Szlachetna Paczka, ks. Stryczek i tekst Onetu. Ujawniono nowe informacje

Portal Onet.pl we wrześniu 2018 r. opublikował tekst o rzekomym mobbingu w "Szlachetnej Paczce". Po publikacji tego artykułu z funkcją prezesa Stowarzyszenia "Wiosna", po 17 latach, pożegnał się ks. Jacek Stryczek. Teraz okazuje się, że Janusz Schwertner, autor artykułu, nie zweryfikował informacji podanych przez swoje źródło, co udowodnił "Dziennik Polski". Ponadto sam autor w jednej ze swoich korespondencji przyznał się, że "świadomie zdecydował, by skupić się na źródle problemu".

2022-01-07, 15:45

Szlachetna Paczka, ks. Stryczek i tekst Onetu. Ujawniono nowe informacje
Ks. Jacek Stryczek. Foto: Krzysztof Jarosz/FORUM

Od wybuchu afery w Stowarzyszeniu "Wiosna", które było organizatorem akcji "Szlachetna Paczka", minęły już trzy lata. Z ówczesnych doniesień medialnych wynika, że ks. Jacek Stryczek miał dopuszczać się mobbingu.

Głośna afera doprowadziła do rezygnacji duchownego z kierowania akcją "Szlachetna paczka" i do zmniejszenia zasięgu oddziaływania Stowarzyszenia "Wiosna", które pomagało dziesiątkom tysięcy rodzin.

Co przemilczał Onet?

W ubiegłym tygodniu na łamach portalu internetowego "Dziennika Polskiego" ukazał się artykuł opisujący przebieg śledztwa ws. mobbingu. W artykule "Dziennika" pojawia się wątek publikacji tekstu w portalu Onet.pl, który stawia pod znakiem zapytania wiarygodność upublicznionego materiału.

Autorem tekstu był Janusz Schwertner, dziennikarz portalu Onet.pl. To on na łamach serwisu opisywał rzekomy mobbing w "Szlachetnej Paczce". "Dziennik Polski" rozmawiał z dawnymi informatorami dziennikarza Onetu. Według nich część źródeł była niezweryfikowana, chodziło o to, by doprowadzić do "medialnego linczu".

REKLAMA

Ponadto "Dziennik Polski" ujawnił korespondencję mailową między wieloletnią pracownicą "Wiosny" a Januszem Schwertnerem. 

"Po lekturze Pana artykułu nie mogę milczeć. Nie podważam żadnej z wypowiedzi, bo wszystkie osoby podpisane imieniem i nazwiskiem znam i pracowałam z nimi bezpośrednio, ale podważam wiarygodność dwóch rozmówców. Nie dlatego, by umniejszyć winy już wskazanych, ale by faktycznie wszystkie odpowiedzialne osoby poniosły konsekwencje. Mam na myśli przede wszystkim Łukasza Miszona. Łukasz Miszon jako dyrektor i przełożony przez wiele lat stosował na pracownikach i wolontariuszach mobbing, nie pozwalał ludziom na odpoczynek, podnosił głos, nadużywał władzy i był osobą pozbawioną skrupułów" - pisała kobieta w wiadomości cytowanej przez portal.

"Uważam, że rzetelność dziennikarska wymagałaby, by zweryfikować tak ważnego rozmówcę. Łukasz przez lata był jednym z najbliższych pracowników księdza, który miał olbrzymią autonomię i zaufanie Prezesa, które wykorzystywał do własnych, narcystycznych i megalomańskich celów. Wiele osób to właśnie przez Łukasza Miszona trafiało na terapię i brało długie zwolnienia lekarskie. Jeżeli w artykule pojawiłoby się choć jedno zdanie, w którym Łukasz przyznaje, że też postępował źle i przeprasza - odpuściłabym. Ale po prostu nie mogę zgodzić się na takie »wybielanie« postaci, bo jest to szczyt hipokryzji" - napisała.

Dziennikarz Onetu zaprzecza, by przed publikacją wiedział, że Łukasz Miszon (zwolniony dyrektor stowarzyszenia) był wielokrotnie oskarżany o mobbing. "Dziennik Polski" dotarł do odpowiedzi dziennikarza, z której jednoznacznie wynika, że wiedział, co dzieje się w "Wiośnie".

REKLAMA

„Dziękuję za maila. To poważna sprawa. Wiem, że w »Wiośnie« nie istniał jedynie problem ks. Stryczka, ale także jego diabelskich odbić. Starałem się o tym napomknąć, ale świadomie zdecydowałem, by skupić się na źródle problemu, systemowym” - odpisał kobiecie Schwertner.

Rezygnacja ks. Stryczka i walka o fotel prezesa

Dzień po publikacji w portalu Onet.pl artykułu zatytułowanego "Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce. Reportaż o księdzu Stryczku" z dnia 21 września 2018 r. ksiądz Jacek Stryczek po 17 latach zrezygnował z funkcji prezesa zarządu. Po niespełna tygodniu Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia wybrało na nowego prezesa zarządu Joannę Sadzik, która po dwóch miesiącach od otrzymania nominacji, bez wiedzy i autoryzacji zarządu stowarzyszenia, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" negatywnie oceniła zarządzanie organizacją przez duchownego.

"Asia [Joanna Sadzik, przyp. red] w sposób rażący naruszyła nie tylko zasady »Wiosny«, ale wypowiedziami dla »Gazety Wyborczej« naruszyła dobra osobiste zarówno »Wiosny« jako osoby prawnej, jak i Jacka jako osoby fizycznej (naruszenia art. 43 w zw. z art. 23 i samodzielnie art. 23 Kodeksu cywilnego). […] Nie wiem, co Asia czytała na temat mobbingu, ale w mojej ocenie najwyraźniej czytała źródła niewłaściwe i niemające nic wspólnego z ocenami prawnymi" - napisał o wywiadzie Sadzik dla "GW" ówczesny członek zarządu Stowarzyszenia "Wiosna", prawnik Marcin Mioduszewski, cytowany przez "Dziennik Polski".

REKLAMA

W lutym 2019 roku Sadzik została odwołana z funkcji prezesa. Jej miejsce zajął ks. Grzegorz Babiarz, który po tygodniu został odwołany. Na stanowisko wróciła Joanna Sadzik.

"Decyzje te zapadły przy udziale nowo powołanych członków stowarzyszenia, wybranych spośród pracowników »Wiosny«, i przy obecności ludzi z zewnątrz. Zebraniu przewodniczyła Dominika Langer-Gniłka, która niedługo potem dostała podwyżkę z ponad 4 tys. zł netto na ponad 9 tys. zł. Protokół z tego posiedzenia nie został dostarczony do Sądu ani komukolwiek udostępniony" - pisze "Dziennik Polski".

dziennikpolski24.pl/tvp.info/bf

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej