Piotr Gliński: rząd od początku monitoruje sytuację w Domach Pomocy Społecznej
Wicepremier Piotr Gliński nazywa "politycznie motywowanym kłamstwem" komentarze o tym, że rząd "opuścił Domy Pomocy Społecznej" w czasie epidemii. Szef resortu kultury, który pełni również funkcję Przewodniczącego Komitetu Społecznego Rady Ministrów, powiedział Polskiemu Radiu, że sytuacja w DPS-ach "omawiana jest na każdym posiedzeniu sztabu kryzysowego".
2020-04-20, 19:10
Posłuchaj
Do placówek objętych kwarantanną skierowano - jak mówi wicepremier - sprzęt, wsparcie medyczne oraz, gdy było to konieczne, asystę Wojsk Obrony Terytorialnej.
- Jesteśmy zbulwersowani takimi atakami, zarówno politycznymi, jak i niektórych mediów, związanymi z sytuacją w DPS-ach. Sytuacja oczywiście jest trudna, ale ona dotyczy po pierwsze dwudziestu czterech domów, gdzie mamy kwarantannę, a Domów Pomocy Społecznej jest 824 w Polsce. Natomiast polskie państwo od samego początku epidemii jest obecne w tych miejscach - powiedział minister.
Zakaz pracy w kilku szpitalach
Powiązany Artykuł

Od dziś nowe zasady bezpieczeństwa dot. koronawirusa. Sprawdź, co się zmieniło
Wicepremier dodał, że resort zdrowia pracuje nad rozwiązaniem, które ograniczyłoby wieloetatowość w niektórych obszarach służby zdrowia. Jak zaznaczył, trzeba jasno powiedzieć, że przyczyną tych trudnych momentów są zjawiska szersze i systemowe, na przykład właśnie wieloetatowość.
- Rozważana jest w tej chwili możliwość w ministerstwie zdrowia wprowadzenia zakazu pracy w kilku miejscach dla osób które pracują na przykład w szpitalach zakaźnych. Będzie to także związane z rekompensatą finansową dla osób, które nie mogłyby pracować na kilku etatach - mówił Piotr Gliński.
REKLAMA
Od początku epidemii koronawirusa w Polsce zmarło szesnaścioro podopiecznych Domów Pomocy Społecznej zakażonych patogenem. Minister Piotr Gliński zaznaczał, że wskaźnik ten jest dziesięciokrotnie niższy niż w niektórych krajach Europy Zachodniej.
st
REKLAMA