Maciej Maleńczuk zaatakował działacza pro-life. Sąd utrzymał karę wobec muzyka

2021-12-15, 01:59

Maciej Maleńczuk zaatakował działacza pro-life. Sąd utrzymał karę wobec muzyka
Maciej Maleńczuk w sądzie w grudniu 2021 r, gdzie został skazany prawomocnym wyrokiem. Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Maciej Maleńczuk został ukarany grzywną i obowiązkiem zapłacenia zadośćuczynienia wobec jednego z działaczy pro-life, którego uderzył w twarz podczas manifestacji. - Moim obowiązkiem i prawem moralnym było zakończenie tej pikiety - oceniał artysta. Wyrok sądu II instancji jest prawomocny.

  • Maciej Maleńczuk naruszył nietykalność osobistą działacza prolife - orzekł krakowski sąd. Muzyk musi zapłacić 6 tysięcy złotych grzywny i tysiąc złotych zadośćuczynienia za rzecz pokrzywdzonego
  • W krakowskim sądzie zapadł prawomocny wyrok w sprawie wydarzeń sprzed pięciu lat, gdy na krakowskim Rynku odbywała się manifestacja przeciwko wypowiedzeniu przez rząd konwencji "antyprzemocowej". Nieopodal demonstrację zorganizowała Fundacja Pro - Prawo do Życia. Jeden z wolontariuszy tej organizacji miał wówczas zostać przez obecnego na miejscu Macieja Maleńczuka uderzony w twarz
  • Sąd uznał muzyka za winnego naruszenia nietykalności pokrzywdzonego
  • - Nie spodziewałem się, że sąd odwoławczy zmieni decyzję pierwszej instancji - przyznał Maciej Maleńczuk. Dodał, że czuje się sprawcą "zamieszania"
  • Adwokat Paweł Szafraniec - pełnomocnik pokrzywdzonego - przyznał, że w apelacji jego klient domagał się bardziej surowej kary dla artysty

- Temida jest ślepa (...); ja nie chcę być ślepy i widzę, że wysoki sąd jest kobietą, broni mnie kobieta i oskarża mnie kobieta, a na sali są kobiety. W imieniu tych wszystkich kobiet wówczas wystąpiłem, ponieważ uważam, że moim obowiązkiem i prawem moralnym było zakończenie tej pikiety - mówił przed sądem Maciej Maleńczuk. 

"Nie zamierzam żałować swojego czynu"

Podczas rozprawy muzyk przypomniał, że manifestacja odbywała się w środku dnia w niedzielę, kiedy wokół przebywały dzieci, a prezentowane w jej trakcie zdjęcia były drastyczne. - Nie można prezentować nagości, a nagle okazuje się, że można prezentować (zdjęcia) nagiego noworodka, jeszcze rozszarpanego. Cóż to jest za wolność słowa, która do czegoś takiego dopuszcza? - zwracał uwagę Maleńczuk. - Na coś takiego nigdy nie będzie mojej zgody, jestem w stu procentach przekonany, że prawo moralne było po mojej stronie - dodał.

Wskazał, że jakiś czas po zdarzeniu "cały kraj ogarnęła fala ogromnych protestów, podczas których kobiety walczyły o swoje prawa", a jego postawa mogła stać się symbolem niezgody na ich ograniczenie. Ponadto zaznaczył, że w trakcie konfrontacji z działaczem, to on miał podstawy, by bać się o swoje bezpieczeństwo. - Musiałem go odepchnąć i absolutnie nie zamierzam żałować swojego czynu - zadeklarował artysta.

Obrona: celowe akcje prowokacyjne

Reprezentująca muzyka adw. Marta Lech wykazywała podczas wtorkowej rozprawy, że za trzy dni nastąpi przedawnienie karalności czynu jej klienta, więc zarówno on, jak i jego obrona mogliby dążyć do tego, by sąd nie rozstrzygał tej sprawy. Nie doszło do tego, ponieważ Maleńczuk chciał bronić swojej niewinności. W ocenie adwokat, sąd pierwszej instancji wydając wyrok, "w sposób bardzo wybiórczy dokonał oceny zeznań świadków", których relacje były niejasne - wynika z nich, że Maleńczuk mógł chcieć jedynie odepchnąć działacza, co zgadza się z wersją wydarzeń muzyka.

Ponadto argumentowała, że różnica wzrostu obu mężczyzn jest zbyt duża, by w przypadku realnego ataku obrażenia były tak lekkie. - Gdyby mój klient intencjonalnie chciał zadać jakikolwiek cios pokrzywdzonemu, to na pewno nie skończyłby się on (...) na otarciu wargi górnej - wskazała adwokat.

Zdaniem reprezentującej muzyka, pikieta pro-liferów celowo zorganizowana została w miejscu innej manifestacji - właśnie po to, by wywołać zamieszanie i wzbudzić emocje. - To celowe akcje prowokacyjne - oceniła Lech.

"To wszystko doprowadzi do chaosu i samosądu"

Zupełnie inaczej sytuację postrzega reprezentujący działacza adw. Paweł Szafraniec z Ordo Iuris, który wykazywał przed sądem, że Maleńczukiem kierowała "wyjątkowo niska" motywacja. - Oskarżony zaatakował osobę, która korzystała z konstytucyjnie gwarantowanego prawa do wolności słowa, wyrażania swoich poglądów, przekazywania informacji - wskazał.

- Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. W tej chwili w Rzeczypospolitej dochodzi do głębokich napięć na tle światopoglądowym. Jeżeli pozwolimy na tego typu zachowania, na stosowanie siły fizycznej wobec swoich adwersarzy, osób, z których poglądami się nie zgadzamy, to wszystko prowadzi do chaosu i samosądu - argumentował przed sądem adwokat.

Utrzymanie poprzedniego wyroku

Komentując w rozmowie z dziennikarzami wyrok artysta podkreślił, że czuje się sprawcą "zamieszania", ale zadeklarował przy tym, że jeśli kiedykolwiek ponownie stanie się świadkiem takiego zdarzenia, zareaguje w podobny sposób. - Oczywiście zapłacę grzywnę (...), ale każda złotówka, którą ktoś prywatnie zarobi na tej sprawie, jest splamiona krwią Izabeli z Pszczyny - podsumował muzyk.

Posłuchaj

"Nie czuję się niewinny, moja to wina, moja to sprawa" - przyznał Maciej Maleńczuk (IAR) 0:19
+
Dodaj do playlisty

Reprezentujący działacza adw. Szafraniec przyznał, że mimo iż prawomocny wyrok jest nieco inny niż oczekiwał, cel został osiągnięty, bo Maleńczuka uznano winnym uderzenia.

Posłuchaj

Adwokat Paweł Szafraniec, pełnomocnik pokrzywdzonego, przyznał, że w apelacji jego klient domagał się bardziej surowej kary dla artysty (IAR) 0:19
+
Dodaj do playlisty

Wtorkowe orzeczenie jest drugim w tej sprawie. W grudniu 2020 roku krakowski sąd rejonowy uznał muzyka winnym tego, że w trakcie trwania demonstracji zorganizowanej przez Fundację Pro - Prawo do Życia, uderzył w twarz jednego z jej działaczy. Do zdarzenia doszło w grudniu 2016 r. na Rynku Głównym w Krakowie. Cztery lata później sąd nakazał artyście zapłacenie tysiąca złotych zadośćuczynienia na rzecz pro-lifera oraz sześciu tysięcy złotych grzywny. Od tego wyroku odwołała się zarówno obrona muzyka, która domagała się uniewinnienia, jak i reprezentujący zaatakowanego działacza, który chciał dla Maleńczuka kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sprawą zajął się we wtorek sąd okręgowy.

Działacz nie odpowiedział za znieważenie

Wcześniej umorzony został proces o publiczne znieważenie, wytoczony pro-liferowi przez Maleńczuka. Biegli uznali, że działacz cierpi na chorobę, w wyniku której w momencie zdarzenia nie rozpoznawał znaczenia swojego czynu, ani nie mógł pokierować swoim zachowaniem. Na tej podstawie sąd musiał umorzyć postępowanie. Mężczyzna nie będzie ponosił odpowiedzialności karnej.

Czytaj także: 

mbl

Polecane

Wróć do strony głównej