Orlen na plusie, opozycja na minusie. Felieton Miłosza Manasterskiego
"Najniebezpieczniejsze kłamstwa to prawdy nieco zniekształcone" - twierdził niemiecki pisarz Georg Christoph Lichtenberg. Myśl Lichtenberga wydaje się bardzo inspirować działania polityków opozycji i wspierające je media.
2021-02-04, 15:11
Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen od dłuższego czasu jest obiektem ataków polityków opozycji i wspierających ich mediów. Kilka dni temu pojawił się w niemieckim portalu nieoficjalny "przeciek", że prezes Obajtek może już wkrótce zastąpić premiera Mateusza Morawieckiego w roli szefa rządu. "Przeciek" wykorzystywał niezaprzeczalny fakt, że prezes Obajtek jest wysoko ceniony za swoją działalność przez lidera Zjednoczonej Prawicy Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS niedawno mówił o szefie Orlenu: "Jest nadzieją dla Polski, niezwykły talent, wyróżniająca się postać". Mamy więc prawdę i mamy zniekształcenie, że chwalony ma zastąpić obecnego szefa rządu. Takie publikacje pojawiają się nieprzypadkowo a ich celem jest nie tyle docenienie Daniela Obajtka, co skonfliktowanie go z premierem Mateuszem Morawieckim. Choć od „rewelacji prasowych” natychmiast odciął się prezes Obajtek, zamieszanie wokół niego trwa nadal.
W środę 4 lutego, na dzień przed planowaną publikacją wyników PKN Orlen, posłowie Cezary Tomczyk i Iwona Śledzińska-Katarasińska zorganizowali konferencję prasową. Poseł Śledzińska-Katarasińska wyraziła oburzenie, że otrzymała od prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka wezwanie przedprocesowe po tym, jak z trybuny sejmowej cytowała publikacje prasowe o zarzutach korupcyjnych wobec Obajtka. Służby prasowe koncernu wydały w tej sprawie jednoznaczny komunikat: "informujemy, że w stosunku do Prezesa PKN Orlen, Daniela Obajtka żaden sąd nie wydał jakiegokolwiek wyroku stwierdzającego popełnienie przestępstwa. Dotyczy to również rzekomych nieprawidłowości w postępowaniach przetargowych, o których wspominali parlamentarzyści".
Powiązany Artykuł
"Nie żałuję decyzji". Prezes PKN Orlen o zakupie grupy Polska Press
Jak widać w Platformie Obywatelskiej pojęcie domniemanej niewinności obowiązuje tylko wobec jej członków. Póki sąd prawomocnie nie skaże członka tej partii za popełnione przestępstwa PO zakłada, że jest on całkowicie niewinny. Stąd całkowita pobłażliwość tej organizacji wobec polityków z tak poważnymi zarzutami prokuratorskimi jak Stanisław Gawłowski czy Sławomir Neumann. Inaczej wygląda to w przypadku ludzi związanych z obecnym rządem. Tutaj politycy Platformy Obywatelskiej uważają za winnych nawet uwolnionych od zarzutów w sądzie. Co więcej, koledzy Gawłowskiego i Neumanna na wczorajszej konferencji zapowiedzieli, że jeżeli Obajtek będzie dalej grozić parlamentarzystom procesami za to, że przypominają, iż w przeszłości miał postawione zarzuty korupcyjne, tym częściej będą o tych zarzutach mówić.
Choć amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt uważał, że "Powtarzanie nie zamieni kłamstwa w prawdę", powtarzanie „prawdy zniekształconej” ma swoje poważne konsekwencje. Ataki na prezesa PKN Orlen wpływają także na notowania giełdowe tej spółki, poziom zaufania inwestorów i realizacje ambitnych planów rozwojowych. Z całą pewnością politycy PO obawialiby się w taki sposób potraktować wielkich światowego biznesu: Jeffa Bezosa, Marka Zuckerberga czy Tima Cooka. Posłowie musieliby się spodziewać bardzo stanowczej reakcji prawników reprezentujących tych top menedżerów. W przypadku polskich firm najwyraźniej liczą, że uda im się zasłonić immunitetem. Jednak jest gdzieś granica szkodnictwa posłów i granicę tę będzie musiał ustalić sąd. Nie chodzi tu już tylko o przypadek prezesa Orlenu. Zapowiadają się także inne pozwy wobec posłów opozycji, którzy nie odróżniają zasadnej krytyki od szkalowania, a troski o dobro publiczne od podważania zaufania do państwowych podmiotów.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Mam wizję rozwoju tej spółki". Szef PKN Orlen o Polska Press
"Nie można i nie wolno żonglować słowem. Nie wolno liczyć, że z pomocą słowa uda się wprowadzić w błąd drugiego człowieka. Bo człowiek jest dociekliwy. Może się to udać raz lub drugi, ale jeżeli kłamstwo w słowie stanie się nałogiem, wówczas traci zaufanie autor kłamliwych słów i stracą wartość wypowiadane słowa, ludzie natomiast zaczną czytać między wierszami i stworzą własne, drastyczne określenia dla producentów kłamliwych słów" - uczył prymas Stefan Wyszyński. Czy wczorajsza konferencja posłów PO przypadkowo zbiegła się z planowanym ogłoszeniem wyników finansowych PKN Orlen? Jeśli ktoś miał nadzieję, że są one złe, a prezes Obajtek ma poważne kłopoty, dzisiaj musiał się bardzo rozczarować. PKN Orlen osiągnął w 2020 r. 3,4 mld zł zysku netto, uwzględniając zysk na nabyciu Energi, wynik EBITDA LIFO był na poziomie 12,1 mld zł, a przychody ze sprzedaży wyniosły 86,2 mld zł. Wyniki finansowe najlepiej bronią prezesa Obajtka i niejednego mogą skłonić do "stworzenia drastycznych określeń dla producentów kłamliwych słów". Gdyby jednak wyniki koncernu były gorsze moglibyśmy mieć do czynienia z kolejną odsłoną kampanii przeciwko jego inwestycjom. Od wielu tygodni opozycja i związane z nią media podają w wątpliwość zakup przez Orlen grupy Polska Press. Widać ogromny lęk przed wyjęciem z najwyraźniej zaufanych rąk niemieckich 20 lokalnych dzienników, 120 tygodników lokalnych i 500 witryn internetowych. Jak bowiem inaczej tłumaczyć sobie stwierdzenie posła Adama Szłapki z KO, który określił zakup wydawnictwa przez Orlen jako "wrogie przejęcie mediów w Polsce"?
Niestety hamulcowym repolonizacji znowu się nie udało. PKN Orlen nawet w bardzo trudnym roku 2020 r. osiągnął bardzo dobre wyniki, pomimo prowadzenia jednocześnie wielu działań nie nastawionych na zysk a kluczowych dla walki z koronawirusem, jak choćby produkcja płynu odkażającego. Choć wartość zakupu Polska Press jest tajemnicą, szacuje się, że może być to ok. 100 do 120 milionów złotych. Przy zysku netto koncernu za ubiegły rok w wysokości 3,4 miliardów złotych nic nie stoi na przeszkodzie, by tę stosunkowo niewielką, choć bardzo ważną transakcję sfinalizować.
Miłosz Manasterski
REKLAMA