Walka ze sprawiedliwością i zdrowym rozsądkiem. Felieton Miłosza Manasterskiego
Czy można wmawiać ludziom, że więcej pieniędzy w ich portfelach to coś złego? Czy można twierdzić, że ktoś kto zyskuje ulgę podatkową straci na tym? Okazuje się, że można.
2022-01-11, 11:30
Polski Ład spotyka się z ogromnym oporem środowisk politycznych, biznesowych i medialnych. Przeszkadza im w pierwszej kolejności, że jest to twór polski, że nie powstał w gabinecie jakiego zachodniego ekonomisty albo na biurku Komisji Europejskiej. A wszystko co polskie, niektórym kojarzy się po prostu źle, w przeciwieństwie do tego, co zachodnie, unijne.
Drugi - znacznie poważniejszy problem, to fakt, że Polski Ład idzie w kierunku odwrotnym od tego, wyznaczonego obecnie przez instytucje unijne, które tworzą system skoncentrowanego bogactwa, nowy rodzaj europejskiej oligarchii. Polski Ład ma inne cele – ma m. in. służyć budowie szerokiej i silnej klasy średniej i zapewnić godne życie emerytom. Cele demograficzne są tutaj nie bez znaczenia i to również wielu nie może się podobać. W lewicowym mainstreamie posiadanie dzieci dzisiaj nie jest trendy, a problemy wymierania narodów Europy ma rozwiązać masowa migracja z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Trzeci problem to kwestia dla niektórych paląca do żywego. 18 milionom Polaków poprawi się sytuacja życiowa, w ich portfelach zostanie więcej pieniędzy. Polskie elity potwornie bolało nawet 500 plus, do którego mieli przecież takie same prawa jak inni. Choć najlepiej zarabiającym te środki nie były potrzebne, wielu nie przeszkadzało go pobierać, jednocześnie złorzecząc rządowi PiS. Po wejściu w życie Polskiego Ładu zarabiający miesięcznie powyżej 13 tys. złotych miesięcznie zaczną płacić więcej niż do tej pory składki na Narodowy Fundusz Zdrowia. Wydawałoby się, że rosnąca danina na publiczną służbę zdrowia jest akurat do zaakceptowania w sytuacji trwającej pandemii i plagi chorób cywilizacyjnych, które dotykają mocno Polaków.
Aforysta Andrzej Majewski stwierdził, że człowiek biedny ceni sobie każdą złotówkę, bogaty - każdy grosz. Liczne grono ludzi zamożnych nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że zakończył się czas, w którym na różne sposoby dało się unikać części danin społecznych. Nie mają ochoty dokładać do wspólnego państwa więcej niż do tej pory, nawet jeśli chodzi o tak ważny cel, jak publiczna służba zdrowia. A przecież nie wszyscy z nich, w razie problemów będą w stanie opłacić koszty swoich terapii w prywatnych klinikach. Większość z nich, jeśli będzie potrzebować terapii onkologicznej, zabiegu chirurgicznego nie służącemu tylko estetyce czy leczenia z powodu choroby zakaźnej (choćby koronawirusa!) będzie korzystać z publicznej służby zdrowia. Jest w interesie każdego z nas, by ta była sprawna, dobrze wyposażona i zdolna do podjęcia skutecznego leczenia w przypadku nawet najpoważniejszych chorób.
REKLAMA
Co z tego, jeśli ktoś przyzwyczajony do minimalnych danin, czuje się dzisiaj skrzywdzony? Nie myśli, że miał okazję szybciej się wzbogacić, bo do tej pory dzielił się ze społeczeństwem swoimi dochodami w mocno ograniczonym stopniu. To dało mu istotną przewagę nad tymi, którzy płacili zawsze wysokie daniny, przewagę, z której dalej będzie korzystał jako właściciel domu, samochodu czy udziałów w firmach. Wręcz odwrotnie, taki ktoś jest przekonany, że Polski Ład jest wprowadzany na jego koszt. Że to on finansuje teraz emerytów, którzy dostaną wyższą, zwolnioną z podatku emeryturę. Że to jego pieniądze rząd zabiera, żeby dać mniej zamożnym.
Julian Tuwim napisał kiedyś, że bogactwo, to oszczędności wielu w rękach jednego człowieka. Choć nie był ekonomistą, Tuwim dotknął chyba sedna sprawy – przez lata zwykłe polskie rodziny, emeryci i renciści często nie mogli nic odłożyć na czarną godzinę, nie mówiąc już o zbudowaniu sensownych oszczędności pozwalających zbudować np. wkład własny do kredytu mieszkaniowego dla dziecka czy wnuka. Płacąc proporcjonalnie zdecydowanie niższe daniny ludzie zamożni mogli gromadzić kapitał, w pewnym sensie „zabierając” oszczędności mniej zarabiających. Skoro na utrzymanie państwa łożyli w tym czasie głównie zwykli obywatele, zamożni w tym czasie (przez wiele lat!) mogli szybciej kumulować swój własny kapitał. Uczciwość podpowiada, że to właśnie mniej zamożni Polacy powinni być głównymi beneficjentami zwolnień z podatku. Polski Ład, który to wprowadza, jest w tym wymiarze aktem sprawiedliwości, którego nikt nie powinien kwestionować.
A jednak tak się dzieje. Sprzeciw wobec Polskiego Ładu najlepiej zarabiających jest w jakimś stopniu uprawniony - w demokracji każdy ma prawo walczyć o swoje interesy. Dobrze by było, gdyby walczył w sposób etyczny. „Warto być przyzwoitym” – to ulubiony cytat z Władysława Bartoszewskiego tak chętnie powtarzany przez polityków opozycji i związanych z nią dziennikarzy. I gdzie ta przyzwoitość w ocenie Polskiego Ładu? Okazuje się, że nie da się obronić prawa do niższych danin dla bogatych bez zastosowania manipulacji. Obserwujemy więc żenujący spektakl, w którym udział biorą samorządy, politycy i prywatne media, jednoznacznie reprezentując interesy swoich właścicieli a nie rzeszy odbiorców. Czy to pierwszy raz tak się dzieje? Niestety nie. Ubiegłoroczna akcja „Media bez wyboru” już pokazała, że koncerny nie cofną się przed niczym walcząc o swoje przywileje fiskalne. Tyle, że teraz Polacy mogą wyraźnie dostrzec, że mainstreamowe media i politycy opozycji są po prostu przeciwko nim i ich portfelom.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" tak mówił o Polskim Ładzie: - Jestem przekonany, że to połączenie sprawiedliwości i zdrowego rozsądku zadziała i będzie pozytywnie odczuwalne przez Polaków. Druga strona też to dostrzegła i dlatego rzuciła przeciw Polskiemu Ładowi wszystkie swoje zasoby - stwierdził Jarosław Kaczyński.
REKLAMA
I to jest sedno sprawy, to jest czwarty, być może najważniejszy powód, dla którego Polski Ład jest tak zacięcie zwalczany. Kłamstwo ma krótkie nogi, więc w najbliższych tygodniach osiemnaście milionów Polaków przekona się, że na Polskim Ładzie zyskało. Kolejne miliony zorientują się, że nic nie straciły, a otrzymały natomiast nowe możliwości budowy domu, zakupu mieszkania albo wsparcie dla dzieci (Rodzinny Kapitał Opiekuńczy). W efekcie Polski Ład umocni zaufanie społeczne do Prawa i Sprawiedliwości. I tego najbardziej obawia się wielu, którzy odliczają już dzisiaj dni do końca kadencji, mając nadzieję, że po wyborach rząd Donalda Tuska cofnie reformy PiS i przywróci stare przywileje, oddając bogatym to, co w ich przekonaniu im się święcie należy.
pkur
REKLAMA