Nowe informacje po sekcji zwłok 2-miesięcznych bliźniąt. Podano przyczynę śmierci
- Sekcje zwłok wykazały, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci 2-miesięcznych bliźniaków było utopienie - powiedziała prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Z uwagi na jej stan psychiczny nadal nie można przesłuchać matki dzieci.
2020-02-12, 13:49
W środę przeprowadzono sekcję zwłok 2-miesięcznych bliźniaków. Chłopcy zmarli w poniedziałek, a prokuratura jako wstępną kwalifikację przyjęła zabójstwo. Dzieci znajdowały się w mieszkaniu pod opieką 40-letniej matki, a służby o tym, że niemowlaki nie oddychają, zawiadomiła sąsiadka.
Powiązany Artykuł
Bydgoszcz: zwłoki dwumiesięcznych bliźniaków w mieszkaniu. "Wykluczamy zatrucie czadem"
Matka chłopców w szpitalu
- Obie sekcje się zakończyły. Jako najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci dzieci biegły wskazał uduszenie gwałtowne w mechanizmie utonięcia, czyli utopienie - powiedziała prokurator Adamska-Okońska.
Jak poinformowała, matka chłopców przebywa obecnie w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu. Jej stan psychiczny nie pozwala jeszcze na jej przesłuchanie.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] "To nie zdarza się często". W bydgoskim "oknie życia" ktoś zostawił dwulatka
REKLAMA
W charakterze świadków przesłuchane zostały sąsiadka, która zaalarmowała pogotowie ratunkowe w poniedziałek, a także babcia bliźniaków, pod której opieką znajduje się teraz ich pięcioletnia siostra.
Mąż musiał wyjść
Z ustaleń prokuratury wynika, że kobieta mieszkała razem z mężem, pięcioletnią córeczką i urodzonymi w grudniu zeszłego roku chłopczykami. Wiadomo, że kobieta cierpiała na zaburzenia związane z depresją poporodową. Z tego powodu leczyła się i zażywała leki. Opiekował się nią mąż, ale w poniedziałek musiał wyjść i poprosił sąsiadkę, aby za jakiś czas zajrzała do mieszkania. Starsza siostra bliźniaków była w przedszkolu. Gdy sąsiadka weszła do mieszkania, znalazła w łóżeczkach niemowlęta, które nie dawały oznak życia. Natychmiast wezwała pogotowie ratunkowe.
Na miejsce przyjechali ratownicy medyczni i policjanci. Prowadzona przez ratowników długotrwała reanimacja zakończyła się niepowodzeniem. Stan kobiety był na tyle zły, że została przewieziona do szpitala. Według lekarzy była ona w stanie bezpośrednio zagrażającym życiu. Na ciałach chłopców nie stwierdzono obrażeń.
bb
REKLAMA
REKLAMA