Pisali prace dyplomowe za pieniądze. Rozbito "fabrykę absolwentów" wartą miliony złotych

Przestępstw przeciwko m.in. wiarygodności autentyczności dokumentów i prawom autorskim mieli dopuścić się członkowie grupy zajmującej się tworzeniem prac naukowych - poinformowała krakowska prokuratura. Jak ustalono, zlecenia warte były ponad siedem milionów złotych.

2020-08-19, 19:00

Pisali prace dyplomowe za pieniądze. Rozbito "fabrykę absolwentów" wartą miliony złotych
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock/Anna Gawlik

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko poinformował w środę, że małopolska policja "realizowała czynności procesowe w sprawie dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko wiarygodności autentyczności dokumentów, prawom autorskim i prawom pokrewnym oraz pranie brudnych pieniędzy".

Powiązany Artykuł

uj 1200 shutterstock.jpg
Ranking Perspektywy 2020. Zobacz najlepsze uczelnie wyższe w Polsce

Grupa ta, jak wynika z przekazanych informacji, działała na terenie całego kraju w okresie od 2016 r. do chwili obecnej. Zajmowała się ona odpłatnym tworzeniem gotowych prac dyplomowych: licencjackich, inżynierskich, magisterskich i rozpraw doktorskich. Wykorzystywano do tego specjalnie stworzony system informatyczny.

Zorganizowany proceder 

Na jej czele stał mieszkaniec Warszawy, który organizował pracę grupy: odbierał telefony od zainteresowanych usługami, a następnie przydzielał zlecenia konkretnym redaktorom.

Ci tworzyli prace, przedstawiane później promotorom na uczelniach wyższych, stanowiące podstawę do wydania studentom tytułów zawodowych licencjata, inżyniera, magistra i tytułu naukowego doktora, a także do wydania dyplomów ukończenia studiów wyższych.

REKLAMA

- Rektorzy uczelni, będący osobami uprawnionymi do wystawienia tych dokumentów byli zatem podstępnie wprowadzani w błąd, co do rzeczywistego autorstwa tych prac - sprecyzował rzecznik prokuratury.

Hnatko podkreślił, że działalność grupy - na co wskazują dowody - "nie ograniczała się do tworzenia wzorów prac, czy też korekty już istniejących tekstów, ale do tworzenia prac będących utworami w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, od początku najczęściej bez jakiegokolwiek udziału osoby, która przedkładała ją następnie jako własną na wyższej uczelni".

- Dowody te wskazują na pełną świadomość członków grupy co do przedkładania tych utworów na wyższych uczelniach w celu wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w zakresie nadania tytułów zawodowych licencjata, inżyniera, magistra i tytułu naukowego doktora oraz wydania dyplomów ukończenia studiów wyższych - podał prokurator.

Tysiące opłat i miliony złotych

Opłat za usługi dokonywano za pomocą internetowego systemu płatności i transferowano je do jednego z tropikalnych rajów podatkowych. Następnie pieniądze wracały na rachunki bankowe osób powiązanych z grupą.

REKLAMA

- Dane uzyskane od operatora systemu pozwalają na zidentyfikowanie ponad 11 000 opłat dokonanych przez kilka tysięcy zleceniodawców, na łączną kwotę przekraczającą siedem mln złotych. Podkreślenia wymaga, że w rzeczywistości autorzy prac otrzymywali od kierującego grupą jako swoje wynagrodzenie jedynie 10 proc. opłaty, którą wnosili zleceniodawcy - wyjaśnił Hnatko.

Powiązany Artykuł

wojciech_murdzek1200.jpg
Cyfrowe dyplomy ukończenia wyższych uczelni? Minister nauki o szczegółach

Redaktorzy prac, którzy zostali już przesłuchani, wyjaśnili m.in. mechanizm działania grupy oraz wskazali osobę nią kierującą, która wyznaczała zadania poszczególnym jej członkom i dokonywała rozliczeń za wykonane zlecenia. Zastosowano wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze.

Z kolei wobec mężczyzny, który kierować miał zorganizowaną grupą przestępczą, sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na okres trzech miesięcy. "Podejrzany ten nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Za te czyny grozi odpowiedzialność karna do 10 lat pozbawienia wolności" - wskazał rzecznik. Jak dodał, sprawa ma charakter rozwojowy i "w najbliższym czasie planowane są kolejne zatrzymania".

jp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej