Lisiecki: Im bogatszy obywatel, tym bogatsze państwo. Podnieśmy drugi próg podatkowy do 100 tys. zł
Podniesienie II progu podatkowego sprawi, że osoby, którym dzięki temu zmniejszą się obciążenia podatkowe, wydadzą lub zainwestują więcej pieniędzy. To napędzi koniunkturę gospodarczą, a budżet państwa nie straci. Mniejsze wpływy z podatku dochodowego zostaną zrównoważone chociażby VAT-em od takich dodatkowych zakupów – mówi poseł PiS Paweł Lisiecki w rozmowie z Portalem Polskiego Radia 24.
2021-03-25, 16:00
Panie Pośle, czekamy na szczegóły Nowego Ładu. Wiele osób mówi, że zrewolucjonizuje on system podatkowy. Pan zaś zwrócił się do Ministerstwa Finansów z pytaniem o możliwość podniesienia II progu podatkowego. Dlaczego Pana zdaniem należy go podnieść?
Duża część Polaków zaczyna lepiej zarabiać, a II próg podatkowy pozostaje bez zmian od 2009 roku. Obecnie mamy de facto trzy progi podatkowe. Zerowy próg podatkowy dla osób poniżej 26-go roku życia, pierwszy próg podatkowy dla osób, których dochód wynosi prawie 86 tysięcy zł rocznie – te osoby płacą 17-to procentowy podatek. Jest jeszcze drugi próg podatkowy. Osoby o dochodzie powyżej owych 86 tysięcy płacą 32-proc od każdej "nadwyżkowej" złotówki. Płace rosną, progi podatkowe pozostają bez zmian. W efekcie coraz więcej osób przekracza drugi próg podatkowy, chociaż realnie nie mogą mówić, by ich sytuacja finansowa uległa aż tak dużemu polepszeniu. Do mojego biura poselskiego przychodziło wiele osób z pytaniem, czy podniesienie progu jest możliwe.
Do jakiej wysokości chciałby Pan podnieść II próg podatkowy?
Wskazywałem na kwotę 100 a nawet 110 tysięcy zł. To stanowiłoby realne odciążenie podatkowe. Czekam na odpowiedź z Ministerstwa Finansów, być może poznamy ją wszyscy przy okazji prezentowania postulatów Nowego Ładu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Eksperci: tylko całościowa reforma systemu podatkowego spowoduje, że będzie ona bardziej sprawiedliwy
Już przy okazji wprowadzenia zerowego PIT-u dla młodych poniżej 26 roku życia zaczęły przebrzmiewać głosy, że stracą na tym samorządy, do których trafia wszak mniej więcej połowa pieniędzy z podatku dochodowego. Podwyższenie II progu podatkowego to dla nich kolejne straty…
Jeśli patrzeć na kwestię w ten sposób, to również dla władzy centralnej. Jednak ja nie uważam, byśmy w ogólnym rozrachunku mogli mówić o stracie. Patrzę na to inaczej: dochód narodowy wytwarzają Polacy poprzez własną pracę. Im lepiej będzie Polakom, im będą bogatsi, tym wpływy podatkowe będą większe. To, co zostało w kieszeni obywatela, który skorzystał z zerowego PIT-u dla młodych czy w przypadku, gdybyśmy podwyższyli II próg podatkowy, zostanie zainwestowane lub wydane, wymienione na towar lub usługę, a więc wróci w jakiejś części w podatku VAT. Tyle, że przy okazji „nakręci” gospodarkę. Władze PiS-u mają to na uwadze, to my wszak obniżyliśmy wysokość PIT-u z 18 do 17 proc. Samorządy niczego nie wytwarzają, tylko de facto konsumują te pieniądze, jedne lepiej, inne gorzej. W przypadku Warszawy, miasta, w którym mieszkam, można było mówić o pewnej wręcz rozrzutności, że przypomnę chociażby Strefę Relaksu na placu Bankowym.
Rząd Zjednoczonej Prawicy walczy z szarą strefą. Czy podniesienie progu podatkowego Pana zdaniem sprawi, że więcej osób zdecyduje się na legalną pracę, zamiast pracować na czarno i unikać podatków?
Zdecydowanie. Im obciążenia podatkowe są mniejsze, tym mniej opłaca się ryzykować ewentualne nieprzyjemne spotkania z fiskusem. Innymi słowy ktoś, kto skłonny byłby zaryzykować dla np. 2000 zł nieuczciwego zysku, inaczej skalkuluje ryzyko, jeśli tego zysku będzie tylko 700 zł.
REKLAMA
Zarazem jednak kij ma dwa końce. Już przy okazji zerowego PIT-u dla młodych niektórzy zwracali uwagę, że może skłaniać do nadużyć: pracodawca umawia się, że płaci pracownikowi 3 tysiące na rękę, w papierach wpisuje 7 tysięcy i tym samym nielegalnie podnosi sobie koszty uzyskania przychodu. Podniesienie II progu podatkowego mogłoby sprawić, że niektórzy fikcyjnie podwyższaliby wynagrodzenia pracownikom.
Jeśli ktoś chce w ten sposób oszukiwać, zapewne będzie starał się oszukiwać i przy obecnych progach podatkowych. Nie można tworzyć prawa, a priori zakładając, że obywatel będzie chciał wykiwać Państwo. Poza wszystkim mamy bardzo sprawnie działający aparat kontroli. Działa wywiad skarbowy, którego zadaniem jest wyłapywanie podobnych nieprawidłowości. Przyłapani na podobnym procederze szybko przekonują się, że zwyczajnie nie opłacało się tak kombinować. Zarazem zbyt duże obciążenia podatkowe mogą nawet w miarę uczciwych ludzi popychać w kierunku podobnych działań.
Powiązany Artykuł
Reset w podatkach? Zuber: słuszny kierunek, trzeba zmienić relacje procentowe w ich płaceniu
Wspomniał Pan, że ostatnia modyfikacja progu podatkowego to rok 2009. Czy Pana zdaniem progi podatkowe powinny być z automatu powiązane z wysokością płacy minimalnej?
Jeżeli system podatkowy były stabilny, to uważam, że tak. Jeśli jednak mówimy o najbliższej przyszłości, to wiele będzie zależało od tego, co znajdzie się w zapisach Nowego Ładu. Niektóre media spekulują, że wprowadzi on znaczące podniesienie kwoty wolnej od podatku; moim zdaniem to dobre rozwiązanie. Może się zresztą okazać, że już sam ten krok znacząco zmieni stan posiadania większości Polaków.
REKLAMA
Mówi Pan o kwocie wolnej od podatku. Jak to powinno wyglądać? Czy korzystniejsze jest ustalenie pewnej kwoty rocznego dochodu, poniżej której obywatel nie płaci podatków, czy też powinna obowiązywać zasada "złotówka za złotówkę", czyli płacenie podatków dopiero za każdą złotówkę powyżej kwoty wolnej od podatku?
Z punktu widzenia podatnika korzystniejsze jest oczywiście to drugie rozwiązanie. Z punktu widzenia Państwa jako całości – trzeba to przemyśleć, dokładnie zbadać ewentualne skutki dla budżetu. Chociaż, jak już mówiłem, ja jestem zwolennikiem, by jak najwięcej pieniędzy pozostawało w kieszeni Polaków, bo to zwiększa ich siłę nabywczą.
Rozmawiała Magdalena Złotnicka
REKLAMA