Hulajnogi elektryczne wciąż zagrożeniem dla pieszych? "Przepisy nie poprawiły bezpieczeństwa"
Przepisy dotyczące hulajnóg elektrycznych nie poprawiły bezpieczeństwa na chodnikach. Piesi i kierowcy, z którymi rozmawiał portal PolskieRadio24.pl krytykują nie tylko użytkowników tych pojazdów, ale również policję, która przymyka oko na łamiących prawo. - Szeroko kontrolujemy poruszających się hulajnogami - odpowiada Robert Opas z Komendy Głównej Policji.
2022-08-11, 15:55
- Proszę pana, nie ma dnia, żebym nie spotkał jadącego hulajnogą po ulicy. I to nie dotyczy tylko osiedlowych dróg, ale również dużych arterii, typu Marszałkowska, Powązkowska czy aleja Jana Pawła II - mówi portalowi PolskieRadio24.pl jeden ze stołecznych taksówkarzy. Nasz rozmówca tłumaczy, że przestał już denerwować się z tego powodu. - Nie ukrywam, że kiedyś trąbiłem, zwracałem uwagę, żeby zjechali na ścieżkę rowerową czy chodnik, ale teraz już odpuszczam, bo to i tak nic nie daje - tłumaczy. Jaka była reakcja drugiej strony?
- Albo udawali, że nie słyszą albo naprawdę nie słyszeli, bo nie dość, że po ulicy, to jeszcze w słuchawkach zasuwali. Może jedna czy dwie osoby zastosowały się do mojej prośby, choć byli i tacy, którzy wiązankę posłali i środkowy palec pokazali - opowiada rozmówca portalu PolskieRadio24.pl, który dodaje, że poruszanie się hulajnogą po ulicy irytuje kierowców, bo spowalnia ich jazdę, a do tego w przypadku ewentualnej kolizji wydłuża dochodzenie roszczeń, bo pojazdy te nie posiadają z reguły ubezpieczenia OC. Taka jazda jest też niebezpieczna dla samego użytkownika hulajnogi.
- Na prostej ścieżce rowerowej można stracić równowagę, a co dopiero na ulicy - tłumaczy Daniel, który często wypożycza miejskie hulajnogi elektryczne. Zapewnia, że po ulicy nie jeździ i negatywnie ocenia tych, którzy poruszają się tym pojazdem po drodze dla samochodów. - To przede wszystkim łamanie przepisów, szkoda mi pieniędzy na mandaty - wyjaśnia. - Jeszcze nie widziałem, żeby policja kogoś ukarała, a na Krakowskim Przedmieściu ich pełno. I po dwie osoby tam młodzież jeździ, a ci nic, ruszyć im się nie chce - mówi stołeczny taksówkarz.
Znacznie częściej hulajnogi elektryczne można spotkać jednak na chodniku, gdzie, jeśli nie ma ścieżki rowerowej, można poruszać się tym pojazdem. Oczywiście zgodnie z przepisami, a te przewidują, że kierujący hulajnogą ustępuje pierwszeństwa pieszym czy jedzie z prędkością odpowiadającą prędkości pieszego. - Zasuwają, proszę pana tak, że zabić mogą - mówi nam pani Stanisława z Bielan. - Nie jest bezpiecznie. Nie raz miałam taką sytuację, że ktoś przemknął obok mnie, jadąc z tyłu. Wystarczyłoby, że zrobiłabym krok w bok i nieszczęście gotowe - dodaje pani Karolina z Ursynowa.
REKLAMA
Nowe przepisy od ponad roku
Sytuację miała poprawić ustawa regulująca poruszanie się hulajnogami elektrycznymi i urządzeniami transportu osobistego. Obowiązuje ona od maja ubiegłego roku. Ustawa zabrania m.in. kierowania hulajnogą elektryczną po jezdni, na której dopuszczalna prędkość jest większa niż 30 km/h, przewożenia innych osób, zwierząt czy towarów, czy kierowania w stanie nietrzeźwości. Jednocześnie nakazuje poruszanie się tymi pojazdami po ścieżkach rowerowych, a w kolejnej kolejności po drogach, na których można poruszać się z prędkością poniżej 30 km/h. Dopiero w ostatniej kolejności możliwa jest jazda po chodniku. Do tego maksymalna prędkość, z jaką można poruszać się środkiem transportu osobistego to 20 km/h.
- Niejednokrotnie podejmowaliśmy interwencję, kiedy ta prędkość była znacznie przekroczona - mówi Robert Opas z biura prasowego Komendy Głównej Policji. Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl tłumaczy, że problem jazdy z nadmierną prędkością został w większości przypadków rozwiązany ustawowo. - Wszystkie hulajnogi, które są na rynku od 1 stycznia, mają ograniczoną prędkość do 20 km/h - tłumaczy. Policja zapewnia, że nie jest pobłażliwa dla kierujących hulajnogami.
- Jeśli dochodzi do jakiegoś niebezpiecznego zdarzenia, prosimy o sygnały, będziemy reagować. Oczywiście pomiary prędkości są w przypadku tych pojazdów trudniejsze ze względu na ich objętość wraz z kierującym, ale są możliwe. Niejednokrotnie wystawialiśmy mandaty poruszającym się hulajnogą w ruchu ulicznym z nadmierną prędkością - wyjaśnia.
Na hulajnodze też grozi mandat
Robert Opas tłumaczy, że najczęstszym wykroczeniem popełnianym przez użytkowników hulajnóg jest jazda pod wpływem alkoholu. I za to też grożą najwyższe mandaty. Za jazdę pod wpływem alkoholu hulajnogą można dostać nawet 2,5 tys. zł mandatu. Od 50 zł do 400 zł można otrzymać za przekroczenie prędkości. Za przewożenie hulajnogą drugiej osoby można otrzymać 300 zł mandaty. Tyle samo grozi na nieustępowanie pierwszeństwa pieszym i utrudnianie im poruszania się po chodniku. Za jazdę ulicą, która tak irytuje kierowców poruszający się hulajnogą, może otrzymać od 100 do 200 zł mandatu.
REKLAMA
Policja chwali nowe przepisy. - To, że pojawiły się w polskim prawie te kategorie pojazdów, sprawiły, że w końcu możemy łatwo kończyć tego typu interwencję. Do maja 2021 roku był problem z interpretacją. A przecież użytkownicy tych pojazdów byli aktywnymi uczestnikami ruchu - mówi Robert Opas. I zapewnia, że funkcjonariusze pilnują, aby były przestrzegane.
- Szeroko kontrolujemy poruszających się hulajnogami - zapewnia Robert Opas. - Ja tam jeszcze nie widziałem, żeby kogoś ukarali za jazdę hulajnogą po ulicy czy nawet na chodniku. Niech pan o tym napisze, to może coś się zmieni - prosi taksówkarz, z którym rozmawiał portal PolskieRadio24.pl.
Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl
REKLAMA