Wstrząs w kopalni Rudna w Polkowicach. Nie żyje górnik
Zmarł 35-letni górnik poszkodowany wskutek wstrząsu w kopalni Rudna w Polkowicach na Dolnym Śląsku. Wcześniej odnaleziono czterech innych górników. Zostali ranni, jeden z nich doznał poważniejszych obrażeń.
2020-02-07, 18:00
Posłuchaj
- Nie żyje jeden z górników pracujących w kopalni Rudna w Polkowicach należącej do KGHM
- 35-latek był poszkodowany w wyniku wstrząsu, do jakiego doszło w piątek po południu. Wstrząs miał siłę sześć w dziesięciostopniowej skali
- W rejonie zagrożenia było pięciu górników, czterech z nich jest pod opieką lekarzy
- Trzej poszkodowani doznali lekkich obrażeń, czwarty mężczyzna ma złamaną nogę i uraz głowy
- Przyczyny wstrząsu wyjaśnia specjalna komisja
Rzecznik KGHM Anna Osadczuk powiedziała, że był to ostatni z poszukiwanych górników. Powiedziała, że zmarły, w kopalni Rudna pracował od 2007 roku, osierocił dwoje dzieci.
Powiązany Artykuł
Wstrząs w kopalni Rudna. Pytania o bezpieczeństwo górników
Podziemny wstrząs
Stacja sejsmiczna zarejestrowała wstrząs o sile sześć w dziesięciostopniowej skali górniczej, która obowiązuje w Zagłębiu Miedziowym. Epicentrum zlokalizowano w okolicach szybu G-24, na głębokości około 1100 metrów - tam pod ziemią pracowali górnicy.
Większość załogi pojawiła się w punktach kontrolnych. Już wtedy wiadomo było, że trzech pracowników odniosło obrażenia. Niemal natychmiast zostali wyprowadzeni na powierzchnię i trafili pod opiekę lekarzy. Akcja ratownicza, prowadzona było przeszło tysiąc metrów pod ziemią i przebiegała w bardzo trudnych warunkach.
REKLAMA
W rejonie zagrożenia było pięciu górników. Czterech z nich górników trafiło od razu pod opiekę lekarzy. Trzej poszkodowani doznali lekkich obrażeń, czwarty mężczyzna ma złamaną nogę i uraz głowy. Wszyscy zostali przewiezieni na szpitalne oddziały ratunkowe. - Górnicy przechodzą badania lekarskie, ich obrażenia nie zagrażają życiu – przekazała Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelna ds. komunikacji w KGHM.
Natychmiastowe poszukiwania
Zgodnie z procedurami - tuż po wstrząsie z bazy w Sobinie wyjechała ekipa ratowników. Kilka minut później zjechali pod ziemię, by rozpocząć poszukiwania dwóch górników, którzy nie pojawili się w punkcie kontrolnym. Z górnikiem, który zginął w wyniku wstrząsu, od początku akcji ratowniczej nie było kontaktu.
Rzecznik KGHM Anna Osadczuk mówiła w TVP Info, że najczęściej tego typu wstrząsy powodowane są naturalnymi ruchami górotworu. - To, czy tak było i tym razem, wyjaśni specjalna komisja, powoływana niezwłocznie w takich przypadkach - mówiła Osadczuk.
Wyjaśniła, że ta speckomisja złożona jest zarówno z pracowników zakładu górniczego, jak i Okręgowego Urzędu Górniczego. - Śledczy zjeżdżają na dół, badają przyczyny wypadku i dopiero po jej wnioskach mona powiedzieć coś więcej - dodała Anna Osadczuk.
REKLAMA
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Silny wstrząs na Śląsku. Był odczuwalny w wielu miastach
W związku z tragedią, została wprowadzona trzydniowa żałoba we wszystkich oddziałach KGHM. "Z przykrością informujemy, że ostatni z poszukiwanych górników nie żyje. Miał 35 lat, osierocił dwoje dzieci, pracował w ZG Rudna od 2007 roku. Decyzją prezesa zarządu Marcina Chludzińskiego została wprowadzona trzydniowa żałoba we wszystkich oddziałach KGHM" - poinformowała na swojej stronie spółka.
Kondolencje od członków Miedziowej Rodziny
Kondolencje rodzinie zmarłego górnika złożyli zawodnicy klubu Zagłębie Lubin. "Cała Miedziowa rodzina przyłącza się do trzydniowej żałoby" - napisano na Twitterze.
REKLAMA
IAR, PAP, TVP Info/ st, mbl
REKLAMA