Straż pożarna ostrzega przed wchodzeniem na lód. Pokazuje, co robić w momencie zagrożenia
Strażacy i woprowcy ostrzegają, że "nie ma czegoś takiego jak bezpieczny lód". Wskazują, że czasem nawet bardzo gruba tafla potrafi być zdradliwa.
2021-12-15, 21:42
Straż pożarna podkreśla, że wchodzenie na lód to proszenie się o kłopoty. - Z naszego doświadczenia wynika, ze to wszystko jest wypadkową nie tylko temperatur, ale także stężenia chemicznego wody, cieków wodnych płynących pod lodem. Nie wiemy też, czy wcześniej ktoś nie wyciął przerębli, która została przysypana śniegiem tworząc pułapkę - mówił w TVP Info Krzysztof Batorski, pokazując przykłady zagrożeń, których nie widać na pierwszy rzut oka.
Wchodzenie na lód. "Ręce szeroko"
Paweł Błasiak, szef Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego również apeluje, żeby nie wchodzić na zamarznięte zbiorniki wodne. - Samemu absolutnie nie wolno wchodzić na lód. Jeżeli lód zarwał się pod psem, to na pewno zarwie się pod człowiekiem - podkreślił.
- Kiedy już jesteśmy na lodzie, nie nośmy rąk w kieszeniach, bo w razie załamania się lodu, wpadniemy natychmiast pod lód. Ręce należy rozłożyć szeroko. Kiedy poczujemy, że lód pod nami pęka, to należy pamiętać, że najbardziej wytrzymały jest tam, skąd przyszliśmy, więc jak najszybciej należy zawrócić. W razie wpadnięcia do wody należy pamiętać, że człowiek może w niej wytrzymać tyle minut, ile ma stopni - mówił Paweł Błasiak.
Jeśli zauważyliśmy, że pod kimś załamał się lód, najlepiej jak najszybciej wezwać straż pożarną.
REKLAMA
- Trudne warunki na drogach. IMGW wydało ostrzeżenia
- Zimowe pułapki na autostradach i drogach szybkiego ruchu
Posłuchaj
W poniedziałek trzy osoby zginęły w Wolbromiu w Małopolsce po tym, jak na jednym ze zbiorników wodnych załamał się pod nimi lód. Jednej osobie udało się wydostać na brzeg o własnych siłach. Pozostałych mężczyzn na brzeg wydobyli wezwani na miejsce strażacy, jednak na ratunek było za późno.
Posłuchaj
jb
REKLAMA
REKLAMA