Kółko Hołowni, krzyżyk Budki. Felieton Miłosza Manasterskiego
Szymon Hołownia ogłosił powstanie koła poselskiego Polski 2050. Na razie to tylko kółko (trzy posłanki), ale nie ma wątpliwości, że otwarta wojna byłego prezentera TVN z Platformą Obywatelską stała się faktem - pisze w swoim felietonie Miłosz Manasterski.
2021-02-17, 12:50
Powiązany Artykuł
Prof. Ryba: Platforma walczy z ruchem Hołowni o pierwszeństwo na opozycji
Z punktu widzenia wyborcy, to co dzieje się w ostatnich dniach niewiele zmienia - posłowie zmieniają barwy klubowe mniej więcej tak, jak zawodnicy piłki nożnej. Wynik meczu pozostaje taki sam - rządzi Zjednoczona Prawica. Zaskoczeniem byłoby przejęcie posłów KO przez Porozumienie albo transfer między Konfederacją a Partią Razem. Jednak to, co obserwujemy dzisiaj jako konflikt między PO a Polską 2050, będzie miało istotny wpływ na polską scenę polityczną w najbliższych latach.
Z takim budżetem, jakim dysponuje PO, partia ta nie może tak po prostu zniknąć w środku kadencji. Według przewidywań Państwowej Komisji Wyborczej subwencja dla partii Budki wyniesie rocznie 19 800 329,59 zł. Mając takie pieniądze, PO nie upadnie i nie zniknie z powierzchni ziemi, dopóki nie zostanie jej wypłacona ostatnia złotówka. Problem w tym, co dalej i jest to dla PO problem coraz większy.
Partia, która nie wygrywa wyborów, ma dwie możliwości przełamania wewnętrznego kryzysu. Pierwszy z nich to przygotowanie nowego programu wyborczego, wraz z całym marketingiem wokół niego - nośnymi hasłami, spotami telewizyjnymi, działaniami w mediach. Drugi - równie oczywisty - to radykalna zmiana przywództwa. W przypadku PO ta właśnie zmiana była o tyle pilna, że dla wielu jej liderów okres sprawowania władzy w latach 2007-2015 jest bardzo poważnym obciążeniem. Co więcej - niemało polityków PO z tego okresu wychodzi nie tylko z problemami wizerunkowymi, ale także poważnymi problemami prawnymi w postaci zarzutów prokuratorskich.
Tymczasem zmiany w PO są jedynie pozorne. Od roku liderem PO jest Borys Budka, polityk, który nie ma ani jasnej wizji, ani charyzmy, by skutecznie wizję tę przedstawić, gdyby gdzieś ją znalazł. Co gorsze trudno chwalić lidera PO nawet jego lojalnym sojusznikom. Niedawno zapytana o sukcesy Budki radna Renata Niewitecka w programie "Strefa Starcia" opowiadała, że "[…] wystąpił na konwencji i powiedział o tym, że chcemy praworządnego państwa, nie partyjnego, że chcemy demokratycznego państwa. To jest sukces, to jest ogromny sukces" - przekonywała Niewitecka. Notabene jest to sukces porównywalny z sukcesami Szymona Hołowni…
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Budka i Trzaskowski mają o czym myśleć. Nawet część polityków KO niechętna "Koalicji 276"
Choć Platforma ciągle może liczyć na bardzo życzliwe sobie media i poparcie fanatycznych zwolenników spod znaku KOD i Obywateli RP, to jednak jej zdolność do pozyskiwania nowych wyborców jest mizerna. Jak niewiele może znaczyć szyld PO, przekonali się jej liderzy wiosną ubiegłego roku, kiedy kandydatka na prezydenta, Małgorzata Kidawa-Błońska zaliczyła sondażową katastrofę. Choć na wynik zbliżony do 2 proc. poparcia wicemarszałek Sejmu uczciwie sobie zapracowała, to głównym sprawcą jej kłopotów był właśnie Hołownia.
"Na naszych oczach coraz bardziej zaciera się granica między polityką a przemysłem rozrywkowym" - pisał Amos Oz. Być może nie przypadkiem tak chętnie realizowany jest scenariusz promowania w polityce przedstawicieli show mediów. Tak zaistniał w niej Paweł Kukiz, niegdyś popularny muzyk. Na Ukrainie rządzi aktor, Wołodymyr Zełenski, znany z komediowego serialu, w którym zagrał prezydenta. W Polsce trzecie miejsce w wyborach prezydenckich zajął prowadzący "Mam talent". "Cały świat staje się »globalnym przedszkolem«" - dodaje Oz. Wygląda na to, że ma wiele racji. Przekonanie, że ludzie nieprzygotowani do ról politycznych, bez doświadczenia i kompetencji menedżerskich sprawdzą się na najwyższych stanowiskach, jest wciąż popularne.
Dość długo liderzy PO uspokajali się, że wojny z Hołownią nie będzie. Po wejściu Rafała Trzaskowskiego do drugiej tury wyborów prezydenckich w siedzibie PO otworzono szampana i wypito z nadzieją, że Hołownia to tylko epizod, który nie będzie miał dalszego ciągu. A przecież nie od dzisiaj wiadomo, że w otoczeniu byłego prezentera TVN są ludzie związani z Donaldem Tuskiem. I to zapewne Donald Tusk, z oddali, zajmuje się demontażem swojej byłej partii. Raczej nie przez przypadek podczas pokornego wystąpienie na zjeździe CDU, były premier dziękował niemieckiej partii za cierpliwość i apelował o "stałość w walce o wolnościową demokrację". Bo przecież do budowy Polski 2050 potrzeba wiele… cierpliwości i wsparcia…
Przebudzenie liderów PO przyszło kilka miesięcy później, dopiero kiedy Hołownia wyprowadził im z klubu Joannę Muchę i Jacka Burego. Być może teraz PO wreszcie rozumie, że najgroźniejszym przeciwnikiem dla nich nie jest wcale PiS, ale właśnie Hołownia. Owszem, Prawo i Sprawiedliwość wygrywa z PO kolejne wyborcze boje, ale to Szymon Hołownia i jego Polska 2050 zagrażają bezpośrednio istnieniu Platformy. Wszystko wskazuje na to, że przez najbliższe miesiące "metodą salami" Koalicja Obywatelska będzie pomniejszać swój skład osobowy na rzecz koła poselskiego Polski 2050. Joanna Mucha już zapowiedziała, że w przyszłości będzie to koło parlamentarne.
REKLAMA
To ostatni moment dla PO, żeby wyłoniła nowego lidera, który dla wyborców opozycji będzie niemniej atrakcyjny od showmana z TVN. Lidera, który zmieni strategię partii, tak by nie podzieliła losu swoich poprzedniczek, Unii Demokratycznej i Unii Wolności, partii, które zużyły się, znudziły i przestały być potrzebne.
Miłosz Manasterski
REKLAMA