Szef CAS: zasady "hamulca bezpieczeństwa" są szansą na brak narodowej kwarantanny
- Jeżeli będziemy się stosować do zasad zawartych w tzw. hamulcu bezpieczeństwa, to jest szansa, że kolejny etap, czyli narodowa kwarantanna, nie wystąpi - powiedział szef Centrum Analiz Strategicznych dr hab. Norbert Maliszewski.
2020-11-07, 15:20
Kancelaria premiera i Ministerstwo Zdrowia zorganizowały w sobotę wspólną konferencję prasową, na której zaprezentowano m.in. metody prognozowania przebiegu epidemii COVID-19 i dane, na których rząd opiera się wprowadzając kolejne restrykcje.
Wiceminister zdrowia Anna Goławska zapewniała, że jej resort dokłada wszelkich starań, by "rzetelnie i kompleksowo, codziennie informować o tym, jakie są aktualne dane w związku z epidemią".
Powiązany Artykuł
Wiceminister zdrowia: rzetelnie i kompleksowo informujemy o najnowszych danych nt. koronawirusa
Oprócz wiceminister w konferencji udział wzięli dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny dr. Grzegorz Juszczyk oraz szef Centrum Analiz Strategicznych dr hab. Norbert Maliszewski.
Hamulec przed kwarantanną
Maliszewski, omawiając poszczególne warianty przebiegu epidemii, przekonywał, że jeżeli wśród ludzi będzie się ograniczać mobilność, to według jednego z modeli, który liczył wpływ ograniczenia mobilności do stycznia, przewidywalny jest spadek zakażeń. - Jeżelibyśmy się stosowali do zasad, które zostały zaprezentowane w tzw. hamulcu bezpieczeństwa, to jest szansa na to, aby ten kolejny etap, czyli narodowa kwarantanna, nie wystąpił - powiedział szef CAS.
REKLAMA
Posłuchaj
Tłumaczył, że oprócz strategii obostrzeń, opracowana została także strategia luzowania, odmrażania. - Proszę sobie przypomnieć te nasze doświadczenia z wiosny, jak dynamicznie, jak sprawnie udało się te wszystkie procesy przeprowadzić. Tutaj zaplanowane jest etapowe wprowadzanie restrykcji, ale także sygnał jest taki, że jeżeli właśnie uda się ograniczyć tę liczbę przypadków, to wówczas mamy już zaplanowane te działania związane z luzowanie obostrzeń, tak, żeby właśnie tak, jak na wiosnę, gospodarka pracowała. Tak żebyśmy mieli tak jak w przypadku września, miesięcy letnich, te korzystne dane także właśnie i w grudniu, i w styczniu - wyjaśniał prof. Norbert Maliszewski.
Według niego, obecnie średnia tygodniowa wynosi 59 nowych przypadków na 100 000 mieszkańców i codziennie wzrasta o średnio dwie osoby. - Wydaje się, że jeżeli będziemy stosować się tych obostrzeń, będzie działał ten hamulec bezpieczeństwa, to mamy szansę, aby jednak narodowa kwarantanna nie została wprowadzona, ale musimy stosować się do tych restrykcji - dowodził szef Centrum Analiz Strategicznych.
Posłuchaj
Pytany, kiedy można się spodziewać efektów wprowadzanych ograniczeń, Maliszewski przypomniał, iż na ogół występuje to po 7-14 dniach. - Ale pamiętajmy, że kiedy mamy tak dużą liczbę zakażeń, następuje pewna inercja, więc to może się jeszcze przesunąć w czasie - zaznaczył.
REKLAMA
Zastrzegł, że są to "modele teoretyczne". - Jeżeli Polacy będą stosować się do tych obostrzeń, do ostrych restrykcji tak jak te modele zakładają, to wówczas ten spadek nastąpi, a jeżeli nie, będziemy musieli wprowadzić narodową kwarantannę, żeby ograniczyć transmisję - tłumaczył.
Zaangażowanie wielu instytucji
Monitorowaniem i prognozowaniem przebiegu epidemii COVID-19 w Polsce zajmuje się działający przy ministrze zdrowia zespół pod kierunkiem dr Grzegorza Juszczyka, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
Powiązany Artykuł
Ile jest łóżek i respiratorów dla pacjentów z COVID-19? Znamy najnowsze dane MZ
Celem zespołu - tłumaczył jego szef - jest wymiana doświadczeń, danych i przeprowadzanie analiz epidemiologicznych, które później mogą być wykorzystywane do podejmowania decyzji przez Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Przyznał zarazem, że proces ten jest złożony, a jego wyniki bardzo różnorodne, podlegające dalszej interpretacji.
REKLAMA
W zespole dr. Juszczyka pracują przedstawiciele instytucji publicznych (Głównego Inspektoratu Sanitarnego, resortu zdrowia, NIZP-PZH, GUS, Agencji Ochrony Medycznych i Taryfikacji oraz Centrum e-Zdrowia) oraz cztery zespoły ekspercko-badawcze, które opracowały własne modele epidemiologiczne. Są to zespoły prof. Anny Gambin z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego; zespół dr. Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Informatycznego i Matematycznego UW, zespół MOCOS prof. Tylla Kruegera z Politechniki Wrocławskiej oraz zespół firmy ExMetrix z Krakowa.
W ramach prac zespołu ds. monitorowania i prognozowania przebiegu epidemii COVID-19 - mówił Juszczyk - przygotowywane m.in. są krótko i średnioterminowe prognozy, a także prognozy wariantowe na potrzeby ministra zdrowia.
Sposoby działania
Prof. Norbert Maliszewski podkreślał, że Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW, z którym on również współpracuje, dysponuje modelem agentowym. - Model na mapie Polski reprezentuje każdego obywatela, określa dla niego cechę charakterystyczną. Zaletą tego modelu jest to, że możemy decydować się na obliczenie wielu scenariuszy, np. jakie będą konsekwencje tego, że dzieci pozostaną w domach, będą uczyć się w systemie zdalnym - tłumaczył.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Nowy rekord zakażeń koronawirusem w Polsce. Blisko 28 tys. przypadków
Poinformował, że jednym z przeanalizowanych scenariuszy było zwiększenie transmisyjności w przestrzeni publicznej o 10 pkt proc., co - według wyniku badania - skutkowałoby wzrostem zakażeń o ponad 200 tys. przypadków. Maliszewski, powołując się na badania, zwracał uwagę, że transmisyjność zwiększają m.in. protesty społeczne.
- W czasie kiedy pojawiły się protesty, ta mobilność rośnie. I to rośnie o 10 pkt. procentowych, stąd apele rządu i pana premiera Mateusza Morawieckiego, aby w inny sposób organizować te protesty. One zagrażają zdrowiu i życiu Polaków - dodał Norbert Maliszewski.
jp
REKLAMA
REKLAMA