Wyrok ws. wypadku w Oświęcimiu. Beata Szydło zrzekła się zasądzonej na jej rzecz nawiązki
B. premier Beata Szydło oceniła, że sprawa wyroku ws. wypadku z jej udziałem "budzi zbędne emocje niektórych mediów". Z tego powodu, jak napisała na Twitterze, "pomimo nieprawomocności wyroku" oświadczyła, że zrzeka się zasądzonej na jej rzecz nawiązki.
2020-07-10, 09:01
Oświęcimski sąd rejonowy uznał w czwartek, że kierowca fiata seicento jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku w 2017 r. w Oświęcimiu, w którym poszkodowana została m.in. Beata Szydło. Zarazem warunkowo umorzył postępowanie na 1 rok. Sąd uznał, że także kierowca BOR złamał przepisy.
Kierowca seicento musi zapłacić po 1 tys. zł. nawiązki poszkodowanym w wypadku – byłej premier Beacie Szydło oraz funkcjonariuszowi BOR. Ma na to 2 miesiące od uprawomocnienia się wyroku. Sąd zwolnił go z płacenia kosztów procesu. Wskazał zarazem, że do wypadku przyczynili się też inni uczestnicy ruchu drogowego.
- Beata Szydło: Rafał Trzaskowski na potrzeby kampanii próbuje pokazać, że jest inny niż kiedyś
- Beata Szydło: wynik prezydenta Andrzeja Dudy w I turze wyborów jest doskonały
Powiązany Artykuł
Wypadek kolumny BOR z Beatą Szydło. Jest decyzja sądu ws. kierowcy seicento
"Zrzekam się nawiązki"
"Ponieważ sprawa ta budzi zbędne emocje niektórych mediów, pomimo nieprawomocności wyroku, chciałabym już teraz oświadczyć, że zrzekam się zasądzonej na moją rzecz nawiązki" - napisała Szydło w czwartek wieczorem na Twitterze.
REKLAMA
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z ówczesną premier Beatą Szydło (jej pojazd był w środku) wyprzedzały fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto z ówczesną szefową rządu, które w konsekwencji wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR.
ms
REKLAMA