10 lat od katastrofy smoleńskiej. Politolog: tylko chwilowo zmieniła społeczeństwo na lepsze

2020-04-01, 17:04

10 lat od katastrofy smoleńskiej. Politolog: tylko chwilowo zmieniła społeczeństwo na lepsze
W Krakowie w uroczystościach pogrzebowych prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej uczestniczyły tysiące Polaków. Foto: PAP/Paweł Supernak

- Katastrofa smoleńska zmieniła społeczeństwo i wpłynęła na politykę, ale nie wywróciła jej do góry nogami. Stanowiła tąpnięcie, które pozwoliło na początku na nieco inny niż wyczekiwany scenariusz polityczny, bo np. w 2010 r. kandydatem na prezydenta był Jarosław Kaczyński, ale nie spowodowała przewrotu. Według mnie największy wpływ miała na politykę zagraniczną - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

10 kwietnia minie 10 lat, od kiedy w Smoleńsku rozbił się samolot Tu-154M, wiozący polską delegację na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. W katastrofie zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie maszyny - 96 osób, wśród nich m.in. prezydent Lech Kaczyński z małżonką, najwyżsi dowódcy wojska i wielu polityków. Była to największa tragedia ostatnich lat, która wpłynęła nie tylko na życie polityczne w Polsce, ale również na społeczeństwo. Jak Smoleńsk zmienił nas i naszą politykę? Zapraszamy do rozmowy z dr. Bartłomiejem Biskupem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego.

Powiązany Artykuł

Smoleńsk wrak free 1200.jpg
Katastrofa smoleńska

Bartłomiej Bitner: Czy Polacy potrafią się jednoczyć?

Dr Bartłomiej Biskup: Tak. W szczególności dzieje się to w sytuacjach zagrożenia czy kryzysu.

Pytam o to, bo pamiętamy, jak to było w 2005 r. przy okazji śmierci papieża Jana Pawła II, a potem w 2010 r. po katastrofie smoleńskiej. Zjednoczenie się tylko na krótki czas, a potem znów szara rzeczywistość i podziały.

To jest naturalne. Nie stawiałbym różnic między Polakami a innymi narodami, jeśli chodzi o podziały. Być może inne narody mają więcej jedności na co dzień, ale z kolei gorzej działają w sytuacjach kryzysowych - ludzie są wtedy mniej solidarni wobec siebie czy wobec zagrożenia zewnętrznego. W historii bardzo często tak się zdarzało, że niektóre narody np. w ogóle nie stawiały oporu wrogowi. Poza tym w Polsce praktycznie zawsze, czy to w dwudziestoleciu międzywojennym, czy we wcześniejszych okresach, spór polityczny był żywy. Zawsze były różne drogi dojścia do różnych celów, czasami tych samych. Już taka nasza cecha narodowa, że w przypadku zagrożenia się jednoczymy, a kiedy następuje czas względnego spokoju, to ten spór wybucha na nowo.

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] "Nie wiedziałam jak mam to powiedzieć swoim gościom". Dziennikarze Polskiego Radia wspominają dzień katastrofy smoleńskiej

Wydaje się, że polskie społeczeństwo najbardziej dzielą kwestie polityczne. Mimo antagonizmów potrafimy się przy ważnych momentach jednoczyć, ale tylko - jak pokazuje najnowsza historia - na chwilę. Dlaczego tak się dzieje?

Taka jest cecha natury człowieka. Poza tym dochodzi tu kwestia samej polityczności. Polityka przecież zakłada prowadzenie sporu, przekonywanie się, argumentowanie. Ten spór często przybiera gorące formy, ale w Polsce tym bardziej.

Powiązany Artykuł

smoleńsk1200.jpg
Rocznica katastrofy smoleńskiej w Programie 1 Polskiego Radia

W Polsce spór niezwykle mocno oddziałuje na społeczeństwo. Często przekłada się na to, że jedna strona jest głucha na argumenty drugiej, co powoduje, że obie nie potrafią się dogadać. Może klucz tkwi właśnie tutaj?

Rzeczywiście tak jest, a w ostatnich latach nastąpiło zaostrzenie tego sporu. Nie tylko bardziej ostre są argumenty, ale też strony sporu są okopane na swoich pozycjach i nie wychodzą poza swoje linie. Niestety, nie ma takiego podstawowego zaufania do siebie nawzajem partii politycznych. Ugrupowania zakładają, że przeciwnicy zrobią coś złego, że nie dotrzymają umów, a nie odwrotnie. Faktycznie spór w ostatnich latach przybrał na sile i jest bardzo gorący, ale w historii Polski już bywały takie momenty.

>>>[POLSKIE RADIO] Joanna Lichocka o swoich filmach dot. katastrofy smoleńskiej: są świadectwem prawdy

Katastrofa smoleńska była ogromną tragedią, każdy był nią wstrząśnięty. Czy można powiedzieć, że zmieniła nasze społeczeństwo, a jeśli tak, to jak – na lepsze, na gorsze?

Na pewno zmieniła. Na lepsze chwilowo, bo podobna atmosfera po Smoleńsku panowała w różnych częściach społeczeństwa i sceny politycznej, lecz cechą każdej żałoby po ogromnej tragedii jest to, że ją się tak przeżywa, a inne rzeczy schodzą na dalszy plan. Wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie było już tylko gorzej. Dlatego, że różne wątki związane z katastrofą zaostrzyły spór polityczny. Mam tu na myśli zarówno działania ówczesnego rządu dotyczące zbadania przyczyn katastrofy i wyjaśnienia tego, co się stało, jak i następne kampanie wyborcze. Katastrofa stanowiła bowiem nie tylko ich element, co było oczywiste, bo była jednym z tematów społeczno-politycznych, ale wiązała się również z negatywnymi, czasami nawet obraźliwymi wypowiedziami i stwierdzeniami polityków obu stron. Dopiero upływ czasu to zmienił i wciąż zmienia. Teraz katastrofy smoleńskiej nie ma już na stole debaty publicznej, a następne lata zapewne pozwolą na odnoszenie się do niej z jeszcze większym dystansem.

A zatem katastrofa smoleńska wpłynęła też w dużym stopniu na politykę. Jednak czy można stwierdzić jak bardzo? Czy zdaniem obserwatora politycznej sceny wywróciła ją do góry nogami?

Powiązany Artykuł

smoleńsk 1200 pap.jpg
Serwis specjalny - SMOLEŃSK 2010

Moim zdaniem nie. Wyniki kolejnych wyborów - prezydenckich w 2010 r. i parlamentarnych rok później - nie stanowiły przewrotu na polskiej scenie politycznej. Pozwoliły na pewne przewartościowanie spraw, ale uważam, że wiązało się to z innymi czynnikami, zwłaszcza społeczno-gospodarczymi. Katastrofa smoleńska stanowiła tąpnięcie, które pozwoliło na nieco inny niż wyczekiwany scenariusz polityczny - Jarosław Kaczyński był kandydatem na prezydenta i uzyskał bardzo dobry wynik. W innej sytuacji prawdopodobnie tego by nie było. Jednak nie stanowiło to jakiegoś przewrotu - rządzący w tamtym czasie politycy PO utrzymali się przy władzy. Dopiero w 2015 r. zmianie uległ obóz rządzący, ale było to już dawno po Smoleńsku. Według mnie katastrofa największy wpływ miała na politykę zagraniczną, np. na politykę wobec Rosji.

>>>[CZYTAJ TAKŻE] 10. rocznica katastrofy w Smoleńsku. Niezwykłe wydawnictwa Polskiego Radia

To bezsprzecznie. Teraz wielu obserwatorów sceny politycznej podkreśla, że relacji między Polską a Rosją praktycznie nie ma. Jak jeszcze Smoleńsk wpłynął na naszą politykę zagraniczną?

Nastąpił co prawda krótki, ale jednak czas zbliżenia się innych krajów Unii Europejskiej czy NATO do Polski i wspólnych deklaracji związanych z katastrofą oraz jej wyjaśnianiem. Oczywiście Polska ma swoją pozycję w strukturze unijnej i Sojuszu, ale Smoleńsk mógł uświadomić zachodnioeuropejskim państwom niektóre działania czy twarze polityki zagranicznej Rosji. Myślę, że katastrofa smoleńska pewnym politykom na Zachodzie mogła otworzyć oczy. Natomiast nie widzę jakichś specjalnych skutków w polskiej polityce, może oprócz tego, że nastąpiło jeszcze większe wzmocnienie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.

Czyli po Smoleńsku nie nastąpiły ogromne zmiany w polskiej polityce.

Powiązany Artykuł

pap_20190214_0S71200.jpg
Andrzej Melak: Smoleńsk jest konsekwencją Zbrodni Katyńskiej

Patrząc z 10-letniej perspektywy, wydaje się, że nie. Zmiany, które widzieliśmy, były zmianami taktycznymi, krótkotrwałymi. Wiązały się z bieżącymi wynikami ugrupowań na scenie politycznej i przeżywaniem żałoby. Jeśli mówimy o tzw. wojnie polsko-polskiej, czyli konflikcie między dwiema największymi partiami w Polsce, to nic się nie zmieniło. Po katastrofie nastąpiło kilkumiesięczne zamrożenie konfliktu, po czym wybuchł on na nowo.

Czy tegoroczne obchody 10. rocznicy katastrofy, które będą miały wymiar bardziej symboliczny, wpłyną na politykę, biorąc pod uwagę perspektywę zbliżających się wyborów prezydenckich?

Myślę, że ten wpływ będzie bardzo znikomy. Dlatego, że obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej i jednocześnie 80. rocznicy Zbrodni Katyńskiej z konieczności będą bardzo zawężone, kameralne. W mediach pojawią się oczywiście na ten temat informacje, ale sądzę, że bardziej wspominkowe, historyczne, przypominające o tym, co się stało. W medialnym obiegu jednak nie wybiją się, bo dziś ważniejsze są tematy związane z pandemią. Niemniej stan, w jakim znajdujemy się obecnie, a więc zagrożenia, niebezpieczeństwa, niepewności, jest poniekąd podobny do tego sprzed 10 lat, po katastrofie. Wydaje mi się zatem, że społeczeństwo może je sobie porównywać, a to może spowodować wzrost poglądów prawicowych. Połączenie pandemii i pamięci katastrofy sprzed 10 lat może nieco wzmocnić prawą scenę polityczną w Polsce.

Rozmawiał Bartłomiej Bitner, portal PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej