Tusk z góry przesądził, że Rosjanie nie mogą stać za katastrofą smoleńską. Są nowe nagrania

2021-04-08, 23:30

Tusk z góry przesądził, że Rosjanie nie mogą stać za katastrofą smoleńską. Są nowe nagrania
Fragment "Magazynu śledczego Anity Gargas". Foto: TVP1

TVP1 opublikowała kolejny fragment rozmowy, m.in. z udziałem Donalda Tuska i Edmunda Klicha, który pochodzi z narady w KPRM 23 kwietnia 2010 r. W materiale wypowiedział się również b. szef gabinetu premiera Marek Suski, według którego w Kancelarii Premiera nie zachowały się tajne dokumenty z 2010 r.

Powiązany Artykuł

1200_Suski_PAP.png
Tajemnicze zniknięcie dokumentów ws. katastrofy smoleńskiej. Suski: ci, którzy rządzili, mieli coś do ukrycia

TVP1 w programie "Magazyn śledczy Anity Gargas" wyemitowało kolejne fragmenty nagrania z poufnej narady, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 r. Uczestniczyli w niej m.in. ówczesny premier Donald Tusk, Edmund Klich, ówczesny przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, akredytowany przy badającej przyczyny tragedii MAK oraz części ministrów. Rozmowa dotyczyła m.in. przepisów, na podstawie których była badana katastrofa smoleńska.

Czytaj także:

Ówczesny premier Donald Tusk wypowiada się na nagraniach o ewentualnych przyczynach katastrofy.

- Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest: czy to zrobili Rosjanie? To są te najgroźniejsze spekulacje - mówi Tusk. - Im więcej zagadek, tajemnic czy spraw ukrytych, tym więcej pożywek dla najbardziej idiotycznych, a jakże groźnych spekulacji dotyczących na przykład zamachu ze strony rosyjskiej - dodał ówczesny premier.

Powiązany Artykuł

pap_20100411_0V6 (1).jpg
W sobotę emisja filmu z raportu końcowego podkomisji smoleńskiej

"Pewne rzeczy mogły być inaczej załatwione"

Z kolei Edmund Klich podczas narady w KPRM z 23 kwietnia 2010 r. mówił, że dopiero siódmego dnia po katastrofie smoleńskiej dowiedział się, że jest oficjalnie szefem komisji. Klich odnosił się także do zastosowania różnych procedur w badaniu przyczyn katastrofy.

- Ja sądziłem, ponieważ był to samolot lotnictwa państwowego, do którego w państwach NATO mają zastosowanie STANAG-i, to, że ktoś przeanalizuje i zaproponuje stronie rosyjskiej właśnie procedowanie według tego STANAG-u i ja przedstawiałem panu ministrowi Grabarczykowi propozycję rosyjską. Natomiast, jeśli ktoś by przeanalizował, może by inaczej sformułował pytania, czy wnioski do strony rosyjskiej - powiedział Klich.

- Gdyby podpisano szybko umowę bilateralną albo przyjęto procedowanie według STANAG-u, to pewne rzeczy mogły być inaczej załatwione. Jeśli działamy według załącznika trzynastego, to już wszystko jest precyzyjnie określone i nie można wybiegać za tą procedurę. Ja po prostu miałem nadzieję, że ktoś w Polsce oceni to wszystko dobrze i zaproponuje Rosjanom jakieś alternatywne rozwiązanie - dodał.

"Sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy"

W programie TVP1 pojawia się również wypowiedź ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera, który 28 kwietnia 2010 r. objął - po Edmundzie Klichu - stanowisko przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badającej przyczyny katastrofy. Wypowiedź - według TVP - ma pochodzić z tajnego posiedzenia komisji z 28 kwietnia 2010 r.

- Jeżeli te dwa raporty będą różne, to będzie do tego cała teoria spiskowa budowana w społeczeństwie, że albo ten ukrył, albo tamten ukrył, ale na pewno prawda gdzieś jeszcze indziej. My mamy tutaj cztery podmioty, które będą publikowały coś - komisję rosyjską, prokuratora rosyjskiego, komisję polską, prokuratora polskiego. A w związku z tym albo zadbamy w tej czwórce o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy - miał powiedzieć Miller.

"Mieli coś do ukrycia"

W programie wypowiedział się również były szef gabinetu premiera Marek Suski, który podkreślił, że w czasie pracy w KPRM zwrócił się o udostępnienie dokumentów tajnych z roku 2010.

- Kiedy pracowałem w KPRM, miałem przywilej albo obowiązek zapoznać się z tajnymi dokumentami z lat ubiegłych i do moich obowiązków należała ocena tych dokumentów, odesłanie ich do archiwów bądź odtajnienie - mówił Suski.

- Kolejno rok po roku czytałem dokumenty. Zdziwienie moje wzbudziło to, że były to dokumenty z 2009 r. i później dopiero z 2011 r. i kolejnych lat. Niestety nie było dokumentów z 2010 r. i pani z kancelarii tajnej nie potrafiła mi odpowiedzieć na pytanie, co się stało z tymi dokumentami. Mogę sądzić, że ci, którzy wtedy rządzili, mieli coś do ukrycia. Zwłaszcza teraz, patrząc na zapis nagrań rozmów Donalda Tuska z Edmundem Klichem - dodał były szef gabinetu premiera.

pb/jp
PAP/tvp.info

Polecane

Wróć do strony głównej