Świat pod bronią, Grodzki pod palmą. Felieton Miłosza Manasterskiego

2022-02-15, 14:00

Świat pod bronią, Grodzki pod palmą. Felieton Miłosza Manasterskiego
Będzie wniosek o odwołanie Marszałka Senatu. Kto oprócz PiS zagłosuje "za"?. Foto: Twitter/ @PolskiSenat

Kiedy prezydent, premier i ministrowie polskiego rządu prowadzą ofensywę dyplomatyczną na rzecz bezpieczeństwa w naszej części Europy, marszałek Senatu Tomasz Grodzki wybrał się na wycieczkę do Miami.

Na Florydzie o tej porze roku jest bardzo przyjemnie. Ciepło, dwadzieścia kilka stopni, jasne słońce, bujna przyroda i cudowne morze. Każdy z pewnością chętnie pojawiłby się w takim miejscu w okolicy Walentynek. Najlepiej z drugą połówką. Niestety nie każdego stać na taką podróż. Toteż większości Polaków musi wystarczyć zwiedzanie Florydy z bohaterami serialu "Miami Vice".

Amerykańska wycieczka

Marszałek Senatu spełnia jednak swoje marzenia z naszych podatków. I jak widać nic go nie ogranicza. Niedawno zwiedzał Watykan i spotkał się z papieżem Franciszkiem. Teraz Tomasz Grodzki wybrał się do Miami. W dobrym towarzystwie pani dyrektor swojego biura i kilku zaprzyjaźnionych senatorów z opozycji. Tak skonstruowana senacka delegacja gwarantowała dobry nastrój podczas pobytu – nie znalazł się w niej żaden przedstawiciel największego senackiego klubu – Prawa i Sprawiedliwości.

Tak, marszałek Grodzki miał powód, żeby wybrać się do Miami. Tym powodem był Kongres "60 milionów". Przedsięwzięcie cenne, ważne i znajdujące się przez ostatnie dwa lata w trudnym położeniu, jak wszystkie kongresy, zjazdy i sympozja, wepchnięte przez COVID-19 do formuły on-line. A nie jest to w żadnym razie formuła najlepsza, najbardziej przydatna i sprzyjająca realizacji kongresowych celów.

Lutowa edycja w Miami nie była zaplanowana z takim rozmachem jak choćby edycja kongresu w Mediolanie w 2020, do którego nie doszło właśnie z powodu epidemii. Choć dziś możemy mieć nadzieję, że wygrywamy z koronawirusem, w momencie, kiedy ruszyły przygotowania do kongresu, panowała raczej powszechna niepewność. Organizatorzy mogli przede wszystkim liczyć na Polonię Amerykańską. Możliwości dotarcia do Miami kogokolwiek z Europy stały pod znakiem zapytania.

Czytaj także:

Na szczęście kongres się udało zorganizować, także z udziałem gości z Polski. Nie zabrakło nawet balu, zawodów golfa czy spotkań na jachtach. Wśród przedstawicieli krajowego biznesu pojawiła się nawet "trzecia osoba w państwie" czyli marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Osobiście i ze świtą, a nie oszczędnościowo, on-line. Zdaje się, że organizatorzy sami byli zaskoczeni jego obecnością. Jeśli prześledzimy materiały w mediach społecznościowych, to dostrzeżemy zapowiedzi wystąpień prezesa PLL LOT Rafała Milczarskiego czy prezydenta Rzeszowa Konrada Fiołka. Nie było jednak wcześniejszych zapowiedzi obecności Tomasza Grodzkiego. Czyżby "trzecia osoba w państwie" nie była szczególnie oczekiwana w Miami? Cóż, wśród Amerykanów polskiego pochodzenia obowiązuje ogromne przywiązanie do zasad etyki biznesu. W ich ocenie uczciwość jest kluczem do sukcesu (nie tylko) za Oceanem. Wątpliwe więc, by marszałek Senatu, obciążony niewyjaśnioną aferą korupcyjną, który już ponad 330 dni blokuje możliwość głosowania nad swoim immunitetem w Izbie Wyższej, był postacią, którą Polonia chciałaby widzieć jako przedstawiciela polskich władz i z którą bardzo, ale to bardzo, chciałaby się spotkać.

Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że krytyka Grodzkiego jest nieuzasadniona. W końcu z wysokich przedstawicieli polskich władz tylko marszałek Grodzki znalazł czas by pojechać do Miami na spotkanie z Polonią. Jest jednak coś, co usprawiedliwia nieobecność przedstawicieli rządu na Florydzie. Tak się bowiem składa, że prowadzą oni bardzo intensywne działania dyplomatyczne, budując sojusze i mobilizując partnerów do troski o bezpieczeństwo Polski, Ukrainy i całego regionu. Same kontakty polsko-amerykańskie na różnych szczeblach są najintensywniejsze w historii.

W czasie, kiedy marszałek Grodzki z daleka od głównego nurtu wydarzeń siedział sobie pod palmą w Miami, prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, ministrowie Mariusz Błaszczak, Zbigniew Rau i Jacek Sasin historię tworzyli. Wystarczy przypomnieć, że w tym czasie Prezydent Duda brał udział w pilnej telekonferencji z prezydentem USA Joe Bidenem. Premier Mateusz Morawiecki gościł premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin pomagał finalizować program elektrowni nuklearnych dla KGHM. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau był w Charkowie, gdzie spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełeńskim. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak koordynował przyjazd kolejnych amerykańskich i brytyjskich żołnierzy do Polski. Do tego trzeba doliczyć dziesiątki mniej spektakularnych, ale bardzo ważnych działań kierownictwa państwa w dziedzinie obronności, bezpieczeństwa i wsparcia dla Ukrainy.

Działania Grodzkiego

A co zrobił dla naszego bezpieczeństwa marszałek Tomasz Grodzki?

Kancelaria Senatu informuje: "W drugim dniu wizyty w Stanach Zjednoczonych Marszałek Senatu RP prof. Tomasz Grodzki wraz z delegacją spotkał się w Miami z Przewodniczącym Rady Komisarzy Hrabstwa Miami-Dade Jose "Pepe" Diazem oraz przedstawicielami władz lokalnych. W spotkaniu obok Marszałka Senatu RP udział wzięli Wicemarszałkini Senatu RP Gabriela Morawska-Stanecka, przewodnicząca Komisji Zdrowia senator Beata Małecka-Libera, przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Publicznych senator Kazimierz Kleina oraz wiceprzewodniczący Komisji Nauki, Edukacji i Sportu senator Robert Dowhan". Efekty tych rozmów zapewne będą wstrząsające. "Polonia ma świadomość, że w ciągu najbliższych lat tak Miami i Floryda, jak i Polska, będą dobrymi miejscami do inwestowania" – powiedział na spotkaniu z Radą Hrabstwa marszałek Senatu, który poinformował także, że w Miami odbywa się Kongres "60 milionów". Tak jakby władze hrabstwa mogły o tym nie wiedzieć. To się nazywa merytoryczna rozmowa.

Naprawdę po to trzeba było jechać na Florydę? Czy amerykańska Polonia potrzebuje takiej pomocy od Tomasza Grodzkiego? Z całym szacunkiem dla Rady Komisarzy Hrabstwa Miami Dade – są to raczej partnerzy dla naszych samorządowców średniego szczebla a nie władz Izby Wyższej. Byłoby świetnie, gdyby spotkali się z naszymi starostami czy radnymi powiatów, a nie z "trzecią osobą w państwie". Brak rangi i proporcji obnaża cel senackiej delegacji na Florydzie. Wygląda na to, że chodziło przede wszystkim o atrakcyjną wycieczkę. O błękitnie morze, zielone palmy i jasne słońce, którego o tej porze roku w Polsce nie jest za wiele. I zdaje się, że rozumieją to nawet w Platformie Obywatelski, gdzie panuje coraz bardziej powszechne przekonanie, że marszałek Grodzki to poważne obciążenie dla partii.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej