Małgorzata Wassermann.

Przewodnicząca komisji negatywnie oceniła także działania prokuratury. - Przez dwa lata w prokuraturze rejonowej nie wykonano najbardziej elementarnych i podstawowych czynności. Nie bądźmy naiwni, pani prokurator Kijanko miała swojego szefa, swoich przełożonych. To jednoznacznie świadczy o tym, że taki a nie inny sposób prowadzenia tej sprawy był w Gdańsku akceptowany - uważa Wassermann. Negatywnie ocenia także działania ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który nie nadzorował właściwie prokuratorów prowadzących sprawę Amber Gold.

Czwarty, który zawiódł - Donald Tusk

Przełożonym wszystkich wspomnianych ministrów był ówczesny szef rządu Donald Tusk. Dlatego ich negatywna praca pośrednio obciąża także jego polityczne konto. - Ocena aparatu państwowego za rządów Donalda Tuska jest druzgocąca - tłumaczy przewodnicząca Wassermann. W jej ocenie raport negatywnie ocenia model państwa preferowany przez Donalda Tuska.

- Wolni ludzie, tworzyć czas, to było jego motto. I, jak widać, ci wolni ludzie, czyli Marcin P., który mimo dziewięciu wyroków był wolny - tworzył. Skutkiem tego było, że ludzie stracili oszczędności swojego życia, a po aferze usłyszeli, że wszystko jest w porządku. Nie było w porządku - mówi Wassermann.

Jej opinię na temat postawy Donalda Tuska podziela także wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski z Prawa i Sprawiedliwości. - To jest osoba, która zawiodła miliony Polaków. Jako prezes Rady Ministrów nie skorzystał z przysługujących mu uprawnień, zarówno nadzoru nad służbami specjalnymi, ale również odpowiedzialności za instytucje rządowe, takie jak Komisja Nadzoru Finansowego czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - tłumaczy polityk PiS.

Politycy opozycji krytykują treść raportu

Choć raport komisji dopiero został przekazany członkom komisji do wglądu, to niektórzy z nich już wystawiają mu negatywną ocenę. - To jest ociężała pałka do bicia po głowach polityków Platformy Obywatelskiej, ale w rzeczywistości uderza on w PiS. Dlatego że w raporcie nie ma nic na polityków PO, nie znaleziono nic na Donalda Tuska, nie ma żadnego spisku ani układu gdańskiego - mówi portalowi PolskieRadio24.pl członek komisji z ramienia PO Krzysztof Brejza.

Podobny poogląda wyraża poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński. - Przeczytałem to, co można nazwać jakimś wnioskiem końcowym. Wynika z niego, że kryminał archeologiczny, w postaci raportu pani Wassermann, pomylił superzłoczyńcę. Miał być nim Marcin P., a wyszło, że to Donald Tusk - wyjaśnia rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

Na plus KNF i Ministerstwo Gospodarki

Z przedstawionego dziś raportu wynika, że pozytywnymi działaniami mającymi na celu przeciwdziałanie oszukańczej działalności Amber Gold wykazały się jedynie dwie instytucje. Pierwsza z nich to Komisja Nadzoru Finansowego. - Złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku i wpisała Amber Gold na listę ostrzeżeń publicznych – przypomina Jarosław Krajowski. W rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl polityk PiS tłumaczy, że także w działalności KNF pojawiły się jednak pewne uchybienia. - Między innymi zabrakło z jej strony realnego nadzoru nad instytucjami zobowiązanymi, np. bankami - dodaje polityk PiS.

Drugą instytucją, która w raporcie została wskazana jako ta, która zareagowała pozytywnie w sprawie spółki Amber Gold, jest Ministerstwo Gospodarki. - Wykreślili spółkę Amber Gold z rejestru domów składowych, po ustaleniu informacji na temat karalności Marcin P., pozyskanej z Krajowego Rejestru Karnego - wyjaśnia poseł Krajewski. Polityk PiS przypomina jednak, że wcześniej to samo ministerstwo dopuściło się błędu, wpisując spółkę Amber Gold do wspomnianego rejestru.

Rola Marcina P.

Autorzy raportu nie mają wątpliwości, że Marcin P. w rzeczywistości nie był twórcą Grupy Amber Gold, a jedynie firmował ją swoim nazwiskiem. - Za tą sprawą nie stała jedna osoba, to nie jest możliwe fizycznie. To przerastało możliwości zwykłego człowieka, zwłaszcza 28-letniego przestępcy. W jej ocenie nad Marcinem P. rozciągnięty był parasol ochronny. Do kogo on należał? Na to pytanie raport nie odpowiada.

- Komisja nie miała uprawnień do prowadzenia działań operacyjnych – tłumaczy portalowi PolskieRadio24.pl jej wiceszef Jarosław Krajewski. Ustaleniem odpowiedzi na te pytanie zajmują się inne organy, między innymi prokuratura, która wciąż prowadzi śledztwo w sprawie Amber Gold.

Według śledczych w wyniku afery Amber Gold poszkodowanych zostało blisko 19 tys. osób, które straciły łącznie 851 mln zł. Twórca Amber Gold Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a jego żona - o 10. Dla obojga prokuratura żąda 25 lat więzienia.

Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej