Trudna sytuacja w schronisku na Paluchu. Wolontariusze otrzymują wypowiedzenia

2021-11-26, 07:58

Trudna sytuacja w schronisku na Paluchu. Wolontariusze otrzymują wypowiedzenia
Nowe przepisy, które wejdą w życie w przyszłym roku, zakładają podwyższenie standardu utrzymywania i opieki nad zwierzętami w schroniskach. Foto: Shutterstock/David Tadevosian

Wolontariusze ze schroniska na Paluchu otrzymują e-maile z informacją o wypowiedzeniu ich umów lub zmianie warunków. Ma to związek z weryfikacją czasu pracy wolontariuszy prowadzoną po zaleceniu warszawskiego ratusza. Według wolontariuszy sama weryfikacja jest jak najbardziej potrzebna, ale sposób jej przeprowadzenia jest skandaliczny.

"Już niedługo w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt na warszawskim »Paluchu« może dojść do paraliżu adopcji. Powodem jest trwająca od sierpnia weryfikacja czasu pracy wolontariuszy prowadzona na skutek zalecenia warszawskiego ratusza. O ile sama weryfikacja jest według wolontariuszy jak najbardziej potrzebna, o tyle sposób jej przeprowadzenia jest skandaliczny, gdyż polega na arbitralnej, jednostronnej i działającej wstecz interpretacji »kliknięć« na czytniku obecności, a nie na faktycznym sprawdzeniu czasu, jaki wolontariusze spędzili, pracując na rzecz zwierząt" - piszą w przesłanym do PAP komunikacie wolontariusze.

Jak twierdzą, od kilku tygodni dostają e-maile od administracji schroniska, w których są informowani o wypowiedzeniu ich umów lub zmianie ich warunków. "Z Palucha wyrzucane są osoby z długoletnim doświadczeniem w opiece nad zwierzętami. Schronisko pozbawia też możliwości prowadzenia adopcji tych wolontariuszy, którym – m.in. w wyniku zdarzeń losowych takich jak choroba, dodatkowe obowiązki zawodowe czy prywatna opieka nad chorymi psami i kotami - zabrakło zaledwie kilku godzin obecności w danym miesiącu i utraciły swój status uprawniający do prowadzenia adopcji" - piszą. "Działania schroniska objęły już ponad 60 osób" - dodają.

W sierpniu tego roku, na spotkaniu przedstawicieli wolontariatu z dyrekcją schroniska, Biurem Ochrony Środowiska i warszawskimi radnymi podjęto decyzję, że w trakcie kolejnych trzech miesięcy dojdzie do weryfikacji nowego systemu pracy wolontariuszy. Ustalono, że zostaną oni podzieleni na dwie kategorie: wolontariusza I stopnia – osoby, które są w stanie zadeklarować 4 godziny pomocy w miesiącu oraz wolontariusza II stopnia – co najmniej 12 godzin obecności.

Pracownicy otrzymują maile

"Wprowadzenie nowych zasad było warunkiem odblokowania wstrzymanego w listopadzie 2020 r. przez dyrektora Henryka Strzelczyka naboru do wolontariatu. Nowy system pracy miał być przejściowy, a jego działanie zweryfikowane w listopadzie. Zgromadzone z trzech miesięcy dane miały zostać wykorzystane, by sprawdzić, czy nowy podział I i II stopnia się sprawdza, oraz co należy zmienić w celu wypracowania nowego regulaminu wolontariatu" - wyjaśniają wolontariusze.

Tymczasem, jak piszą w komunikacie, "wbrew ustaleniom, już w trakcie ostatniego miesiąca weryfikacji, wolontariusze zaczęli otrzymywać maile z administracji schroniska o treści »Z analizy Twojej obecności na podstawie karty do rejestracji czasu pracy wynika, że zgodnie z Regulaminem Wolontariatu nie mamy podstaw do przedłużenia umowy, ponieważ nie masz zarejestrowanej minimalnej frekwencji w każdym z weryfikowanych miesięcy. W związku z tym prosimy o zwrot identyfikatora i karty do potwierdzania obecności. Dziękujemy Ci za Twoją pracę na rzecz zwierząt«".


Jak podkreślają, "inne osoby są z kolei informowane o zmianie statusu z II na I stopnia, co w praktyce oznacza odsunięcie ich od możliwości prowadzenia adopcji, a więc szukania domów dla czworonożnych podopiecznych schroniska".

Czytaj także:

"Działanie dyrekcji schroniska nie ma nic wspólnego z rozpoczęciem dialogu, który w swoich oświadczeniach tak chętnie podkreśla rzeczniczka ratusza. Znaleźliśmy się w dramatycznej sytuacji. Schronisko rozlicza nasz czas pracy bez sprawdzenia, czy dana osoba rzeczywiście była danego dnia na Paluchu, a po prostu zapomniała się »odklikać«. Na nic zdają się tłumaczenia, w których wyjaśniamy, że powodem krótszej obecności w danym miesiącu była np. choroba, urlop, konieczność opieki nad chorymi zwierzętami przebywającymi u wolontariuszy w ramach tzw. domów tymczasowych" – przekonują wolontariusze.

Jak zaznaczają, "schronisko nie liczy średniej godzin z trzech weryfikowanych miesięcy, a wypowiada umowy lub zmienia ich warunki na podstawie godzin w każdym miesiącu. Obecnie zmienia się status i rolę osoby, która np. przez dwa miesiące przebywała w schronisku ponad wymaganą normę, by w kolejnym mieć już trochę mniej godzin. Warto przy tym podkreślić, że do tej pory weryfikacja czasu pracy nigdy nie odbywała się wyłącznie w oparciu o czas pracy mierzony kliknięciami, ale również poprzez rozmowę z liderem grupy wolontariackiej na temat zaangażowania danej osoby i jej rzeczywistych działań".

Prośba interwencje prezydenta miasta

Wolontariusze o obecnej sytuacji poinformowali Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, które poprosiło prezydenta Trzaskowskiego o odniesienie się do tych informacji.

"Naszym zdaniem, swoimi działaniami dyrektor Strzelczyk wyrządza największą krzywdę nie nam, tylko zwierzętom. Te - pozbawione osób, które mogą przeprowadzać adopcje, pozostaną w schronisku dłużej. A zwierząt będzie przybywać – zwłaszcza w okresie świąteczno-noworocznym, w którym ludzie często porzucają psy i koty" – alarmują wolontariusze.

Sposób weryfikacji czasu pracy wzbudza wśród wolontariuszy kontrowersje jeszcze z innego powodu. Rozliczani są jedynie za swój fizyczny pobyt w schronisku. Tymczasem, realizują wiele obowiązków poza jego bramami.

"Za sukcesem adopcyjnym Palucha stoi nie tylko nasza praca na terenie schroniska i związana z nią opieka nad zwierzętami. By adopcje mogły się udać, niezbędne są choćby działania promocyjne. Wielu z nas prowadzi profile adopcyjne w czasie wolnym od pracy" - tłumaczą wolontariusze.

Wolontariusze walczą 

"Udzielamy także przez telefon wszelkich niezbędnych informacji na temat zwierzęcia osobom zainteresowanym adopcją. Pomagamy zweryfikować wstępnie, jakiego zwierzęcia szukają, jakie warunki bytowe są mu w stanie zapewnić. Inną formą dotarcia do adoptujących są także akcje promocyjne, które w weekendy prowadzimy na terenie miasta. By do adopcji mogło dojść w sposób bezpieczny – z małym prawdopodobieństwem zwrotu zwierząt do schroniska – jeździmy z nimi na szkolenia, spacery socjalizacyjne, uczymy życia w mieście" - wyliczają.

"Jako wolontariusze wspieramy samo schronisko w jego codziennych obowiązkach. Na prośbę pracowników odbieramy dary rzeczowe w postaci pościeli, koców, legowisk, zabawek czy karmy. To de facto praca na drugi etat i ogromnym skandalem jest nie branie jej pod uwagę w weryfikacji czasu naszej pracy" – dodają.

Wolontariuszom zależy na natychmiastowym zaprzestaniu procesu wypowiadania umów, przywróceniu niesłusznie wyrzuconych i doświadczonych osób, w tym na przywróceniu im uprawnień do prowadzenia adopcji, które przez działania schroniska mogą zostać zablokowane. Już w najbliższy poniedziałek, w Biurze Rady Miasta Warszawy odbędzie się spotkanie w tej sprawie. Wezmą w nim udział przedstawiciele wolontariatu, mediujący rozmowom warszawscy radni, dyrekcja i pracownicy schroniska oraz dyrekcja Biura Ochrony Środowiska.

koz

Polecane

Wróć do strony głównej