Dworczyk: trudno traktować działania hakerów jako przypadek; zaatakowano nasz kraj
Trudno traktować działania hakerów jako przypadek. Zaatakowano nasz kraj - mówił o cyberatakach w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl szef KPRM Michał Dworczyk. W jego ocenie ataki na skrzynki mailowe i media społecznościowe mają prowadzić do spowodowania chaosu i dezinformacji.
2021-06-20, 21:53
Szef KPRM w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla portalu wPolityce.pl odnosił się do cyberataku na jego skrzynkę mailową. Zapewnił, że jego poczta miała podwójną weryfikację, a on w ciągu ostatnich 9 miesięcy zmieniał hasło 12 razy.
- Pamiętajmy jednak, że hakerom udało się wkraść do wielu polityków na służbowe i prywatne konta pocztowe, konta w social mediach, wejść do systemów rządowych wielu państw takich chociażby jak supermocarstwo, jakim jest USA - podkreślił.
Powiązany Artykuł
"Trzeba to traktować jak atak militarny". Publicyści o cyberataku na skrzynki mailowe Michała Dworczyka
"Atak nie dotyczy tylko polityków PiS"
Na uwagę, że wybiórcza publikacja i interpretacje wykradzionej korespondencji mają uderzyć w niego jako szefa KPRM, Michał Dworczyk odpowiedział: "Wydaje mi się, że należy to odbierać jako atak nawet szerszy niż na rząd Rzeczpospolitej, zaatakowano nasz kraj".
Dworczyk mówił ponadto, że wiadomo jest o włamaniach na tysiące kont pocztowych. - Oddzielnym tematem jest, nad iloma adresami mailowymi udało się hakerom zapanować i wykraść korespondencję - podkreślił. - Pytanie jest w związku z tym jeszcze jedno: czy i kiedy te informacje zostaną wykorzystane - dodał i zaznaczył, że w tej sprawie klasa polityczna powinna być powściągliwa, choćby dlatego, że atak dotyczy polityków nie tylko z jednej strony sceny.
REKLAMA
Dworczyk zapewnił też, że na jego skrzynce i w wysłanej korespondencji nie było materiałów niejawnych, poufnych, zastrzeżonych, tajnych i ściśle tajnych. - Nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z zaplanowaną operacją, zorganizowaną przez obce służby - powiedział.
- Paweł Mucha: ws. cyberataków polska klasa polityczna powinna działać solidarnie
- Dworczyk: kłamstwa w artykule "GW" służą wyłącznie osobom siejącym dezinformacje
Działania równoległe
W jego ocenie "podstawą do manipulowania opinii publicznej są materiały wykradzione ze skrzynki mailowej, ale mamy dziś do czynienia z działaniami równoległymi". - Wszystkie one mają na celu spowodowanie chaosu i dezorientacji w społeczeństwie - dodał.
Podkreślił też, że ujawniane treści należą do kilku kategorii: materiały całkowicie sfałszowane i wytworzone od nowa, materiały zmanipulowane, czyli prawdziwe, ale pokazane po tym, jak zaingerowano w ich treść, oraz materiały prawdziwe. - Intencja wydaje się jasna, chodzi o wymieszanie prawdy z fałszem, co spowoduje dezorientację i chaos - stwierdza.
REKLAMA
- Komentowanie poszczególnych publikacji, czy to w mediach, czy poprzez kanały społecznościowe, a nawet popularne komunikatory, jest włączeniem się w realizację scenariusza atakującego - powiedział portalowi szef KPRM. - To on chce, by w Polsce toczyła się dyskusja wokół wskazanych przez niego zagadnień, żeby rosło napięcie. By media i służby zajmowały się tematami zastępczymi. To niewątpliwie ma odwrócić naszą uwagę od kwestii istotnych. A tych się dzieje wiele: sytuacja na Białorusi, Narodowy Program Szczepień, zbliżające się manewry wojskowe ZAPAD - stwierdził.
Ocenił także, że "wśród materiałów opublikowanych lub rozsyłanych mailem do tej pory rzeczywiście są takie, które nawet przeciętny czytelnik bez wahania wyłapuje jako absurdalne i w oczywisty sposób nieprawdziwe". - Do mediów dodatkowo wysyłane są sfabrykowane i ordynarne materiały, których celem jest zdyskredytowanie mnie - powiedział Dworczyk.
Powiązany Artykuł
Jarosław Kaczyński: cyberatak na polskich urzędników i polityków przeprowadzono z terytorium Rosji
Kto jeszcze został zaatakowany?
Polityk wymienił, że wśród zaatakowanych skrzynek znalazły się te należące m.in. poseł Ewy Szymańskiej, prezesa Fundacji Solidarności Międzynarodowej Rafała Dzięciołowskiego oraz jednej z dziennikarek pracującej kiedyś w białoruskim Radiu Racja.
Jak podał Dworczyk, "prezes Dzięciołowski, którego fundacja zajmuje się wspieraniem białoruskiej opozycji, otrzymał niepokojący sygnał od znajomego z Kijowa, że z jego poczty rozsyłana jest korespondencja, w której miał krytycznie oceniać »nadmierne zaangażowanie Polski we wspieranie wolnych mediów na Białorusi«". - Równocześnie na profilu Facebook byłej dziennikarki radia Racja pojawiła się informacja, rzekomo napisana przez nią, że straciła pracę dlatego, że rząd polski wycofuje się ze wspierania środowisk opozycyjnych w Mińsku - wymieniał.
REKLAMA
- W tym samym czasie na profilu Facebook Rafała Dzięciołowskiego pojawił się, rzekomo udostępniony przez niego, wpis pani poseł Szymańskiej, która z jednej strony krytykuje "zbyt kosztowną polską pomoc dla Białorusi", a z drugiej strony ma sporo zastrzeżeń do działań w czasie covidowym podejmowanych przez wiceministra zdrowia Waldemara Kraskę. Przypisano jej twierdzenie, że "pieniądze, które idą na Białoruś, powinny być wykorzystane na walkę z pandemią", czego ona nigdy nie napisała - kontynuował szef KPRM i przypomniał, że na Telegramie opublikowano też materiał sugerujący, że "wspieranie Białorusi traktujemy instrumentalnie, a w rzeczywistości chodzi nam o pozyskiwanie taniej siły roboczej".
- Premier: według wiedzy z ABW atak cybernetyczny był kierowany z Rosji
- Żaryn: ustalenia służb dowodzą, że Polska jest stałym celem rosyjskiej agresji informacyjnej
Zdaniem Dworczyka, trudno traktować te fakty jako zbieg okoliczności. - Nie można oczywiście w tym kontekście nie przypomnieć o moim, blisko 20-letnim zaangażowaniu we wspieranie demokratycznych przemian na Białorusi, a także 11-letnim zakazie wjazdu na teren Białorusi i Federacji Rosyjskiej z tego powodu - powiedział.
Pytany, co wskazuje na to, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Rosji, o czym napisał w oświadczeniu wicepremier Jarosław Kaczyński, szef KPRM odpowiada, że "przede wszystkim nasze służby ustaliły, że atak nadszedł z tego obszaru". - Ważne są także kwestie językowe, pewne rusycyzmy w publikowanych informacjach i wreszcie metadane w części modyfikowanych plików. Więcej na teraz powiedzieć nie można, jest to przedmiotem śledztwa. Ostateczne wnioski będzie można formułować na dalszym jego etapie - powiedział.
REKLAMA
jmo
REKLAMA