"Duży" proces ws. reprywatyzacji. Akta sprawy nie mieszczą się na sali sądowej

2019-11-22, 12:59

"Duży" proces ws. reprywatyzacji. Akta sprawy nie mieszczą się na sali sądowej
Sędzia Janusz Zalewski (L) i oskarżeni podczas rozprawy, 22 bm. przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Przed stołecznym sądem okręgowym rozpoczął się w piątek drugi z tzw. dużych procesów w sprawie stołecznej afery reprywatyzacyjnej, w którym oskarżeni są m.in. b. wicedyrektor BGN w stołecznym magistracie, jego rodzice oraz b. dziekan stołecznej palestry.

Posłuchaj

Prokurator Krzysztof Szur: łączna kwota łapówek opiewa na kilkadziesiąt milionów złotych (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Chodzi między innymi o teren przy ulicy Chmielnej 70. Akta sprawy liczą ponad 450 tomów. Prokuratura zarzuca Jakubowi Rudnickiemu przyjmowanie łapówek w zamian za wydawanie decyzji administracyjnych dotyczących warszawskich gruntów.

Powiązany Artykuł

1-cba-1200-free.jpg
Były prezes warszawskiej spółki znów w rękach CBA. Chodzi o reprywatyzację

Proces może potrwać kilka lat. Akta sprawy nie mieszczą się na sali sądowej, częściowo są przechowywane w sąsiednim pomieszczeniu.

Procedura rozpoczęła się od odczytania aktu oskarżenia. Początkowo prokurator chciał przedstawić "wersję skróconą". Po zgłoszonych przez obrońców wątpliwościach co do zgodności opisu przedstawianych zarzutów z ich zapisem w aktach, prokurator odczytuje "pełną wersję" aktu oskarżenia. Po półtorej godzinie oskarżyciel przeczytał około jednej trzeciej.

Działki w ścisłym centrum stolicy

Akt oskarżenia, przygotowany przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu, wpłynął do stołecznego SO jesienią zeszłego roku. Chodzi o działki przy Pałacu Kultury i Nauki (przedwojenny adres: ul. Chmielna 70), przy ul. Karowej 14/16, ul. Mokotowskiej 63, ul. Nowy Świat 63, a także nieruchomości położonej w Kościelisku przy ul. Salamandry 30.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Warszawska reprywatyzacja. Są kolejne zarzuty dla antykwariusza Marka M.

Oskarżenie objęło dziewięć osób: byłego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami w stołecznym magistracie Jakuba Rudnickiego (zgodził się na podawanie nazwiska), jego rodziców - adwokat Alinę D. i Wojciecha R., byłego dziekana stołecznej palestry Grzegorza M., adwokata Roberta Nowaczyka (także zgadza się na podawanie nazwiska), jego siostrę b. urzędniczkę Ministerstwa Sprawiedliwości Marzenę K., a także biznesmena Janusza P., architekta Mariusza L. i biegłą Joannę O. Ta ostatnia oskarżona jeszcze przed rozpoczęciem procesu została wyłączona ze sprawy ze względu na stan zdrowia.

Powiązany Artykuł

Jan Śpiewak 1200.jpg
Jan Śpiewak: nadepnąłem na odcisk ludziom, którzy traktują Warszawę jak dojną krowę

Rudnicki miał, zdaniem prokuratury, działać wspólnie ze swoją matką, Aliną D. Oskarżony powiedział przed sądem, że to "czas, żeby Polacy poznali prawdę o reprywatyzacji". Nowaczyk, miał w ocenie śledczych wyspecjalizować się w odzyskiwaniu warszawskich działek na podstawie tak zwanego Dekretu Bieruta

Współpraca oskarżonych

Główne zarzuty w sprawie - jak podawała prokuratura - mają charakter korupcyjny. Chodzi o 47 mln zł. Oskarżeni między sobą wręczali i przyjmowali te korzyści w zamian za bezprawne decyzje reprywatyzacyjne. Jak informowali śledczy "obok tych przestępstw oskarżonym zarzuca się też oszustwa, przestępstwa prania brudnych pieniędzy, przestępstwa przeciwko dokumentom oraz tzw. przestępstwa urzędnicze".

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Sebastian Kaleta: sądy zdają się mówić, że nie było dzikiej reprywatyzacji

Ponadto, prokuratura zarzuca dziewięciorgu oskarżonym płatną protekcję, oszustwa na znaczną szkodę majątkową i inne czyny.

W piątek na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób. Nie ma Nowaczyka, który przedłożył sądowi zwolnienie lekarskie od psychiatry. W związku z tym jego obrońca mec. Jacek Gutkowski wnioskował o odroczenie piątkowej rozprawy. - Ta sytuacja wyniknęła wczoraj, dostałem to zwolnienie w czwartek - zaznaczył mec. Gutkowski.

Po przerwie sędzia Janusz Zalewski wniosku nie uwzględnił - jak wskazał - w sprawie nie mamy do czynienia ze zbrodnią, więc zgodnie z przepisami obecność oskarżonego nie jest konieczna, pod warunkiem, iż obecny będzie jego obrońca. Proces mógł się więc rozpocząć.

mbl

Polecane

Wróć do strony głównej